https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciężkostrawne przepisy nie do przełknięcia w barach mlecznych

Robert Gąsiorek
Zbigniew Plebańczyk z Tarnowa zwykle stołuje się w barach mlecznych, bo jak podkreśla, tu jedzenie jest jak domowe. - Nie powinni nic zmieniać, te lokale świetnie radzą sobie od wielu lat - zauważa
Zbigniew Plebańczyk z Tarnowa zwykle stołuje się w barach mlecznych, bo jak podkreśla, tu jedzenie jest jak domowe. - Nie powinni nic zmieniać, te lokale świetnie radzą sobie od wielu lat - zauważa Fot. Robert Gąsiorek
Absurdalne przepisy dotyczące barów mlecznych do poprawki. Ministerstwo Finansów poprawi swój błąd i rozszerzy listę produktów dotowanych.

Pod naporem protestów klientów barów mlecznych i ich właścicieli ministerialni urzędnicy wycofują się ze zmian, jakie wprowadzili od stycznia tego roku w funkcjonowaniu tych lokali gastronomicznych.

Świeżo wprowadzone w życie rozporządzenie pójdzie do poprawki. Gdyby do tego nie doszło wielu jadłodajniom groziłaby likwidacja. A to właśnie Tarnów jawi się jako zagłębie barów mlecznych w regionie. Na 18 w całym województwie jest ich u nas aż 7.

Jak już informowaliśmy w miniony piątek resort finansów wprowadził z początkiem roku nową, okrojoną listę produktów, z których mogą powstawać potrawy w barach mlecznych.

Zabrakło na niej m.in. przypraw w postaci pieprzu, liścia laurowego, majeranku. Kojarzone z barami pierogi nie mogły już być omaszczone popularnymi skwarkami, a w zupie nie powinna znaleźć się natka pietruszki. Za użycie tych produktów bary miały stracić dotację państwową, a to dzięki niej ceny w nich są konkurencyjne do innych lokali.

- Gotowanie bez przypraw nie jest możliwe - mówi wprost Paweł Piszczek, tarnowski szef kuchni. - Do zwykłych pierogów ruskich dodaje się przecież farsz, który musi być wyrazisty. Każde danie powinno smakować klientowi, nieważne czy zamawia je w restauracji, czy w barze mlecznym - podkreśla. Zdumieni byli nie tylko kucharze, ale i wszyscy klienci barów mlecznych.
Resort finansów po niespełna trzech tygodniach od wejścia w życie feralnego rozporządzenia przejrzał na oczy.

- Po konsultacjach z grupą właścicieli barów mlecznych doszliśmy do porozumienia - mówi Wiesława Drożdż, rzecznik ministerstwa finansów. - Powrócimy do listy produktów, która obowiązywały w ubiegłych latach. A zatem przyprawy wrócą do łask.

- Nie wiem, co to za logika, żeby wprowadzać tak bzdurne ograniczenia. Zresztą słyszałem, że sól na nowej liście była jedyną przyprawą, a to przecież biała śmierć - mówi Zbigniew Plebańczyk, który wczoraj w tarnowskim barze mlecznym "Łasuch" zamówił na obiad krupnik. - Dużo jeżdżę po Polsce i zawsze jem w barach mlecznych, bo mają jedzenie tanie i tak samo dobre jak domowe.

Właścicielka tego lokalu Zofia Świątańska do deklaracji urzędników podchodzi na chłodno.

- Będę spokojna, jak zobaczę to na piśmie - zaznacza.

Lokale z tradycją
Bary mleczne powstały ponad 100 lat temu. Masowo zaczęły pojawiać się w 1918 roku. Idea ich utworzenia opierała się na tanim, tradycyjnym i zdrowym żywieniu. W jadłospisie znajdowały się przede wszystkim potrawy z mleka, jaj i mąki. Dużą popularnością cieszyły się w latach 30. ubiegłego stulecia, czyli w trakcie kryzysu ekonomicznego.

Społeczeństwo, które przeżywało kłopoty finansowe stołowało się w tanich barach mlecznych. W czasach PRL bary przeżywały największe oblężenie. Według komunistycznych władz miały odciążyć zapracowane kobiety i zapewnić posiłek zabieganym pracownikom.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
tarnowszczanin
A co tak zachwala te bary mleczne ta osoba ze zdjęcia . Dlaczego w tym tarnowskim barze jada posiłki przypuszczalnie mieszkając tam i mając żoną gdzie spokojnie można sobie przyrządzić wraz z żoną posiłek u siebie w domu.
A poza tym sól i przyprawy mają prawo być na stole dla poprawy smaku posiłków.
A jeżeli już " biała smierć " to raczej jest nią cukier ,a nie sól - którą należy używać tylko pod postacią" sól morska." która jest najzdrowsza. I
r
robi
Co się dzieje w tym kraju to jeden wielki skandal.
j
juzek
Polak Polakowi gotuje taki los. Dumał, dumał aż wydumał. A może by tak tego skretyniałego debila oddelegować na miesiąc na posiłki w barze aby sobie pożarł tych dań bez przypraw. Może te trzy zwoje jakie ma w mózgu mu się wyprostują po tym jedzeniu.
j
ja
Za takie cos w Koreii i Chinach traca wszystko.
j
jedzacy w barach
Nawet debile wody nie uwzglednili do zrobienia zupy.Widac jakie matoly siedza w ministerstwach.
l
lol
a wy dalej na nich głosujcie
b
br
proponuję co najmniej miesiąc a jedyną przyprawą miech będzie sól - w dużej ilości :)
Przecież wiadomo, że przyprawy nie tylko dodają smaku i wyrazistości, ale też wspomagają trawienie i maja dużo różnych właściwości odżywczych.
k
kk
zjadanie posiłków bez przypraw, to idiotyzmy by mu z głowy wywietrzały. A tak poważnie autor czegoś takiego powinien zostać zwolniony w trybie natychmiastowym. (nieoficjalnie za debilizm)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska