Pora na zwycięstwo Cracovii w lidze
„Pasy” w lidze nie wygrały od pięciu spotkań – trzy remisy i dwie porażki, ale ostatni mecz w Łęcznej z Górnikiem w Pucharze Polski wiele im dał pod względem psychicznym. Piłkarze dzięki wygranej 4:3 mogli się pozbierać po nokaucie w meczu z Pogonią (1:5). Z kolei ŁKS w tych rozgrywkach pokonał w Kaliszu KKS 3:2.
Krakowianie wygrali przy dużym współudziale gospodarzy (dwie bramki samobójcze), ale zrealizowali cel, choć drżeli o wynik w końcówce meczu.
- Tak jak to bywa w meczach pucharowych drużyn z różnych poziomów, chociaż między nami, a Górnikiem Łęczna różnica jest nieznaczna, zawsze bywają emocje, dramaturgia i myśmy się o nią, trochę na własne życzenie postarali – mówi szkoleniowiec Cracovii Jacek Zieliński. - Oczywiście, najważniejszą sprawą jest awans do następnej rundy, my to mamy, gratuluję chłopakom. Natomiast prowadząc 4:1 i mając mecz pod kontrolą nie możemy się wdać w taką bijatykę, stracić dwie bramki i drżeć do końca o rezultat. Nad tym musimy popracować, ale najważniejsze było zwycięstwo po tym meczu z Pogonią Szczecin. Chcieliśmy się odbić, odbudować, krok ku temu jest zrobiony.
Fakt jest faktem, ale strata trzech goli musi martwić. Z tym, że nie można mieć o nie pretensji do obrony, gdyż pierwszy gol był samobójczy, drugi po pięknym strzale z dystansu, a trzeci po rzucie karnym. Zestawienie trójki defensorów znów było inne, po raz pierwszy zagrało takie trio.
Z kolei w ataku gole wypracowali defensywni pomocnicy, ale przy dużym współudziale bramkarza Górnika – Tomasza Woźniaka, który albo pomógł piłce wpaść do bramki (jak przy drugim golu po dograniu Cornela Rapy), albo bardzo słabo reagował, jak w przypadku strzałów Takuto Oshimy bądź Janiego Atanasova i był winny utracie goli.
- Myśmy nie wykorzystali sytuacji, która nam się nadarzyła, o to możemy mieć do siebie pretensje, bo ten mecz powinien wyglądać inaczej w końcówce, powinniśmy utrzymywać piłkę, dołożyć jeszcze jedną bramkę i wtedy nie byłoby żadnej dyskusji, a tak Górnik dostał tlen, złapał wiatr w żagle, ale koniec wieńczy dzieło, jesteśmy w następnej rundzie – mówi Zieliński.
W Pucharze Polski chcą zajść jak najdalej
W piątek odbędzie się losowanie kolejnej rundy PP.
- Traktujemy Puchar Polski z pełną powagą, wyszliśmy prawie w optymalnym składzie, będziemy chcieli zajść jak najdalej w PP, zobaczymy w piątek, kogo nam los przydzieli, teraz priorytetem jest mecz z Łodzi z ŁKS-em – mówi szkoleniowiec Cracovii.
Krakowianie nie wrócili z Łęcznej do Krakowa, tylko prosto udadzą się do Łodzi na sobotnie spotkanie. Pojechali w większym gronie, bo np. Michał Rakoczy nie mógł zagrać w spotkaniu pucharowym (pauza za czerwoną kartkę w meczu z Resovią, w poprzedniej edycji PP, w sumie pięć spotkań), a w Łodzi z pewnością zagra.
Być może mecz pucharowy spowoduje odblokowanie ofensywnych poczynań piłkarzy Cracovii (tylko dwa gole w ostatnich pięciu meczach). Z drugiej strony muszą grać bardzo konsekwentnie i spokojnie w obronie, uważać na rywali. Łodzianie bowiem, to zespół, który lubi strzelać bramki w końcówkach spotkań – w doliczonym czasie, tak było w ostatnim ligowym meczu z Jagiellonią (gol na 2:2) i we wcześniejszym z Pogonią (na 1:0), Koroną (na 2:1). To na pewno jest przestroga dla podopiecznych Zielińskiego.
