Zgodnie z optymistycznym założeniem „sądeczanka” czyli odcinek DK75 Brzesko – Nowy Sącz, ma być gotowa w 2028 roku, a początkiem 2029 droga ma być przejezdna. Na ten cel zabezpieczono 3,5 mld złotych. Procedury przedłużają się w czasie i są tacy, którzy przestali wierzyć w jej powstanie. Wśród nich są mieszkańcy Sądecczyzny na czele z Łukaszem Smolarskim.
- Dość już czekania. W temacie „sądeczanki” czekamy prawie 30 lat i nie zadziało się nic poza obiecankami. Bez drogi region umiera, turyści odpływają wybierając Bieszczady czy Zakopane. Nowe firmy z Krakowa i reszty kraju nie lokują się w Nowym Sączu ze względu na kiepski dojazd. Musimy sami jako mieszkańcy walczyć o przyszłość miasta i regionu dla nas ale też naszych dzieci i wnuków - mówi.
Z jego inicjatywy powstał profil w mediach społecznościowych, który zrzesza mieszkańców Sądecczyzny zatroskanych o los tej inwestycji. Z dnia na dzień przybywa zainteresowanych akcją protestacyjną. Wśród nich są również znane sądeckie nazwiska jak chociażby Krzysztof Pawłowski, były senator i rektor WSB NLU. - Od około 20 lat piszę, mówię i rozmawiam z politykami, także ministrami o niezbędności takiej drogi dla Sądecczyzny. Niestety bez skutku - przyznaje.
Inicjatorzy powstania grupy walczą o powstanie drogi, bo dzięki niej ich zdaniem przede wszystkim na sądeckich drogach będzie bezpieczniej. - Między Brzeskiem, a Nowym Sączem bardzo często dochodzi do wypadków śmiertelnych i tych ze znacznym uszczerbkiem na zdrowiu. Dotyczy to nas i naszych najbliższych, bez względu na wiek - przyznaje Smolarski.
Dzięki powstaniu „Sądeczanki” możliwy będzie również rozwój regionu pod względem gospodarczym, społecznym i kulturalnym, ale przede wszystkim turystycznym.
- Nasz region jest jednym z najpiękniejszych zakątków w Polsce. Jak tylko zrobi się ładna pogoda, to przejechanie czasem odcinka 52 km trwać może nawet 1h 30min, co daje średnią prędkość 34 km/h. Turysta wybierze bardziej dostępne regiony Bieszczad, Podhala, gdzie tam już są oddane drogi szybkiego ruchu lub są na ich ukończeniu - dodaje.
Skąd zaniepokojenie o losy inwestycji ze strony mieszkańców regionu? Chodzi o opóźnienia w związku z wydaniem decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Jak poinformował w rozmowie z „Gazetą Krakowską” poseł Patryk Wicher, powodem opóźnień są przeciągające się w czasie procedury urzędnicze.
- Jako sądeczaninowi bardzo leży mi na sercu rozwój regionu i zabiegam o to od lat. Podłęże - Piekiełko jest znacznie droższą inwestycją i jest realizowana. W przypadku „sądeczanki” pieniądze nie są problemem. Tutaj chodzi o konsultacja z projektantami, którzy nie dotrzymują terminów - wyjaśnia.
Jak przyznał, sytuacja jest kłopotliwa dla wszystkich, a termin wyznaczony na luty o którym mówiło się już od jakiegoś czasu rzeczywiście nie został dotrzymany.
- Opóźnienie to na pewno kwestia kilku tygodni. Mam jednak nadzieje, że nowi koledzy parlamentarzyści zaangażują się dla dobra tej sprawy, która jest ponad podziałami politycznymi. Cieszę się z inicjatywy sądeczan, że chcą zaangażować się w te sprawę. Być może przyszła na to pora, aby pojawiła się inicjatywa ze strony społecznej. Dobrze, żeby patrzyli władzy na ręce - dodaje Wicher.
- Taki prywatnie jest Marcin Janusz, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich
- Tak mieszkają Sławomir i Kajra. To ich urocze gniazdko w Małopolsce
- Darek kocha motoryzację. W garażu ma lincolna z 1974 roku o wadze ponad 2 ton
- Mural „Matki Sybiraczki” odsłonięty. W uroczystości wzięły udział setki uczniów
- Ten serial to hit. Kręcono go w słynnej wiosce romskiej w Maszkowicach
To wyjątkowe miejsce na mapie Małopolski. Astro Centrum w Chełmcu oficjalnie otwarte!
