Coming out Andrzeja Stękały
Andrzej Stękała to jeden z najpopularniejszych polskich skoczków ostatniej dekady. Wdarł się do kadry dość niespodziewanie, kiedy miał już na karku sporo, bo 20 lat. "Jeszcze kilka lat temu niczym się nie wyróżniał, to inni uchodzili za wielkie talenty. Dziś wielu z nich skończyło już karierę, a on dopiero się rozkręca" - pisaliśmy w 2016 roku. Nie wszystko wypaliło, nie wszystko wyszło. Zaznaczył swoją obecność, zdobył brązowy medal mistrzostwa świata w konkursie drużynowym w Oberstdorfie w 2021, rok wcześniej wywalczył brąz w MŚ w lotach. Ale skrzydeł, tak jak mógł i powinien, nie rozwinął. Czy również przez prywatne sprawy?
"Długo zastanawiałem się, czy kiedykolwiek znajdę w sobie siłę, by napisać te słowa. Przez lata żyłem w cieniu strachu, w ukryciu, obawiając się, że to, kim naprawdę jestem, może mnie zniszczyć. To, co teraz napiszę, jest dla mnie najtrudniejsze w życiu. Przez lata żyłem w ukryciu, z lękiem, że to, kim jestem, może przekreślić wszystko, na co tak ciężko pracowałem. Dziś jednak nie chcę już uciekać. Chcę, żebyście mnie poznali naprawdę. Jestem gejem. Przez lata ukrywałem to przed światem – przed Wami, przed mediami, a czasem nawet przed samym sobą" - napisał na Instagramie 1 stycznia 2025 roku Andrzej Stękała.
Andrzej Stękała: kim jest?
Jego bardzo odważne wyznanie może wstrząsnąć światem polskiego sportu. Do tej pory nie było tak otwartej deklaracji ze strony tak znanego polskiego sportowca. Jego coming out ma też bardzo dramatyczne tło.
"W 2016 roku spotkałem osobę, która zmieniła moje życie. Był moją ostoją, wsparciem, moim największym kibicem. Razem dzieliliśmy życie, pasje, radości i trudne chwile. Był dla mnie wszystkim – moim domem, moim sercem. Kochaliśmy się w ciszy, ukrywając naszą miłość przed światem, by chronić to, co dla nas najważniejsze. W listopadzie ubiegłego roku straciłem go. Nie potrafię opisać bólu, który mnie ogarnął. Świat, który budowaliśmy razem, rozpadł się na kawałki. Każdy dzień bez niego jest walką, ale jednocześnie przypomnieniem, jak bezgranicznie kochałem i jak bardzo byłem kochany" - tak opisał to Andrzej Stękała.
I dalej:
"Dziś, 1 stycznia, rozpoczynam nowy rozdział. Nie chcę już dłużej ukrywać tego, kim jestem. Jestem sobą – człowiekiem, który kochał i wciąż kocha. I wiem, że on chciałby, bym dalej żył w zgodzie ze sobą. Proszę Was o zrozumienie i szacunek. Moja historia jest opowieścią o miłości, która zasługuje na światło, nie na cień. Dziękuję tym, którzy byli przy mnie przez te wszystkie lata, zwłaszcza rodzinie, przyjaciołom. To dzięki Wam znajduję odwagę, by się otworzyć. Do końca swoich dni będę niósł w sercu jego imię. Życzę Wam wszystkim miłości i odwagi w nadchodzącym roku".
Andrzej - czapki z głów. Za odwagę i ważne słowa. I przypomnienie, że sportowcy są przede wszystkim ludźmi.
