Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co przeszkadza góralom w turystach? Sprawdziliśmy!

Łukasz Bobek
W te wakacje górale mieli wyjątkową okazję podpatrywać zachowanie turystów. Tych bowiem przyjechały do Zakopanego prawdziwe tłumy
W te wakacje górale mieli wyjątkową okazję podpatrywać zachowanie turystów. Tych bowiem przyjechały do Zakopanego prawdziwe tłumy Łukasz Bobek
Ostatnimi czasy szczególnie mocno obrywa się w mediach podhalańskim góralom. A to że myślą tylko o tym, jak oskubać z dutków turystów, a to że konie męczą, a to że piją. Kogokolwiek by spytać w kraju - niemal zawsze wymieni te same stereotypowe cechy. My z kolei postanowiliśmy sprawdzić - z lekkim przymrużeniem oka - jak to jest z tymi ceprami, którzy tak krytykują górali, a sami przyjeżdżają na wypoczynek w góry. Spytaliśmy górali o główne grzechy ceprów.

Po pierwsze, centusie

Okazuje się, że to, co przeszkadza góralom w turystach, to zazwyczaj te same łatki, które przylepiają ludzie z Polski mieszkańcom gór.

- Taką wadą główną jest to, że jeszcze do pokoju nie wlezie, nie uwidzi, co ma, a już się o piątkę targuje. Potem jak już pojadą i do pokoju się wlezie posprzątać, na szczęście tyle pustych puszek i butelek jest, że jak się na skupie sprzeda, ta piątka się wróci - mówi Dariusz Galica prowadzący bazę pośrednictwa wynajmu kwater.

Narzekanie turystów, że na Podhalu jest drogo, słyszy niemal każdy góral, który z turystyki żyje. - Ja nie wiem, czy to społeczeństwo tak zbiedniało, ale targują się o wszystko. Jak do busa wsiadają, to najpierw pytają, ile to kosztuje i czemu tak drogo. Do Morskiego Oka jak jadę z nimi, to nie pojadą za 10 zł, tylko koniecznie muszą za osiem, a dzieci to obowiązkowo mają jechać za darmo - mówi Jakub Karpiński, zakopiański busiarz.

Jedna z gaździn handlujących skarpetami na Krupówkach dodaje, że najgorsi są warszawiacy. - Oni od razu zaczynają "a u nas w Warszawie to takie coś tyle i tyle". I tak cały czas skrzypią jak stare drzwi, żeby im coś spuścić - mówi.

Jeżdżą, jak chcą

Normą stało się, że lato w Zakopanem oznacza spore kłopoty na drogach. Bo to i dużo aut, ale i dużo niedzielnych kierowców.

- Jak dla mnie to grzechem turystów jest to, że wydaje im się, że miasto na czas ich urlopu należy do nich. Jeżdżą, jak chcą, nie patrzą w lusterka, nie włączają kierunkowskazów, zatrzymują się na środku ulicy i podziwiają widoki z okna samochodu, a ty biedaku męcz się za nimi i zaciskaj zęby, żeby nie skląć jednego i drugiego. Ostatnio jechałam za samochodem, który nagle się zatrzymał, a pani z auta robiła zdjęcie Giewontu. Nie przejmowała się, że za nią czeka sznur samochodów - mówi Maria Bafia, mieszkanka z Zakopanego.

Puszczają hamulce

- Rzeczywiście, jest część turystów, którzy traktują nasze miasto jak Dziki Zachód, że wszędzie wszystko wolno. Gdy są na wakacjach, nie obowiązują ich żadne reguły. Ja miałem w te wakacje taki przypadek: przyjeżdżam pod swój dom, a w moim ogródku między porzeczkami buszuje jakiś gość. Wielce był zdziwiony i oburzony, gdy spytałem, dlaczego wszedł do mojego ogrodu bez pytania. Wydawało mu się, że u nas można niemal do chałupy wejść drugiemu bez pytania - mówi Przemek Bolechowski, zakopiański dziennikarz.

Zaśmiecają szlaki

- "Panie, jakie te szlaki zaśmiecone. Puste butelki, jakieś papierki po batonach czy puste siatki. Jak tak można śmiecić" - narzeka mi ostatnio jeden z turystów, którego wiozłem z Kuźnic. A ja mu mówię, że to przecież wy, turyści, śmiecicie, a nie my. Górale w lecie nie mają czasu chodzić po górach - opisuje w krótkiej historyjce kolejne grzeszki turystów pan Andrzej, zakopiański busiarz. Śmieci jest rzeczywiście mnóstwo. Jak zaznacza Iwona Pawłowska, prowadząca sklep przy Krupówkach, ludzie do tego stopnia nie dbają o czystość, że nawet na najsławniejszej zakopiańskiej ulicy wyrzucają papierki po jedzeniu wprost pod nogi. A niedopałki na chodniku to już norma.

Nie lepiej jest w pensjonatach. - Gdy się wejdzie do takiego pokoju po pobycie turystów, to aż czasami strach, ile to człowieka roboty czeka. Choć kosz stoi, śmieci walają się pod łóżkiem czy za komodą - mówi Zbigniew Balicki.

Sami robią tłok
Górale się śmieją, że ceprom na wakacjach od ilości spożytego alkoholu wyparował mózg. - No bo nie myślą i nie potrafią czytać. Stoją w kolejce na Kasprowy Wierch czy na Gubałówkę po kilka godzin, a żaden z nich nie pomyśli, by kupić sobie bilet w internecie. Albo choć już wszystkie media w Polsce trąbią o korku do Morskiego Oka, na siłę pchają się tam autem, żeby czasem nie stracić swojego miejsca na 15 kilometrze korka - śmieje się Dariusz Galica.

My też nie bez wad

Na szczęście jest wielu turystów, których górale lubią i szanują z wzajemnością.
- I oni mają swoje wady, i my mamy swoje. Prawda jest taka, że choć jeden na drugiego czasem ponarzeka, to żyć bez siebie nie możemy. Gdy przez chwilę turystów u nas nie ma, nasi już zaczynają stękać z przerażenia - podsumowuje Galica.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska