Mieszkańcy powiatu chrzanowskiego są oburzeni. Przyzwyczajeni do długich spacerów i rowerowych przejażdżek po leśnych ścieżkach, zostali od nich odgrodzeni. Nadleśnictwo ustawiło przy wjazdach do lasów szlabany. Są tak szerokie, że nie prześlizgnie się obok nich ani rowerzysta, ani dorosły człowiek z większym brzuszkiem, bo dochodzą do skarp, drzew lub chaszczy. Trzeba mocno się nakombinować, by je pokonać.
Nadleśniczy Andrzej Berkowski tłumaczy, że zakaz wjazdu do lasu samochodów i wozów i tak jest zabroniony ustawowo.
- By wyegzekwować ten zapis, musieliśmy ustawić fizyczne blokady - zaznacza nadleśniczy. Wyjaśnia, że powodem jest notoryczne zwożenie do lasów śmieci oraz kradzieże drewna.
- Ludzie podjeżdżali samochodami na wyręby i ładowali do bagażników po kilka klocków drewna. W skali roku uzbierało się tego bardzo dużo - zaznacza Andrzej Berkowski. Twierdzi, że szlabany zostały ustawione tak, by rowerzyści nie mieli problemu z wjazdem, a piesi z wejściem do lasu. W rzeczywistości jest jednak inaczej.
Piotr Mankiewicz, szef stowarzyszenia chrzanowskich cyklistów, by dojechać do stawów Groble pod Chrzanowem, musi teraz wziąć rower na plecy i przeskoczyć z nim przez szlaban.
- Dla mnie to nie problem, ale nie wyobrażam sobie, by zrobiła tak matka jadąca z dzieckiem w foteliku albo starsza osoba - komentuje Mankiewicz.
Na szlabany można natknąć się przy wszystkich wjazdach do lasu od strony zachodniej obwodnicy Chrzanowa i os. Kąty. Metalowe zapory pojawiły się także w lasach Libiąża i w Płazie.
- Oprócz osób uprawnionych nikt inny nie powinien wjeżdżać do lasu, chyba że nadleśniczy oznaczy takie miejsca - tłumaczy Andrzej Berkowski. W powiecie chrzanowskim nie ma żadnych tego typu oznakowań i nie ma takich w planach.
Mieszkańcy rozumieją, że samochody nie powinny wjeżdżać do lasu, ale dlaczego teraz nie mogą też rowery?
- Szlabany powinny być znacznie węższe, by bez problemu przejechać obok - uważa Kamil Kania z Chrzanowa. Ostatnio „nadział się” na szlaban, jadąc na wycieczkę z maleńką córką w wózku ciągniętym za rowerem. - Zawróciłem, bo nie dałbym rady przenieść nad szlabanem tego pojazdu - denerwuje się mężczyzna. Jest zły, bo odtąd pozostaje mu jazda z rodziną jedynie po ruchliwych ulicach. - Przecież po to są ścieżki rowerowe biegnące po lesie, by nimi jeździć - dodaje chrzanowianin.
Decyzją nadleśniczego oburzony jest także Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa.
- Przecież ludzie zawsze mieli u nas dostęp do lasu. Na Groble przyjeżdżają wędkarze, którzy pilnują terenu. Jak można im odciąć drogę do stawów? - oburza się burmistrz. Zamierza spotkać się z nadleśniczym, by przekonać go do usunięcia szlabanów.