W Polsce komiks jako element kultury popularnej ma długą historię, ale po roku 1989 ulegał licznym, trwającym do dziś transformacjom, przełamującym dotychczasowe konwencje.
- Zatytułowaliśmy tę wystawę „W szerokim kadrze”, ponieważ chcemy pokazać szerszy kontekst komiksu w Polsce. Komiks, który w okresie PRL-u był kojarzony głównie z rozrywką dla dzieci i młodzieży, a latach 90. stał się znienacka rozrywką dla dorosłych. Kiedy w 1989 roku pękły tamy dla kultury amerykańskiej, do Polski szerokim strumieniem wlały się komiksy o superbohaterach – mówi kurator wystawy Artur Wabik. - Wówczas była to kultura bardzo wąskiego odbiorcy.
Tak rodził się polski komiks po transformacji
Na polski rynek trafiły wówczas komiksowe historie m.in. Universum Marvela, Spider-Mana, Batmana, Thorgala, Indiany Jonesa powstałe dekadę wcześniej, w polskim – nie zawsze doskonałym – tłumaczeniu. Te wydawnictwa stanowiły bazę dla polskiego komiksu lat 90.
Jego początek to pojawienie się pod koniec lat 90. pisma „Produkt”, przypominających formą zagraniczne komiksy, ale kryjącego tylko polskie opowieści, poruszające rodzime wątki, z bohaterami z blokowiska, przemocą, pornografią i językiem zdecydowanie odległym od literackiego, rozgrywające się na osiedlu. Komiksy opowiadają o rzeczywistości tamtego okresu, a na piśmie „Produkt” wychowały się kolejne pokolenia komiksowych twórców, zadebiutował tu także szereg komiksowych postaci, jak np. Wilq braci Bartosza i Tomasza Minkiewiczów.
Komiks pojawia się także w kręgach twórców głównego nurtu. W 2001 roku Wilhelm Sasnal tworzy „Życie codzienne w Polsce w latach 1999-2001” w formie komiksu opowiada o tacierzyństwie, związku, nagrodzie i wyjeździe na stypendium.
Wówczas pojawiają się także komiksowe opowieści biograficzne. Męskie, kobiet-twórczyń do 2005 roku w komiksie brakuje. Są na ilustracjach, ale przedstawiane stereotypowo jako ucieleśnienie męskich fantazji, w skąpym stroju i anatomicznie niemożliwych pozycjach.
Kobiety biorą się za komiks
Sekcja wystawy poświęcona początkom twórczości kobiet twórcy zatytułowali „Ślady nieobecności”.
- Pierwsze pięć lat XXI wieku to okres, kiedy pojawiają się w polskim komiksie takie twórczynie jak Dagmara Matuszak, Joanna Karpowicz, Sylwia Restecka. Wciąż są nieliczne. Wiadomo, że istnieją, ale traktowane są jak kuriozum wówczas w tym środowisku – tłumaczy kurator. - W 2004 roku ukazuje się ostatni numer „Krakowskiego Klubu Komiksu” opowiadający o kobietach w komiksie, a na okładce kobiety bez ubrań. Pół roku później pojawiają się „Zeszyty Komiksowe”, w którym kobiety zostają zupełnie inaczej ujęte. Nagle okazuje się, że świat kobiecego komiksu istnieje. Agata „Endo” Nowicka inicjuje akcje „Dziewczyny do kredek” zachęcające kobiety do tego, by wyjęły z szuflad swoją twórczość. Na rynku franko-belgijskim pojawia się kobiecy głos biograficzny o dojrzewaniu Marzeny Sowy. Autorka weszła do pierwszej ligi twórczyń w tym kręgu.
Dojrzewanie, pierwsza praca zarobkowa, macierzyństwo, życie seksualne kobiet to tematy, które podejmują wówczas kobiety. Ostatnie lata komiksowej twórczości kobiet to w dużej mierze prace spod znaku błyskawicy.
Kaczyński, Trump i Okrągły Stół, czyli komiks i władza
- Najobszerniejsza część wystawy poświęcona została tematyce kontestacji władzy w komiksie, czyli obśmiewaniu polityków, wydarzeń oraz komiksów tworzonych na zamówienie instytucji, a także pierwszy polski komiks polityczny, jaki w 2001 roku Platforma Obywatelska zamówiła na wybory – opowiada kurator. - Okazuje się, że komiks jest uważany za atrakcyjne narzędzie propagandowe, utrwalające zwłaszcza narracje oficjalne, zwłaszcza o charakterze martyrologicznym. Produkcja komiksów propagandowych jest ogromna.
Komiks Jerzego Szyłaka opowiadający fikcyjną opowieść o rewolucji z okresu Okrągłego Stołu, pierwszy polski komiks polityczno-erotyczny „Love Robot” Piotra Drzewieckiego zamówiony przez pewnego producenta krawatów w latach 90., który nigdy nie wszedł do dystrybucji, a niemal cudem odnalazł się w piwnicy jednego ze szczecińskich bloków.
- Dziś ukazuje się w Polsce około 1600 pozycji komiksowych rocznie, niemal połowa to maga, dużo komiksu amerykańskiego z superbohaterami, dużo europejskich produkcji, około 10 proc. tych publikacji to polskie komiksy – mówi Artur Wabik. - Mamy sukcesy w komiksie dziecięcym, dużo polskich prac z tego nurtu tłumaczonych jest na inne języki, m.in. Weronika Kołomycka, Marcin Podolec, Marzena Sowa.
