Taktyka miejscowych nie zaskoczyła krakowian. Atak dwoma pierwszymi formacjami, a praktycznie tylko pierwszą. Pozostałe miały prowadzić grę nastawioną tylko na rozbijanie ofensywnych poczynań hokeistów Pasów. Przy takim stylu gry trudno o koronkowe akcje i wiadomo, że o wyniku mogą zadecydować dwie - trzy akcje.
Cracovia wczoraj zagrała z dwoma zmianami w składzie. Nie było Mariusza Dulęby, który podczas poniedziałkowego meczu doznał wstrząsu mózgu i wciąż przebywa na obserwacji w szpitalu. Jego miejsce zajął Konrad Guzik, zaś Piotr Sarnik zastąpił Sebastiana Bielę.
Początek pierwszej tercji to ataki gospodarzy, ale po chwili mecz się wyrównał, a następnie zaznaczyła się lekka przewaga Cracovii. W zespole Jastrzębia jak zwykle groźna była pierwsza piątka, zaś w drużynie Rudolfa Rohaczka szczególnie aktywna trzecia formacja. Kiedy Galant odsiadywał dwuminutową karę, właśnie ta piątka (zamiast jednego obrońcy wzmacnia ją Słaboń) znakomicie rozegrała zamek i Kostuch z trzech metrów posłał krążek pod poprzeczkę bramki Kosowskiego.
Druga tercja bez bramek. Cracovia atakowała, ale ani Pasiut, ani Łopuski (piękna obrona Kosowskiego, krążek szybował w samo okienko) czy M. Piotrowski nie potrafili pokonać bramkarza Jastrzębia. Radziszewski miał też sporo problemów z obroną uderzeń Danieluka i Urbanowicza. Pod koniec tercji gra się zaostrzyła, stała się rwana, a żadna ze stron nie potrafiła wykorzystać gry w przewadze. Krakowianie, co prawda przez chwilę, ale grali w podwójnym osłabieniu.
Trzecia tercja to kilka ataków Cracovii, ale następnie krakowianie zaczęli grać defensywnie licząc na kontry. Gospodarze atakowali i Radziszewski miał sporo pracy. Kilka kontr krakowianie wyprowadzili, ale strzały (Łopuski) były niecelne albo wszystko łapał Kosowski. W końcu jednak udało się. Gospodarze musieli się odkryć i w 52 minucie M. Piotrowski odnalazł pod bramką Wilczka, który świetnie przymierzył z dwóch metrów i Kosowski po raz drugi musiał wyjmować krążek z bramki. Gospodarze ruszyli do rozpaczliwych ataków i w 56 min Bryk zdobył kontaktowego gola strzałem z niebieskiej linii. Ale krakowianie grali mądrze uniemożliwiając rywalom wycofanie bramkarza. Na kilka sekund przed końcem spotkania Martynowski znalazł się sam na sam z Kosowskim, ale ten już leżąc w niewiarygodny sposób obronił parkanem jego strzał i nie pozwolił na zagrożenie własnej bramki. Do awansu do finału Pasy potrzebują tylko jednego zwycięstwa. Kolejny mecz w piątek w Krakowie.
JKH Jastrzębie - Comarch-Cracovia 1:2 (0:1, 0:0, 1:1). Stan rywalizacji 2:1 dla Cracovii.
Bramki: 0:1 Kostuch (Martynowski, Słaboń) 14.33, 0:2 Wilczek (M. Piotrowski) 51.36, 1:2 Bryk (Kral, Rimmel) 55.18.
Sędziowali: P. Meszyński (Bytom) i Z. Wolas (Oświęcim) oraz J. Bernacki (Sosnowiec i A. Hyliński (Oświęcim). Kary: 8 i 8 min.
Widzów: 1200.
JKH Jastrzębie: Kosowski - Rimmel, Bryk, Lipina, Kral, Danieluk - Labryga, Górny, Urbanowicz, Słodczyk, Bordowski - Dąbkowski, Pastryk, Kulas, Kąkol, Furo - Bychawski, Galant, Kiełbasa, Szczurek, Bernacki. Trener: Jiri Reznar.
Cracovia: Radziszewski - Kłys, Wajda, L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz - Noworyta, Wilczek, M. Piotrowski, Słaboń, Łopuski - Prokop, Witowski, Kostuch, Dvorak, Martynowski - Landowski, Guzik, Kosidło, Rutkowski, Sarnik. Trener: Rudolf Rohaczek.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo