https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po czterech latach sukcesów, jesienią w Skawie Wadowice, w V lidze piłkarskiej, musieli walczyć z rywalami i przeciwnościami losu

Jerzy Zaborski
Piotr świerczyński (przodem, w czarnej koszulce), lider Skawy Wadowice, doznał urazu w połowie jesieni i po nim nie wrócił już na boisko.
Piotr świerczyński (przodem, w czarnej koszulce), lider Skawy Wadowice, doznał urazu w połowie jesieni i po nim nie wrócił już na boisko. Jerzy Zaborski
Skawa Wadowice zdaje się potwierdzać starą piłkarską maksymę, że dla każdego zespołu najtrudniejszy jest drugi sezon po awansie. Podopieczni Macieja Żaka, po rundzie jesiennej 2024, plasują się na przedostatnim miejscu w grupie zachodniej V ligi.

Wadowiczanie tracą jednak tylko trzy punkty do ostatniej bezpiecznej drużyny, którą jest Unia Oświęcim. Oczywiście przy założeniu, że spadną cztery drużyny i nie trzeba będzie robić dodatkowych miejsc dla ekip opuszczających szeregi czwartoligowców, a terytorialnie przypisanych niżej właśnie do piątej ligi. W poprzednim sezonie, w związku z tragiczną sytuacją zespołów zachodniej Małopolski, walczących w IV lidze, degradacją została objęta jedna trzecia stanu piątoligowych rozgrywek.

- Wszystko rozstrzygnie się wiosną. Niby do bezpiecznej strefy tracimy dystans jednego meczu, ale – jak pokazała jesień – czasem i taka strata jest trudna do odrobienia. Na pewno obecne rozgrywki są dużo bardziej wyrównane niż wcześniejsze, w sezonie 2023/24 – uważa Maciej Żak, trener wadowiczan.

Skawa Wadowice po jesieni 2024 jest w strefie spadkowej grupy zachodniej V ligi piłkarskiej
Jerzy Zaborski

Ławka Skawy Wadowice prawdę powie

Skawa obrała strategię stawiania na wychowanków, ale – wobec plagi kontuzji nieco starszych zawodników – sama młodzież ma kłopoty z uciągnięciem ligi. Trener Żak nie zwykł się uskarżać, bo - jeśli ktoś nie zna spraw drużyny od szatni - to i tak nie będzie chciał słuchać żadnych argumentów. Fakty jednak pokazują trudną sytuację kadrową Skawy, która bez wątpienia miała wpływ na całokształt jej jesiennego wyniku.

- O ile w ostatnich czterech latach sukcesów kontuzje omijały nas szerokim łukiem, tak w minionej jesieni była już ich kumulacja – zwraca uwagę trener Żak. - Jeszcze dobrze się sezon nie zaczął, a straciliśmy Łukasza Cabana, który nabawił się urazu w pierwszym letnim sparingu. W ósmej kolejce straciliśmy Piotra Świerczyńskiego, serce naszego zespołu, pod którego ustalany był skład. Z tego, co wiem, już nie wróci do futbolu. Klemens Drobniak też zagrał tylko część rundy. W ostatnim meczu jesieni, który był z gatunku obowiązkowych do wygrania, a przegrany u siebie z Błękitnymi Modlnica 2:3, za kartki wypadł mi Szymon Żuk. Nie mógł też wystąpić Drobniak. W futbolu mówi się, że ławka rezerwowych stanowi o sile zespołu. Jeśli ktoś chodził na mecze, to wie, że wiosną na rezerwie mieliśmy głównie seniorów. Jesienią zasiadali na niej głównie juniorzy młodsi, czyli chłopcy z roczników 2007 i 2008 – tymi słowami szkoleniowiec obrazowo przekazuje skalę problemu, a jaką musiał się zmierzyć.

W wadowickim klubie mają świadomość, że zimą muszą poszukać dwóch lub trzech doświadczonych zawodników, będących oparciem dla młodzieży. To trudne, bo w połowie sezonu na transfer zgodę musi wyrazić klub, w którym występuje potencjalny kandydat do gry w Skawie.

Skawa Wadowice po jesieni 2024 jest w strefie spadkowej grupy zachodniej V ligi piłkarskiej
Jerzy Zaborski

Poza tym, jak podkreśla szkoleniowiec, trzeba znaleźć zawodnika potrafiącego „wejść w buty” Piotra Świerczyńskiego. Mówiąc prościej, zawodnika z predyspozycjami na lidera zespołu.

Skawa przegrywała głównie detalami

Skawa z jednej strony ma w dorobku „skalp” lidera, czyli rezerw krakowskiego Hutnika, pokonując go u siebie 2:1, a z kolei sporo punktów zgubiła z ekipami z dołu tabeli.

- Powtórzę, że w tej lidze każdy może wygrać z każdym i miejsce w tabeli nie oddaje możliwości rywali. Przeciwko nam najlepsze wrażenie zrobił Sokół Kocmyrzów, który jest ostatni w tabeli, a zremisowaliśmy z nim 1:1. Z kolei niczego szczególnego nie zaprezentowała Jutrzenka, z którą przegraliśmy 0:1. Właśnie tego spotkania i przeciwko Rabie Dobczyce, szkoda mi najbardziej. Okazji w tych meczach mieliśmy na zwycięstwo różnicą kilku goli, a polegliśmy po 0:1, w dodatku na własnym boisku.

Te słowa szkoleniowca pokazują, że w Skawie brakuje łowcy goli, potrafiącego przechylać szalę na korzyść wadowiczan w stykowych meczach. Ten problem od kilku lat pozostaje nierozwiązany.

- Tylko po porażkach z Unią w Oświęcimiu 1:4, czy na Węgrzcance 0:3, przyznam, że wtedy byliśmy zdecydowanie słabsi i nie mieliśmy na boisku zbyt wiele do powiedzenia – przyznaje Maciej Żak. - W 90 procentach przegranych spotkań decydowały detale i przegrywaliśmy je różnicą jednej bramki.

W poprzednim sezonie wadowiczanie mieli na półmetku 21 punktów. Teraz mają ich 13. Ktoś powie, że różnica jest spora. Szkoleniowiec podkreśla, że sytuacja nie jest tragiczna. W przypadku wygranej nad Modlnicą, wadowiczanie spędziliby zimę w bezpiecznej strefie.

Po czasie odpoczynku i rozmów z zarządem, piłkarze wrócą do treningów 15 stycznia 2025.

Skawa Wadowice po jesieni 2024 jest w strefie spadkowej grupy zachodniej V ligi piłkarskiej
Jerzy Zaborski
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska