Edyta, Dawid i Góral trzymają się razem. "Mieszkają" w nieogrzewanym wagonie na bocznicy kolejowej w Krakowie. Młodzi w jednym przedziale, Góral w drugim, po sąsiedzku. Bez kołder i koców. Ich jedynym dobytkiem są kurtki. - Ciągle nam zimno - przyznaje Dawid. Nie mają prądu, wody, ciepłej herbaty, ani ogrzewania. Nie zawsze też w wagonie czują się bezpiecznie. - Kiedyś kręcili się jacyś kibole i była obława policyjna - wspomina Dawid. - Oberwało nam się. Takie ryzyko, ale za to czasami w przedziale mamy trochę prywatności - dodaje puszczając oko.
Z brakiem podstawowych urządzeń, bieżącej wody i ciągłym zimnem nauczyli się żyć. - W nocy woda zamarza nam w butelce, a ja rozbijam ją o ziemię i daję Młodej - opowiada. Kąpią się w łaźni przy Kościuszki, w jadłodajni na Dietla jedzą obiad, a później chodzą po galeriach aby się ogrzać. Chwytają się każdej pracy. - Sprzątamy piwnice, wynosimy śmieci... zawsze to kilka złotych - opowiadają. Po zmroku wracają do swoich kryjówek.
Do egzorcystów ustawiają się kolejki
Góral pochodzi ze Szczawnicy. Ma tam rodzinę, ale wstydzi się wrócić bez pieniędzy. Do Krakowa trafił z Warszawy. Tam pracował, ale go obrabowano i pobito. Ma problem alkoholowy. - Podupadłem - przyznaje ze łzami w oczach. Może jeszcze stanie na nogi. Zna się na tapicerce, umie układać bruki. Jak znajdzie pracę i zarobi, pewnie wróci do Szczawnicy. Edyta z Dawidem (bezdomni od ponad 4 lat) dawniej mieszkali w namiocie, altance ogrodowej i pustostanie. Jednak w przedziałach kolejowych znajdują namiastkę domu. - Są okna, miękkie fotele i toaleta, w której nie ma wody, ale da się z niej korzystać - opowiadają.
Rok temu Edyta była w ciąży. - Wytrzymała przy 25-stopniowym mrozie w namiocie - chwali partnerkę Dawid. Nie mieli warunków, żeby zatrzymać dziecko. - 16 lipca oddaliśmy do adopcji - mówi zupełnie bez emocji Edyta. Kilka lat temu ich życie wyglądało zupełnie inaczej. Edyta pracowała w sklepie. Mieszkała z rodziną w przytulnym mieszkaniu na ul. Kazimierza Wielkiego. Ojciec je sprzedał, uciekł za granicę i założył nową rodzinę. Matka z córką zostały na bruku. - Mama z tego wszystkiego wpadła w depresję i wylądowała w Kobierzynie - opowiada. - Teraz mieszka u koleżanki, ale nie mamy kontaktu. Dawid ma rodzinę, do której może wrócić, ale sam. - Nie chcę bez Edyty - wzdycha. - A ja nie mam nic, więc naszym domem jest wagon - dodaje dziewczyna.
Nie pozwolił żyć Kamilowi z Huty
Nie tylko oni sypiają w wagonie. Skala problemu jest naprawdę duża. Jak przyznają sokiści i policja w wagonach koczuje ponad 60 osób. - Najczęściej zamieszkują wagony rezerwy i te przeznaczone do kasacji - opowiada Wojciech Mnich, inspektor Straży Ochrony Kolei. Pod koniec października, wczesnym rankiem, sokiści znaleźli martwą kobietę na bocznicy Kraków Zachód. - Nie dawała oznak życia, prawdopodobnie zwarła na skutek wychłodzenia - dodaje inspektor.
Właściciel taboru, spółka PKP Intercity udaje, że temat nie istnieje. - Problemu nie ma - przekonuje nas dobitnie Małgorzata Sitkowska, rzecznik PKP Intercity. Jednak jak dowiedzieliśmy się w tym roku na bocznicach było już siedem wspólnych patroli policji i sokistów wraz z pracownikami opieki społecznej. Zachęcają oni bezdomnych do przeniesienia się do noclegowni. Zimą do Krakowa przyjeżdżają bezdomni z całej Polski. Szukają schronienia w wagonach, pustostanach, na działkach i w kanałach. - Tu nawet gołębie głodne nie latają - śmieją się. Wszystko za sprawą wielu fundacji, pomocy i słynnej Wigilii dla bezdomnych. Jednak, gdy zima się skończy wyruszą nad morze.
Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu