Przekonał się o tym piętnastoletni Adam z chrzanowskiego osiedla Niepodległości. Jadąc na swym góralu w kierunku basenu na Kątach, nagle stracił panowanie nad kierownicą i omal nie przewrócił się na jezdnię.
- Przebiłem oponę. Nie miałem przy sobie nawet pompki - żali się nastolatek. Gdyby nie przypadkowy przechodzień, który poradził mu, by doprowadził rower pod chrzanowskie starostwo, musiałby dotoczyć wóz pieszo do oddalonego o kilka kilometrów domu. Nie miał przy sobie pieniędzy na płatnego mechanika.
Na "dzienniku podawczym" chrzanowskiego starostwa przy ul. Partyzantów udostępniono mu skrzynkę z narzędziami i pompkę.
- Sam skleiłem przebitą oponę, dopompowałem koła i ruszyłem w dalej- cieszy się Adam. Umorusane w smarze ręce umył w urzędowej toalecie. - Dobrze, że działa taki punkt pomocy. Powinno być ich więcej - dodaje chłopak.
Klaudia Remsak z chrzanowskiego starostwa przyznaje, że jej urząd dopieszcza rowerzystów. - Doceniła to nawet Krakowska Fundacja Partnerstwo dla Środowiska, która przyznała nam certyfikat "Przyjazny rowerom" - podkreśla urzędniczka.
"Gazeta Krakowska" zachęca, by śladem starostwa poszły także inne gminy. Uruchomienie takiego punktu kosztuje ok. 300 zł. Szkoda tylko, że punkt w starostwie jest czynny jedynie w godzinach pracy urzędu. To jednak na pewno da się rozwiązać.