Maciej Kozicki i Krzysztof Miziołek z firmy MKM Hobby, która wraz ze starostwem wprowadziła talary
do obrotu zapewniali, że dotąd na własne monety decydowały się wyłącznie pojedyncze miasta
i to najczęściej o charakterze wypoczynkowym.
- To unikalna akcja - mówił Kozicki. Na ich stoisku sprzedano wczoraj 250 żetonów. Nabywcami byli jednak w większości kolekcjonerzy, zainteresowani powiększeniem swoich zbiorów. Jeden z nich kupił np. 90 monet.
Wedle założeń talarami można płacić tak, jak bonami towarowymi. Niestety, tylko do 31 sierpnia i tylko w dwóch placówkach. Więcej nie zdecydowało się wprowadzić monety do obrotu. Na hucznych obchodach święta powiatu też nie będzie można nimi płacić.
W młoszowskich delikatesach Romana Ficnera nie można sobie np. zażyczyć, by resztę z zakupów wydano nam w talarach. - Trzeba najpierw zrobić zakupy za minimum dziesięć złotych - poinformowała pracująca przy kasie Magdalena Kaczmarczyk. Potwierdziła, że zainteresowanie nowymi monetami w ich sklepie było znikome. Trudno się zresztą dziwić, skoro plakaty informujące o całej akcji dostarczono
im dosłownie w ostatniej chwili.
W zakładzie fotograficznym Jacka Gniewka przy trzebińskim Rynku wczoraj też nikt nie pytał o talary, choć tu informację o nich wystawiono nawet poza progi firmy.
- To świetna forma promocji, ale za mało jest punktów, w którym można nimi płacić - ocenia właściciel zakładu.
- To pomysł dobry dla miast typowo turystycznych i dla numizmatyków - stwierdził trzebinianin Maciek Polak.
- Ludzie nie mają zaufania do takich pieniędzy. Wolą płacić zwykłymi złotówkami - potwierdziła Halina Tarka z Chrzanowa.