Na razie wyrok w sprawie byłego burmistrza Chrzanowa Marka N. jest nieprawomocny. Zgodnie z postanowieniem Sądu Rejonowego w Myślenicach powinien odpracować na cele publiczne 10 miesięcy. Do tego nie może prowadzić pojazdów mechanicznych przez trzy lata. Ma także zapłacić 8 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej oraz pokryć koszty sądowe.
Wyrok na byłego burmistrza Chrzanowa dotyczy jego jazdy po pijanemu.
- Nie zdecydowaliśmy jeszcze, czy będziemy się odwoływać. Czekamy na pisemne uzasadnienie - informuje Maciej Kliś, adwokat Marka N.
Jeśli nie zdecydują się podważać wyroku, były burmistrz będzie musiał pracować przez 10 miesięcy po 32 godziny w dowolnej instytucji, np. charytatywnej. - Nie dostał kary pozbawienia wolności, nawet w zawieszeniu, więc mógłby nadal rządzić gminą - komentuje Kliś.
Chrzanowianie są rozczarowani wyrokiem myślenickiego sądu, uważają, że jest zbyt łagodny. - Powinien dostać karę więzienia w zawieszeniu, jak każdy pirat drogowy - komentuje Anna Klamka z Chrzanowa. Wtóruje jej radny miejski Roman Madejski. - Gdyby sprawa dotyczyła zwykłego mieszkańca, kara byłaby znacznie surowsza - zauważa.
Przypomnijmy, że w nocy z 21 na 22 lutego 2015 r. ówczesny burmistrz Marek N. wjechał autem w drewnianą palisadę przy skrzyżowaniu ul. Krakowskiej i Zielonej w Chrzanowie. Wcześniej złamał kilka przepisów ruchu drogowego, dlatego policja ruszyła za jego autem. Próbował uciekać, ale bez powodzenia. Miał 1,4 promila alkoholu we krwi.
Marek N. ponad tydzień po zajściu krył się przed współpracownikami i mieszkańcami. Nie przychodził do urzędu, nie odbierał telefonów, nie wpuszczał nikogo do domu. Oficjalnie wziął urlop. Po powrocie do pracy udawał, że nic się nie stało.
Podczas przesłuchań w chrzanowskiej prokuraturze nie przyznał się do winy, zasłaniając się niepamięcią. Badanie przez biegłych potwierdziło jednak, że w chwili kolizji był świadomy tego, co robi.
Mieszkańcy odwołali Marka N. z urzędu na wiosnę br. w referendum zorganizowanym na wniosek rady miasta. Choć obrońcy twierdzili, że ich klient jest niewinny, podczas czynności końcowych w prokuraturze złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze. A to można zrobić tylko, gdy osoba poczuwa się do winy. Zaproponowali, że zapłaci 20 tys. zł grzywny, by zakończyć postępowanie. Prokuratura nie zgodziła się i skierowała akt oskarżenia do sądu, żądając dla Marka N. kary ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na dwa lata i 5 tys. zł grzywny.
Sprawę rozpatrywał myślenicki sąd, ponieważ Marek N. jako prawnik z wykształcenia pracował kiedyś w chrzanowskim sądzie.