- W ubiegłym sezonie przyzwyczailiśmy naszych kibiców do innych wyników. W rundzie zasadniczej przegraliśmy tylko jedno spotkanie – z Motorem Lublin (w 5. kolejce 2 września na wyjeździe 1:4 – przyp.), gdy trener pierwszej drużyny Michał Probierz zabrał siedmiu naszych zawodników na zgrupowanie w trakcie przerwy ligowej – przypomina szkoleniowiec młodych „Pasów”.
We Wrocławiu spotkały się zespoły, które w czerwcu rywalizowały w półfinale mistrzostw Polski U-19. Tyle że z zawodników z tamtego meczu, wygranego przez Cracovię 4:0, w sobotę wystąpiło tylko siedmiu: trzech w Śląsku (Boruń, Chmulak i Jasiński) oraz czterech w Cracovii (Kruppa, Pik, Pituła i Zaucha).
W drużynie „Pasów” nie zagrało trzech podstawowych zawodników, którzy byli już dogadani z Cracovią, występowali w jej sparingach. W czwartek wieczorem okazało się, że ich macierzyste kluby nagle czynią jakieś problem z ich przejściem do krakowskiego klubu.
W tej sytuacji szkoleniowiec „Pasów” na wyjazd „pożyczył” czterech graczy od trenera Marcina Gędłka, prowadzącego zespół do lat 17. Dwaj z nich – Podyma i Kędzior - zagrali we Wrocławiu (pierwszy w podstawowym składzie).
- Nie chciałem jechać na mecz tylko z 13 lub 14 zawodnikami. To byłoby nieprofesjonalne. Brakowało nam jednak jakości w grze, żeby móc pokusić się o dobry wynik – podkreśla trener Wójs.
W Śląsku zagrało kilku piłkarzy, którzy w ubiegłym sezonie dotarli do półfinałów mistrzostw Polski U-17, przegrywając w nich z Jagiellonią Białystok. - Wrocławianie są bardzo zgrani, mają tego samego trenera – podkreślił szkoleniowiec Cracovii.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska