Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę wiedzieć czemu moi synowie umarli. Jak mam uratować córkę?

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Władysław Lorek nie może pogodzić się ze śmiercią Andrzeja (na  zdjęciu  z lewej) i Witosława
Władysław Lorek nie może pogodzić się ze śmiercią Andrzeja (na zdjęciu z lewej) i Witosława Katarzyna Gajdosz
Andrzej zmarł 4 lata temu na imprezie, miesiąc temu w podobnych okolicznościach umarł Witek. Niewidomy ojciec boi się o swoją jedyną córkę. By ją uratować, szuka przyczyny zgonów synów

Nowy Rok 2012, media ogólnopolskie obiega informacja o śmierci 15-latka na imprezie sylwestrowej w Naściszowej k. Nowego Sącza. Padają sugestie, że powodem zgonu chłopca były narkotyki.

Trwała domówka. Andrzej źle się poczuł, więc położył się w osobnym pokoju. Kiedy jeden z uczestników zabawy wszedł do pomieszczenia, sprawdzić jak się czuje, chłopak był nieprzytomny. Wezwani na miejsce ratownicy pogotowia, mimo długiej reanimacji, nie przywrócili 15-latkowi akcji serca. Andrzej zmarł.

- Jeszcze nie pogodziłem się ze śmiercią najstarszego syna, gdy przyszło mi i żonie zmierzyć z drugą, młodszego dziecka Witka - niewidomy Władysław Lorek wybucha płaczem.

12 listopada 2015 roku Witosław obchodzi 18. urodziny. Kilka dni później, w sobotę, bawi się na osiemnastce swojego przyjaciela. Do domu przyprowadza go kolega. Witek ledwie trzyma się na nogach. Przyznaje się, że pił alkohol. Ale nie wygląda na pijanego. Po wyjściu na trzecie piętro pada na podłogę w przedpokoju. Pogotowie. Karetka. Szpital. - Syna nie udało się uratować - słyszą od lekarzy rodzice.

Bez pożegnania

- Gdy umiera człowiek rodzina chce godnie go pochować, pożegnać, przejść czas żałoby. A w naszym przypadku wszystko odbywało się tak... - Alicji Lorek, 23-letniej siostrze Andrzeja i Witka brakuje słów.

- Witek ledwie co umarł, a do domu o piątej rano wchodzi policja. Zaczyna mówić o nim w czasie przeszłym. Ja tak naprawdę do tej pory nie czuję, żebym się z braćmi pożegnała - dodaje dziewczyna.

Podobne odczucia ma jej ojciec. Dopóki nie pozna przyczyny śmierci swoich synów, nie zazna spokoju. Gdy cztery lata temu zmarł Andrzej, podejrzewano, że przyczyną zgonu mogły być narkotyki. U trójki osób, która się z nim wówczas bawiła, testy wykazały obecność zakazanych substancji.

- Syn nam umarł, a my musieliśmy znosić komentarze, że narkoman, że przedawkował. To było straszne - opowiada pan Władysław.

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci chłopca mogło być ostre zapalenie mięśnia sercowego. Nie stwierdzono u niego śladów narkotyków i zaledwie śladowe alkoholu. Nie ma natomiast jeszcze wyników badań, wyjaśniających co spowodowało nagły zgon drugiego z braci - 18-letniego Witka.

- Okoliczności śmierci synów są takie podobne. Po głowie chodzi, że ktoś chciał ich otruć, a może to jakaś choroba. Tylko jak to - zdrowi, wysportowani i nagle umierają? - pan Władysław patrzy, jakby chciał usłyszeć odpowiedzi na te pytania.

Byli pełni życia

Andrzej kochał życie i chciał go zakosztować jak najwięcej.

- Jakby czuł, że nie będzie mu dane długo się nim cieszyć - zawiesza głos pan Władysław.

Alicja opowiada, że z bratem charakterologicznie byli do siebie podobni. Tak jak i ona zapisywał się na różnego rodzaju zajęcia, a to taniec, a to angielski, a to obóz harcerski.

Potrafił zjeżdżać na rowerze ze schodów. Ojciec kupił mu nawet skuter. - Nie bałem się. On był nad wyraz dojrzały jak na swój wiek - wspomina pan Władysław. - Jedyną wadą obu było, że nie za bardzo chcieli się uczyć - uśmiecha się.

Witek był spokojniejszy. Miał mniej kolegów, ale za to bardziej bliskich. Lubił czas spędzać przed komputerem. Był zapatrzony w starszego brata i w wielu rzeczach go naśladował.

- Chciałem dać im wszystko. Zapewniałem podróże, mieli na fajne ciuchy, gadżety - mówi pan Władysław, wzięty sądecki masażysta.

