Udana druga połowa jesieni, kiedy przebojem wprowadził Pan zespół na ścisłej czołówki, rozbudziła wśród kibiców nadzieje na awans do IV ligi...
Pewnie bylibyśmy liczącą się siłą w wyścigu po główną premię sezonu, gdyby nie zawirowania organizacyjne w klubie. Wszyscy pamiętamy o niespodziewanej zmianie zarządu i – w związku z tym – niepewnej przyszłości pierwszego zespołu.
Czy zawirowania w klubie miały wpływ na odejścia zawodników?
Być może. Nie mnie to oceniać. Fakty są jednak takie, że straciliśmy kilku piłkarzy. Andrzej Lament zdecydował się pójść w halową odmianę futbolu. Z gry zrezygnowało dwóch młodzieżowców. Kierunek na Gorzów obrał Sebastian Dylowicz, a Miłosza Musiała z gry wykluczyła kontuzja.
Czy zatem są jakieś nabytki?
Po wyleczeniu kontuzji do kadry powrócił Bartosz Chylaszek. Z Tempa Białka pozyskaliśmy Krzysztofa Skrobacza.
Jakie są cele na rundę wiosenną?
Obecnej kadry nie mamy znacząco słabszej od jesiennej. Największy kłopot jest z młodzieżowcami. Tutaj sytuacja jest tragiczna. W związku z tym, że dopiero od połowy lutego zaczęliśmy trenować, w sparingach prezentujemy zmienną formę. Rewelacyjne spotkania przeplatamy tragicznymi. Będziemy ją kuć w pierwszych meczach mistrzowskich. Mam nadzieję, że sprawimy kilka niespodzianek.