O urodzinach Jezusa wiemy wiele. A jak rodziła się Jego matka?
Cudowne okoliczności tego urodzenia znamy z tradycji apokryficznej (przekazy ustne, tradycja ludowa), popartej nieco źródłami historycznymi. Anna, matka Maryi, była bezpłodna. I już w podeszłym wieku (40 lat). Jej mąż Joachim prosił o interwencję z nieba. Bóg go wysłuchał i urodziła się Maryja - prawdopodobnie sąsiadka była akuszerką. Tradycja wspomina też, że miała siostry, choć nie wiemy, czy były to rodzone, czy raczej kuzynki.
Nie było znaków na niebie, nadzwyczajnych zdarzeń?
W niektórych apokryfach czytamy, że przy jej narodzinach byli aniołowie, a potem promieniowała nadzwyczajnym pięknem. Pismo Święte jednak nic o tym nie wspomina. Zewnętrznie biorąc, to była zwykła żydowska dziewczyna. Gdyby było w niej zbyt dużo niezwykłości, Józef by jej nie poślubił.
Dlaczego?
Wtedy, odwrotnie niż dzisiaj, ludzie szukali zwyczajności, normalności. Mieli obraz Boga surowego i dlatego bali się każdej niezwykłości.
Maryja była biedna?
Raczej biedna. Bo w świątyni przy ofiarowaniu Jezusa, razem z Józefem w obrzędzie wykupu dali parę synogarlic. Bogaci składali większe ofiary, proporcjonalnie do swojej zamożności - np. parę wołów. Trzeba jednak pamiętać, że w Piśmie Świętym, gdy czytamy: ubogi, to znaczy jednocześnie: bogobojny. Józef też był biedny - cieśle w tamtych czasach byli najemną siłą roboczą.
Jak się poznali?
Pewnie, według tradycji żydowskiej, rodzice znaleźli Maryi męża.
Takiego starego?
Wcale nie był stary! Myślimy tak przez te wszystkie obrazki i kolędy... W niektórych apokryfach tłumaczy się też fakt ,,starości” Józefa tym, że pewniej było powierzyć dziewictwo młodej dziewczyny (około 15-16 letniej) starszemu mężczyźnie. Bo mniejsza pokusa... Trzeba pamiętać, że starszy znaczyło wtedy: 35-40-letni, ludzie krótko żyli. Mnie jednak taka wersja wydaje się mało prawdopodobna. Bo skoro Józef uciekł z Maryją do Egiptu z Izraela, w najlepszym przypadku na osiołku... To nie jest wyprawa dla starca. Tysiące kilometrów. Zresztą wersja: na osiołku też jest optymistyczna, bo byli biedni. Raczej wzięli po kiju i ruszyli w drogę. Poza tym, nawet gdyby jakimś cudem tego osiołka mieli, to nie Józef by go prowadził, jak tego chcą święte obrazki. To Maryja by szła, a mąż jechał.
Kobieta po porodzie?
Droga pani, jesteśmy dwa tysiące lat temu! Kto się wtedy tym przejmował, że kobieta jest w połogu? Nie było z tego powodu żadnych przywilejów. Macierzyństwo nie było też traktowane jako coś wzniosłego, wyjątkowego. Dziecko się urodziło, i już. Dopiero urodzenie Jezusa to zmieniło. Wpisano macierzyństwo w tajemnicę zbawienia. Tradycja chrześcijańska z biegiem lat to dowartościowała. Kościół katolicki jako pierwszy kanonizował kobiety za to, że były matkami.
Maryja i Józef byli małżeństwem, zanim urodził się Jezus?
Na pewno byli zaręczeni. Tradycja mówi: nim razem zamieszkali, znalazła się brzemienną. Z początku Józef chciał zerwać te zaręczyny (oddalić Maryję). Ale pokazał mu się anioł nakazując inne postępowanie. W Ewangelii św. Mateusza anioł mówi: Nie bój się wziąć Maryi, bo jest brzemienna za sprawą Ducha Świętego. Józef stanął wobec poważnego dylematu i trudności, nazwijmy ją, „logicznej”. No bo, po pierwsze: Józef, wychowany w żydowskiej tradycji i religii, nie miał pojęcia kto to Duch Święty, przecież On pojawia się dopiero później w Nowym Testamencie. Po drugie: jak miał ogarnąć umysłem fakt, że ten Duch ma taką moc, by kobieta była w ciąży? Ogromne wyzwanie dla zwykłego mężczyzny. I tu widać wielkość Józefa, że postanowił w posłuszeństwie Bogu zaakceptować tę sytuację.
Nowoczesny mężczyzna...
Tak, szedł przeciwko obyczajowi.
Ludzie nie pytali, czy to jego dziecko? Bo chyba nie opowiadał od początku o niepokalanym poczęciu?
Tradycja Żydów była prosta: jeśli mężczyzna przyjmował kobietę, ona rodziła, wszyscy przyjmowali, że to jego dziecko. Chociaż, z drugiej strony, Żydzi zawsze byli mądrzy i u nich narodowość się dziedziczyło po matce, nie po ojcu. Bo wiadomo, ojcostwo może być problematyczne...
Gdzie żyła Święta Rodzina?
W rodzinnym Nazarecie Maryi, potem pojechali do Betlejem na spis ludności, tam urodził się Jezus.
Była rzeź niewiniątek? Niektórzy to kwestionują?
