Przypomnijmy - w październiku ubiegłego roku chrzanowski sąd rejonowy uznał, że Kazimierz Boroń, były starosta, i Grzegorz R., powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, działali w 2005 r. na niekorzyść właścicieli prywatnych działek w rejonie ul. Pogorskiej w Chrzanowie.
Zarzucono staroście, że pomimo sprzeciwu właścicieli działek i braku podstaw wydał decyzję pozwalającą Enionowi (dostawcy energii) na czasowe zajęcie prywatnych nieruchomości.
Sąd skazał obu oskarżonych na karę trzech miesięcy więzienia w zawiedzeniu na dwa lata. Musieli także zapłacić 600 zł grzywny i częściowo pokryć koszty procesu.
Były starosta chrzanowski a obecny radny powiatowy cały czas twierdzi, że jest niewinny.
- Moim jedynym zamiarem było ratować życie i zdrowie setek ludzi przebywających w szpitalu - twierdzi Boroń.
Tłumaczy, że jego decyzja z 2005 r. była spowodowana nagłą awarią prądu. Jeśli nie zostałaby usunięta w porę, od prądu zostałby odcięty cały szpital.
- Gdybym wtedy szybko nie zareagował, ktoś mógłby umrzeć. Wtedy stałbym przed sądem jako winny czyjejś śmierci - podkreśla.
Był przekonany, że jego argumenty przekonają Sąd Okręgowy w Krakowie, do którego były starosta złożył apelację. Ten jednak nie dał mu wiary, uznając, że rada powiatu raz jeszcze powinna zagłosować nad pozbawieniem radnego mandatu.
Na wtorkowej sesji tylko jeden radny zagłosował za odwołaniem Kazimierza Boronia, trzynastu wstrzymało się od głosu, a ośmiu poparło kolegę. Wśród nich był obecny starosta chrzanowski Janusz Szczęśniak.
- Świetnie rozumiem Kazimierza.Podjął decyzję zgodną z własnym sumieniem. Uważam, że jest niewinny - twierdzi Szczęśniak.
Dodaje, że gdyby był na miejscu kolegi, zrobiłby dokładnie to samo.
Oskarżony zapowiada, że nie spocznie, dopóki nie zostanie oczyszczony z zarzutów. Pod koniec czerwca złożył podanie o kasację wyroku do Sądu Najwyższego, Prokuratury Generalnej oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Póki co otrzymałem potwierdzenie mojego podania od rzecznika praw - twierdzi Boroń. Cierpliwie czeka na rozwój wydarzeń.
- Jeśli będzie trzeba, pojadę nawet do Brukseli, by udowodnić, że jestem niewinny - zapewnia oskarżony. Jedno jest pewne, skazany prawomocnym wyrokiem sądu powinien pożegnać się z polityką. Nie może bowiem startować w zbliżających się wyborach.