Ma tysiące pasji: fotografuje, nurkuje, skacze ze spadochronem. W zeszłym roku wzięła udział w wyprawie na Kilimandżaro. Tej jesieni zadebiutuje na antenie Telewizji Kraków w roli prezenterki. Tylko dla porządku należy dodać, że Angelika porusza się na wózku inwalidzkim: gdy miała trzy lata okazało się, że cierpi na postępujący zanik mięśni. Niepełnosprawność nigdy nie przeszkadzała jej jednak w normalnym życiu i realizowaniu nawet najbardziej zwariowanych marzeń.
Pochodzi z Zakopanego. Nic więc dziwnego, że jak każda góralka jest twarda i nie zrażają jej przeciwności losu. Osiem lat temu przyjechała na studia do Krakowa i została. Często jednak odwiedza rodzinne strony.
- Rodzice zawsze mi powtarzali, że moje życie będzie inne, ale nie gorsze - opowiada Angelika. - Nigdy nie zabraniali: nie rób tego czy tamtego, bo jesteś chora. Chcieli, żebym jeździła na rowerze, wspinała się po drzewach, miała normalne dzieciństwo.
Skończyła dwa kierunki studiów: turystykę i dziennikarstwo. Marzy, by podróżować i opisywać odwiedzane kraje. Jest zafascynowana Afryką i tam chce wrócić. Czuje niedosyt, po tym jak w zeszłym roku podczas wyprawy na Kilimandżaro pierwszy raz zobaczyła Czarny Ląd.
- Zakochałam się w tym lądzie - nie kryje Chrapkiewicz-Gądek. - Najbardziej pociągająca jest ta inność, to wszystko co różni Afrykę od Europy. Pachnie tak, że nie da się tego opisać. Do tego uwielbiam zwierzęta, a tam można je spotkać na każdym kroku. Jedziesz samochodem, a tuż przed maską przebiega ci żyrafa - opowiada z entuzjazmem.
Nie mniejsze wrażenie wywarło na Angelice samo zdobywanie szczytu. Przed wyprawą bała się jak to będzie, czy poradzi sobie w nowych warunkach. - Najtrudniej było przy schodzeniu - opowiada dzisiaj.
- Bolał mnie kręgosłup, było przeraźliwie zimno, bo kiedy człowiek się nie rusza, organizm szybciej się wyziębia. Ale z perspektywy czasu to zupełnie nieważne. Gdybym jeszcze raz dostała taką propozycję, nie zastanawiałabym się pięciu minut.
Angelika pracuje w Centrum Turystyki Podwodnej Nautica. Prowadzi też Stowarzyszenie Nurków Niepełnosprawnych. Bo nurkowanie to kolejna z jej niezliczonych pasji. - Namówił mnie kolega - wspomina.
- Na początku nie byłam przekonana, bo bałam się pływać. Ale kiedy założyłam sprzęt i zeszłam pod wodę, okazało się, że jest cudownie. Nie ma problemów, stresu, pośpiechu. A przede wszystkim nie ma wózka i ograniczeń, które są na lądzie. Mogę płynąć, gdzie chcę - zachwyca się. Niedawno skakała ze spadochronem. Teraz czeka ją kolejne wyzwanie. Jesienią zadebiutuje na antenie TVP Kraków.
- Zaskoczyła mnie ta propozycja - mówi skromnie. - Nigdy wcześniej nie miałam z taką pracą nic wspólnego. Nie wiem, czy sobie poradzę, jak będzie z dykcją. Przekonałam się już, jaki to ciężki fach. Cztery minuty programu nagrywamy trzy godziny. Wystarczy niewłaściwy gest i musimy powtarzać ujęcie. Przez cały czas trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. O swojej chorobie, która cały czas postępuje, mówi spokojnie.
- Wiem, że nie mogę porywać się z motyką na słońce. Nie próbuję sobie udowadniać niczego na siłę. Cieszę się każdym kolejnym dniem. Bywa ciężko, ale staram się o tym nie myśleć, nie poddawać. Daję radę.