W najlepszej sytuacji jest będąca na szóstej pozycji Wisła, która ma tyle samo punktów co Progres - ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań z nim (1:0 i 1:0) - oraz o 2 „oczka” więcej od UKS SMS (i także lepszy wynik w dwumeczu: 1:0 i 2:0).
Wisłę w spotkaniu z trzecim od końca w tabeli ŁKS Łódź urządza więc wygrana albo - przy założeniu, że Progres straci punkty - remis, a nawet porażka, jeśli dozna jej też Progres, a zwycięstwa nie odniosą łodzianie.
- Patrzymy tylko na siebie, a nie na rywali, bo nadal wszystko zależy od nas. Chcemy jak zawsze zagrać o trzy punkty - mówi trener wiślaków Mariusz Jop. - Tym bardziej, że mecz odbędzie się na głównej płycie Wisły. To rodzaj nagrody dla zawodników i dodatkowy bodziec, by pokazali pełnię swych możliwości.
Progresowi 6. lokatę zapewni wygrana u siebie z Polonią Warszawa i potknięcie Wisły lub remis, pod warunkiem porażki wiślaków i braku zwycięstwa łodzian (ma gorszy bilans bezpośrednich gier z nimi: 0:3 i 3:1).
- Nas interesuje tylko wygrana - krótko podsumowuje sytuację swojej drużyny trener Marcin Pasionek.
UKS SMS awansuje, jeśli pokona u siebie Cracovię, a pozostałe krakowskie drużyny przegrają. W przypadku zwycięstwa łodzian oraz remisów Wisły i Progresu o zajęciu 6. miejsca zadecyduje bilans bezpośrednich gier wszystkich zainteresowanych, a ten jest najkorzystniejszy dla Wisły.
Wiceliderująca w tabeli Cracovia zapewniła sobie lokatę w pierwszej czwórce mistrzostw Polski. Przygotowuje się już do środowego, pierwszego meczu półfinałowego ze Śląskiem Wrocław.
- W klubie trwa intensywna praca. Trenujemy nawet dwa razy dziennie. Chłopcy mieli wolne tylko w czwartek. W sobotę odpoczną też ci zawodnicy, którzy nie pojadą do Łodzi - mówi trener Cracovii Kordian Wójs.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska