Troje martwych noworodków znaleziono w zamrażarce w mieszkaniu w Lubawie, w województwie warmińsko-mazurskim. Ciało najstarszego znajdowało się tam ponad cztery lata. Oboje rodzice pracowali. Utrzymywali czworo dzieci. To niewiarygodne, żeby nikt z sąsiadów, znajomych nie wiedział, że ta kobieta była wcześniej w ciąży.
Kobiety w czasie ciąży powinny być pod opieką ginekologa. Prawdopodobnie ta kobieta nie była, bo gdyby tak było, to te ciąże byłyby monitorowane. Zawsze może jednak zdarzyć się błąd systemu, że ktoś czegoś nie dopilnuje. To wyjaśni postępowanie. To koleżanki z pracy zgłosiły organom ścigania, że ta pani z dnia na dzień przyszła do pracy bez widocznej ciąży. Zrobiły to dopiero przy trzecim dziecku. Dlaczego nie zauważyły tego wcześniej? Bardzo trudno jest ukryć ciążę. Generalnie najbliższe otoczenie o tym wie.
Ale sąsiedzi milczeli. Obowiązuje niepisana zasada, że nie wtrącamy się?
Nie sądzę, żeby nikt z sąsiadów niczego nie zauważył. Tymczasem w takich normalnych z pozoru rodzinach, w których się "nic nie dzieje", mogą i zdarzają się takie makabryczne historie. Wiele rodzin ma tajemnice, bardzo skrzętnie ukrywane, o których wie cała rodzina, czasem całe pokolenia. To są tzw. trupy w szafie. Na przykład kazirodztwo czy molestowanie.
Lucyna D. przyznała się, że udusiła dzieci. Mówi, że schowała je do zamrażalnika, gdyż nie mogła się z nimi rozstać. Jak do tego podchodzi psycholog?
Nie bardzo wierzę w takie tłumaczenie. Trzymanie dzieci w zamrażalniku, obok którego codziennie się przechodzi, jest wystawianiem się na codzienną traumę. Myślę, że dla niej był to najprostszy, choć dla nas oczywiście makabryczny, sposób pozbycia się zwłok dzieci. Myślę, że ci ludzie nie mają zdolności przewidywania następstw takiego postępowania.
Daje Pan wiarę temu, że o ciążach żony nie wiedział mąż i dzieci?
Trudno to ukryć w rodzinie. To symbol oblężonej twierdzy. O pewnych sprawach, związanych z rodziną, się nie mówi. Wręcz się udaje, że się nie dostrzega. A nie dostrzegając wypiera się je ze świadomości. Teraz, gdy to się wydało, będzie to dla dzieci tej kobiety potrójna trauma: strata rodzeństwa, rodziców i trauma społeczna, dlatego że teraz gniew całej społeczności lokalnej jest skierowany przeciwko tej rodzinie.
Nie sądzi Pan, że w Polsce, w gorącej dyskusji, która toczy się od lat w sprawie dzieci nienarodzonych, in vitro, ginie problem dzieci urodzonych?
Na pewno. Niechciane ciąże są skutkiem niskiej świadomości dotyczącej antykoncepcji, jak i niewiedzy, że można oddać niechciane dziecko do adopcji lub do okna życia, choć zdaję sobie sprawę, że w Polsce, zwłaszcza w małych miejscowościach, nie zawsze jest to akceptowane.
Rozmawiała Joanna Leszczyńska