Biblia podaje, że była. Kościół przyjmuje to wydarzenie jako historyczne i włączył wspomnienie zabitych dzieci do liturgii, choć nie ma na to innych dowodów w źródłach historycznych. Kwestią sporną natomiast pozostaje, ile dzieci faktycznie zostało zabitych. Niektórzy badacze mówią o 10, niektórzy o 30. Na pewno więc nie była to rzeź masowa, chodziło o zabójstwo dzieci z wybranych rodów.
A trzej królowie, to prawda czy mit?
Tradycja biblijna mówi raczej o trzech mędrcach, którzy patrząc w gwiazdy odkryli, że rodzi się król. Oczywiście, w tym opisie są elementy historyczne i teologiczne. Ale w innych źródłach starożytnych, z II wieku, również jest mowa o tej wizycie. Ja osobiście jestem przywiązany do historyczności Nowego Testamentu i Ewangelii. Oczywiście, to teologia, ale oparta na faktach.
Po co mędrcy szli za gwiazdami?
Do dziś tak jest: ludzie Wschodu czytają gwiazdy. Chińczycy np. wierzą, że znaki na niebie wskazują, gdy rodzi się ktoś wyjątkowy. Są mocno przywiązani do myślenia, że ktoś urodzony w określonym czasie i w relacji do pewnych znaków kosmicznych ma pewne przeznaczenie, a wspólnota ma obowiązek go chronić. Jest tu mocno obecny wątek szukania Boga poprzez kosmos. Pan Jezus objawił się Żydom, ale przez całe jego życie zaznaczano, że przychodzi dla wszystkich. I to wydarzenie było odczuwane przez wszystkich. Bo w świecie starożytnym, nie tylko wśród Żydów, czekano na przyjście Zbawiciela.
Mały Jezus naprawdę urodził się w grocie w Betlejem, którą można do dziś zobaczyć?
Tak. Zresztą mam na to dowód namacalny (otwiera portfel): sianko z Betlejem (śmiech). Do dziś pasterze wypasają tam owce. To ważny element, ta grota, bo pokazuje nam historyczność tego, co zostało napisane w Biblii. My, chrześcijanie, jesteśmy mocno zakorzenieni w faktach. Na grocie betlejemskiej do dziś jest napisane: hic (tutaj)- tutaj Słowo stało się ciałem. A więc podkreślamy, że Bóg, Jezus to nie mit, tylko fakt. W Nowym Testamencie podkreślono kilkakrotnie: idziemy za faktami. Nasza religia jest w sumie racjonalna. Tej historyczności musimy bronić, bo ona trzyma nasze stopy przy gruncie.
Jak żył mały Jezus, kiedy już uciekł spod noży siepaczy Heroda?
Z matką i ojcem przez jakiś czas w Egipcie. Była tam spora diaspora żydowska, m.in. w Aleksandrii. Byli uciekinierami politycznymi. A żyli z tych darów, które przynieśli im mędrcy, np. złota. Widzimy więc, że to nie tylko symbole, ale też konkret... Jezus żył tak jak każdy żydowski chłopiec. Na pewno sporo się uczył - w synagodze w Kafarnaum (dzisiejszy Izrael) przecież wyszedł i zaczął czytać. Uczył się w religijnej szkole, był wychowany w tradycji żydowskiej. Do końca był jej wierny - na krzyżu modlił się Psalmami. Oczywiście, odświeżył tę religię, ale jako prawowierny Żyd.
Jako dziecko pracował?
Musiał pracować - u Żydów kładziono na to duży nacisk. Na pewno pomagał ojcu w warsztacie ciesielskim, na zasadzie przynieś-podaj-potrzymaj. Wychował się w dużej wspólnocie rodzinnej: ciotki, bracia, kuzyni.
Dość dobrze wiemy, co było dalej, aż do śmierci Jezusa. A co się stało z Maryją i Józefem, gdy ich Syna zabrakło?
Nie wiemy dokładnie, kiedy zmarł Józef. Tradycja starożytna podaje, że jeszcze na rękach (dorosłego) Jezusa. Natomiast Maryja żyła po śmierci Syna. Ostatni ślad pisany: razem z apostołami modli się w czasie zesłania Ducha Świętego. Potem mamy dwie wersje: że była w Jerozolimie, drugą- w Efezie (Azja Mniejsza). Podobno zabrał ją tam św. Jan.
Jeden z niewielu apostołów, któremu udało się uciec...
I który był w miarę zamożny. Papież Benedykt napisał o nim: jeśli był rybakiem, to rybakiem-przedsiębiorcą... Miał duże znajomości w kręgach kapłańskich, był wykształcony, dbał o prężną efeską wspólnotę. Przypuszczalnie tamtejsi chrześcijanie, wiedząc kim jest Maryja, dbali, by jej niczego nie brakowało. Nie wiemy dokładnie, kiedy zmarła. Ale biorąc pod uwagę jej wiek, w chwili śmierci Jezusa miała niecałe 50 lat, a więc była już na owe czasy sędziwa... Przeżyła jeszcze może 10-15 lat. A potem została wzięta do nieba.
***
Ks. dr Janusz Królikowski
Teolog i mariolog (członek Polskiego Towarzystwa Mariologicznego). Wykładowca na Uniwersytecie Papieskim JP II (oddział w Tarnowie) - kierownik Katedry Teologii Dogmatycznej. Studiował teologię w Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat. Teraz tam również wykłada teologię.