Nic nie mierzi mnie bardziej jak umysłowe lenistwo i bezmyślne niszczenie języka. Błędy stylistyczne też nie pomagają.
"Mam nadzieję, że kiedyś ludzie ze Straży Granicznej odpowiedzą za łamanie prawa i tortury zadawane niewinnym ludziom. Opisy takich czynów czytałam w relacjach osób, które przeżyły II WŚ [wojnę światową]. Wzorce z katów niemieckich i sowieckich obozów. " – lekkim piórkiem napisała Janina Ochojska.
I dodała: "Nagłośnimy i udowodnimy, że na granicy ma miejsce bezprawie. Na niewinnych osobach jest dokonywane ludobójstwo oraz różnego rodzaju tortury”.
Zastanawiałam się, czy to komentować. Krytykowanie osoby mającej swe zasługi, w dodatku chorej, przychodzi mi z trudem. Jeszcze miałam nadzieję, że ta pierwsza wypowiedź była swego rodzaju ‘wypadkiem przy pracy’. Że Ochojska się zagalopowała, że poniosły ją emocje ale słowo ‘ludobójstwo’ przelało czarę.
To co wygaduje europosłanka bulwersuje. Aż trudno uwierzyć, że dzieje się naprawdę.
Dorosły człowiek, zwłaszcza polityk, powinien rozumieć znaczenie słów, których używa. Ludobójstwo – czyli zbrodnia przeciwko ludzkości – oznacza „celowe wyniszczanie całych narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych.” Precyzyjną definicję sformułował Alain Besançon: „ludobójstwo jest rzezią zamierzoną w ramach ideologii, stawiającej sobie za cel unicestwienie części ludzkości dla wprowadzenia własnej koncepcji dobra. Plan zniszczenia ma obejmować całość określonej grupy...”.
Mówienie o ludobójstwie organizowanym na polskiej granicy jest oskarżeniem absurdalnym, a przede wszystkim gadaniną psującą język, dewaluacją istotne pojęcia. Platforma Obywatelska, która dała Ochojskiej pierwsze miejsce na liście wyborczej do PE, nie zgodziła się na użycie słowa ludobójstwo w kontekście rzezi wołyńskiej, w której zginęło 100 tysięcy ludzi, a europosłance ludobójstwo przechodzi gładko, bez ceregieli, jakby chodziło o zamówienie oranżady w knajpie. Najwyższy czas się opamiętać.
Pisałam tu już, że szanuję aktywistów znad granicy, bo zawiesili swe życie prywatne i zawodowe by pomagać zabłąkanym migrantom. Wykroić z życia kilka tygodni trudniej, niż pleść dyrdymały z fotela w Parlamencie Europejskim. A taki fotel zobowiązuje. Zobowiązuje do odpowiedzialności, do zdefiniowania problemu i szukania dróg rozwiązania. Czy pani poseł Ochojska wie ile osób zginęło w ostatnich miesiącach próbując przedostać się z Francji do Wielkiej Brytanii? Tylko w listopadzie znaleziono 27 ciał, ale dziurawe pontony i wywrócone kajaki znajdywane są regularnie. Migranci nie chcą azylu we Francji tak jak zwiezieni z Bliskiego Wschodu nie chcą azylu w Polsce. Dlatego nie zgłaszają się na przejście graniczne. Wolą narażać życie własne i rodzin próbując przedostać się przez lasy i granicę nielegalnie aby nie zostać odnotowani w europejskim (polskim) rejestrze azylowym. Podobnie jak migranci z Francji do Wielkiej Brytanii.
Czy życie Irakijczyka zamarzniętego w wodach kanału La Manche albo Malijczyka, który utonął w Morzu Śródziemnym jest mniej wartościowe od życia Irakijczyka, który pobłądził na bagnach Podlasia?
Śmierć na granicach Europy zjawia się codziennie. Oczekiwałabym od reprezentantki Europejczyków zajęcia się sprawą kompleksowo. Do mówienia o ludobójstwie na francusko- brytyjskiej granicy namawiać nie będę. Zapewniam że rozpętałoby to piekło, z którego posłanka tak łatwo by się nie wygrzebała. Presja migracyjna i związane z nią ludzkie dramaty są problemem, którego lansem z pomocą niemądrych wypowiedzi się nie rozwiąże.
