Wczoraj po godzinie 18.30 Nawałka wrócił z wakacji na Malediwach i od razu z lotniska udał się na ulicę Belwederską. Spotkanie przeciągnęło się prawie do północy, a w każdy razie o tej porze pracę zakończyli pracownicy PZPN. Kulesza zaprosił gościa do swego apartamentu i tam odbyły się decydujące – jak wszystko wskazuje – negocjacje. „Porządku” w hotelowym lobby pilnowali natomiast dyrektorzy związku, z szefem biura zarządu – Piotrem Szeferem – na czele, którzy opuścili dawny Hyatt (ulubioną bazę Nawałki w czasach pierwszej kadencji) tuż po północy.
Festiwal zagranicznych kandydatur od początku był grą pozorów
Podobno Kulesza z Nawałką planowali spotkanie na piątek, tak wynikało z przecieków medialnych, negocjacje zostały jednak przyspieszone. Po prawdzie, trudno jednak w to uwierzyć zważywszy, jak sprawnie zorganizowane było nocne spotkanie. Zresztą, pierwsze pogłoski na temat kontaktu (jeszcze wówczas nieformalnego) prezesa PZPN z byłym selekcjonerem pojawiły się… jeszcze przed Bożym Narodzeniem, czyli przed rejteradą Sousy. O czym informowaliśmy jako pierwsi. Nazwisko Nawałki pojawiło się w publicznym przekazie - w kontekście powrotu do kadry - już 26 grudnia. Tuż przed Sylwestrem ruszył jednak oficjalny casting. Zgłosiło się kilkunastu kandydatów, a Fabio Cannavaro pofatygował się nawet do warszawskiego hotelu Regent na rozmowy z szefem polskiej federacji piłkarskiej.
Od początku jednak festiwal zagranicznych – i kilku polskich – kandydatur wyglądał na grę pozorów i mylenie tropów. Szybko bowiem do mediów wyciekła spekulacja, że Łukasz Piszczek idealnie nadaje się na asystenta selekcjonera. Tyle że nie obcokrajowca, a właśnie Nawałki. Z kręgów zbliżonych do prezesa PZPN można było się dowiedzieć, że Kulesza zaplanował konsultacje z zawodnikami – Robertem Lewandowskim, Grzegorzem Krychowiakiem, Kamilem Glikiem oraz Piotrem Zielińskim, którzy mają reprezentować wszystkie frakcje w kadrze. A później, że liderzy drużyny narodowej mieli (niemal) jednogłośnie opowiedzieć się za szkoleniowcem, z którym osiągnęli ćwierćfinał Euro 2016 we Francji.
Nie ma nikogo lepszego od Nawałki
Pozycja Nawałki była mocniejsza niż innych pretendentów także z uwagi na barażowe okoliczności nominacji, której zatwierdzenie prezes Kulesza zapowiedział najpóźniej do 19 stycznia. Do marcowej konfrontacji z Rosją (i późniejszego ewentualnego finału dogrywki o mundial w Katarze) zostało przecież niespełna dwa i pół miesiąca. I trzy… jednostki treningowe. Zaledwie! Dlatego logika podpowiada, że drużynę narodową powinien przejąć ktoś, kto pracował już z kadra, zna jej kluczowych zawodników, i z marszu wejdzie w buty po Sousie. Kogoś lepiej spełniającego te kryteria od Nawałki po prostu nie ma.
Późnowieczorne czwartkowe spotkanie Kuleszy z Nawałką nie było więc żadnym zaskoczeniem. Już w minioną sobotę w wywiadzie udzielonym stacji Viaplay prezes PZPN publicznie zapowiedział, że spotka się z byłym selekcjonerem, gdy tylko ten wróci z urlopu. 64-letni szkoleniowiec znany jest zresztą nie tylko z dbałości o najdrobniejsze nawet detale, ale także z tego, że podczas oficjalnych konferencji ludzi błyszczeć.. naturalną opalenizną. A temu pobyt na Malediwach z pewnością posłużył.
Kontrakt niższy niż Sousy, ale także - podobno - godny
Warto w tym miejscu przypomnieć, że w 2013 roku ogłoszenie nazwiska Nawałki zostało przyspieszone o kilka dni; z uwagi na medialne przecieki. Tym razem także nie udało się zachować spotkania prezesa Kuleszy z głównym kandydatem w tajemnicy. Zatem…
Nasze źródła podają, że tym razem (zadaniowy) kontrakt selekcjonera ma być wyższy niż podczas pierwszej kadencji (ale niższy niż Sousy, który zarabiał 75 tysięcy euro miesięcznie). Podobno negocjacje toczyły się - były pewne rozbieżności - na pułapie 200-250 tysięcy, czyli na poziomie wynagrodzenia, jaki (mniej więcej) miała w pewnym momencie zaproponować Markowi Papszunowi Legia Warszawa.
Adam Godlewski