Dziś oddałby wszystkie pieniądze, żeby mieć synów znowu przy sobie. - Niestety życia nie da się kupić. Ale mam chociaż nadzieję, że uda mi się ochronić moje ostatnie dziecko.

Nie myślę o śmierci

Złożył wniosek do Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu, która zajmuje się sprawą zgonu młodszego syna. Chciałby, żeby przeprowadzono badania pod kątem choroby genetycznej, uwzględniając opinie biegłego medyka w sprawie jego pierwszego syna.

- Może w oparciu o wycinki pobrane podczas sekcji zwłok możliwe będzie wykonanie badań na porfirię? Może test na nadmierną reakcję na spożycie alkoholu? O to zawnioskowałem do prokuratury - informuje Lorek.

Zastanawia się, czy alkohol nie był czasem przyczyną śmierci chłopców.

- W ich wieku, wiadomo, młodzi różnych rzeczy próbują, ale moi synowie mieli jakby wrodzony wstręt do trunków. Córka zresztą też. Ma 23 lata, a w życiu wódki nie piła. Czy to też było przeczucie? - coraz więcej pytań nie daje spokoju pogrążonemu w żałobie ojcu.

Alicja stara się wyprzeć myśli, że mogłaby podzielić los swoich braci.

- Nie da się przecież żyć, ciągle myśląc o śmierci - stwierdza. Nie zrobiła jeszcze żadnych badań. Nawet nie wie, jak się za nie zabrać, do jakiego specjalisty się zgłosić.

Waldemar Starzak prokurator rejonowy nie może stwierdzić, czy wniosek ojca jest zasadny, ponieważ nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok. Zaznacza jednak, że jeśli śmierć nie ma znamion przestępstwa, może nie być podstaw do jego pozytywnego rozpatrzenia.

ROZMOWA
Mamy dużo chorób tzw. sierocych, które nagle uśmiercają ludzi

Dr n. med. Andrzej Fugiel

To nie jest normalne, że młodzi ludzie, wysportowani, zdrowi nagle umierają...

Niestety, takie przypadki się zdarzają. Ostatnio głośno było o piłkarzu, który zmarł nagle na murawie boiska. Można upatrywać w tym na przykład zespołu Brugadów, choroby genetycznej, która objawia się nagłym migotaniem komór serca, a to w konsekwencji może spowodować zatrzymanie krążenia i śmierć.

Co może wywołać taką reakcję organizmu?

Trudno powiedzieć. Może stres. Chociaż pamiętam jak ratowałem 26-letniego mężczyznę, u którego wystąpiły takie objawy w kościele. Trudno więc byłoby podejrzewać jakieś nadmierne emocje. Jego brat rozpoczął reanimację i to go uratowało, a później w szpitalu założono temu pacjentowi rozrusznik serca.

Nie da się wykryć tej choroby wcześniej i ją wyleczyć?

Tradycyjne badania kardiologiczne, EKG, jakie wykonuje się przecież sportowcom, nie są w stanie wykazać tej wady serca. Nie da się też jej leczyć. Jedynym ratunkiem może być rozrusznik (ICD).

Można go założyć profilaktycznie?

Można. Wielu uratowałby życie.

Jeśli wiedzieliby, że są chorzy... Co poza wadą serca może wywołać nagły zgon u osoby pozornie zdrowej?

Medycyna ma dużo chorób, które są bardzo rzadkie i trudne do wykrycia, bo nie wiadomo nawet, jak je badać. Nazywamy je chorobami sierocymi. Wśród nich są również choroby metaboliczne. Organizm może na przykład źle zareagować na jakieś lekarstwo i dojdzie do niespodziewanej reakcji. Takie przypadki trudno przewidzieć.

Lekarka, która ratowała życie jednego z synów bohatera naszego artykułu, zasugerowała porfirię.

I pewnie też nie można tego wykluczyć. To kolejna choroba sieroca, mająca wiele odmian. Miałem w swoim życiu do czynienia z trzema przypadkami tej choroby - wszystkie to były porfirie skórne . Ta choroba objawia się metabolicznymi, z reguły jednak nieśmiertelnymi reakcjami. Jeśli ktoś podejrzewa u siebie porfirię może wykonać prosty test - wystawić do słońca słoik z moczem. Jeśli mocz ściemnieje , to oznaka choroby.

Nasz bohater chce uchronić swoją córkę przed śmiercią, jaka spotkała jego synów. Czy to jest możliwe?

Jeśli przyczyny zgonu wskazują na serce, w pierwszej kolejności córka tego pana powinna poddać się specjalistycznym badaniom kardiologicznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska