Cracovia z jednej strony ma się zmienić diametralnie, ponieważ obiekt, który był hotelem będzie pełnić zupełnie inne funkcje, w związku z tym potrzebne są chociażby innego rodzaju pomieszczenia, z drugiej strony bryła znana krakowianom ma pozostać niezmieniona.
Kazimierz Łatak: - Chcemy przywrócić blask Cracovii zostawiając elementy tworzące tożsamość tego miejsca. Ten budynek jest rodzajem księgi, w której zapisane są wspomnienia, skojarzenia, emocje związane z tym miejscem. Dla jednych Cracovia to fryzjer, dla innych biuro Orbis albo ciastka, inni pamiętają restaurację czy osoby, które trudniły się handlem walutą poprzedzając działalność kantorów. Wśród tych skojarzeń są także duże przestrzenie, przeszklenia, pewien rodzaj wyjątkowej jak na tamte czasy elegancji. Chcielibyśmy, żeby te wszystkie skojarzenia i wspomnienia nie uległy zniszczeniu w naszym projekcie, żeby elementy, o których wspomniałem - łączące ludzi o bardzo różnych poglądach i wyznawanych wartościach - przetrwały w obiekcie, którym ma się stać dawny hotel.
Jak to pogodzić?
K.Ł: - Zabierając się za ten projekt musieliśmy sobie odpowiedzieć na trzy pytania: po pierwsze, jak przekształcić architekturę i samo miejsce w skali urbanistycznej, po drugie, jak przywrócić blask budynkowi będącemu elementem tożsamości Krakowa. Trzecia kwestia dotyczyła tego, jak przekształcić budynek dawnego hotelu na muzeum, biorąc pod uwagę, że on w pewnym stopniu uległ destrukcji, korozji biologicznej i chemicznej, ale także mając na względzie fakt, że muzeum wymaga zupełnie innych przestrzeni wewnętrznych niż te, którymi dysponował hotel. Niektóre z nich jak hol, czy restauracja pozostaną z takimi funkcjami, ale inne pomieszczenia staną się salami ekspozycyjnymi. I tak niektóre pokoje hotelowe muszą zostać przekształcone, by powiększyć przestrzeń.
Piotr Lewicki: - Hotel Cracovia jest bardzo charakterystycznym budynkiem w centrum miasta, który ma mnóstwo zwolenników, wręcz miłośników, ale i wrogów, którzy wiążą go - mówiąc kolokwialnie - z „dziadostwem komunizmu”. Chcielibyśmy przywrócić blask temu budynkowi dostępną dziś techniką o odpowiednim standardzie, a jednocześnie nie mamy ambicji i zamiaru poprawiania Cracovii pod względem architektonicznym.
Co to znaczy?
P.L. - Witold Cęckiewicz budował Cracovię w latach 60. częściowo na istniejących fundamentach budynku realizowanego kilka lat wcześniej tzn. siedziby Okręgowej Rady Związków Zawodowych autorstwa Jana Kruga - z wykorzystaniem ówczesnych możliwości technologicznych. Na pewno dzisiaj ten budynek zostałby zbudowany inaczej, ponieważ mamy lepsze materiały i technologie oraz więcej pieniędzy. Chcielibyśmy, aby z zewnątrz bryła budynku właściwie się nie zmieniła. Oczywiście, Cracovia nie będzie wyglądała tak jak dziś, to zniszczony budynek, ale tak, jak w 1966 roku, gdy otwierano hotel.
To fasada, a jeśli chodzi o wnętrze? Wspomniał pan o powiększeniu przestrzeni potrzebnej dla wystaw.
P.L. - Ogromnym wyzwaniem jest dla nas to, w jaki sposób przekształcić środek tego budynku z funkcji hotelowej do funkcji Muzeum Architektury i Designu. Być może wielu krakowian wie, że w Cracovii są dosyć niskie kondygnacje - mają ok. 2,5 m wysokości w świetle. Zgodnie z zaleceniem Muzeum Narodowego w Krakowie (które ogłosiło konkurs architektoniczny) na fragmentach usuniemy co drugi strop, przez co uzyskamy dwukrotnie większą wysokość pomieszczeń - ponad 5 m, a w jednym miejscu (od strony al. Krasińskiego) planujemy zlikwidować trzy stropy, dzięki czemu dostaniemy wysokość wnętrza odpowiadającą 4 kondygnacjom (czyli ponad 10 m). Ale też w innych miejscach chcemy zostawić obecne 2,5 m. Dla niektórych wystaw - np. dla eksponowania biżuterii - to wystarczy.
Oprócz sal muzealnych planowane są przestrzenie dla mieszkańców?
P.L. - Znajdzie się też miejsce na te wspomnienia i sentymenty związane z Cracovią - przyziemie i parter budynku mają pełnić funkcje towarzyszące samemu muzeum. Będą to pomieszczenia dla przemysłów kreatywnych, czy lokale komercyjne do wynajęcia: na księgarnię, cukiernię, wszystko to, za co Cracovię lubiliśmy.
K.Ł. - Na dachu zaplanowaliśmy kawiarnię z bardzo krakowskim widokiem na Wawel, wieże kościołów, kopiec Kościuszki. Przewidujemy możliwość przejścia przez budynek na poziom dachu nawet, gdy muzeum będzie zamknięte, będzie można dostać się tam zewnętrznymi schodami.
Można powiedzieć, że zostaje opakowanie, a wszystko, co w środku się zmieni?
K.Ł. - Nie, zdecydowanie nie chcemy zostawić samej wydmuszki, ale także strukturę wewnętrzną pomniejszoną o pewne elementy wynikające z potrzeb funkcjonalnych. Wydaje się, a my jesteśmy do tego przekonani, że należy zachować jak najwięcej tej wewnętrznej struktury, oczywiście w mądry sposób, tzn. po pierwsze ma ona odpowiadać na potrzeby programowe nowej funkcji budynku - to są głównie sale wystawowe. Przy ich tworzeniu powinna zostać wykorzystana konstrukcja, czyli elementy nośne pionowe (ściany i słupy) i poziome (stropy). Część stropów usuniemy, dzięki czemu zyskamy większą wysokość pomieszczeń i mniejsze obciążenie na fundamenty, a za ich pośrednictwem na grunt. Jednocześnie chcemy zachować pionowe elementy nośne: pozostaje pytanie, czy będą one wymagały wzmocnienia, a tego dowiemy się dzięki bardzo dokładnej ekspertyzie konstrukcyjnej. Poruszamy się pomiędzy tymi koniecznymi do spełnienia wymogami, czyli tożsamością, stanem obiektu i potrzebami programowymi.
Jeśli mowa o zewnętrznym wyglądzie budynku to będzie jedna zmiana jego bryły. Na dawnym pawilonie restauracyjnym hotelu od strony stadionu Cracovia ma się pojawić dodatkowa kondygnacja magazynu muzealnego na potrzeby MNK.
Pozostają także elementy zabytkowe, które trzeba zachować.
K.Ł. - Oczywiście, to m.in. hol z charakterystyczną klatką schodową i mozaiki.
Projekt zakłada, że zmieni się także otoczenie Cracovii.
P.L. - Proszę sobie wyobrazić, że przez budynek stojący przy skrzyżowaniu dwóch osi Piłsudskiego / Focha i Alej Trzech Wieszczów można przejść w poprzek nie wchodząc do jego środka. Spacerując równolegle do Alej: począwszy od parku Młynówka Królewska, przez plac Axentowicza, Park Krakowski, teren AGH i tyły Biblioteki Jagiellońskiej oraz Muzeum Narodowego można przeciąć ul. Focha i dalej po nachylonym placu zejść do pasażu pod Cracovią, wejść do ogrodu, który będzie urządzony wewnątrz kwartału między Cracovią, kinem Kijów a budynkami przy ul. Dunin-Wąsowicza, a stamtąd przejść na ulicę Syrokomli i tak dotrzeć do Bulwarów Wiślanych.
Chcielibyśmy, żeby Cracovia z zewnątrz właściwie się nie zmieniła, natomiast generalnym ruchem naszej koncepcji jest założenie urbanistyczne pozwalające na przejście przez Cracovię na poziomie przyziemia w poprzek, czyli poprzez nachylenie placu, który jest po północnej stronie budynku i stworzenie pasażu do wewnętrznego ogrodu po jego stronie południowej. Bryła budynku w naszym przekonaniu nie powinna się zmienić, trzeba ją oczywiście odświeżyć, wyremontować, wymienić uszkodzone elementy, a to, co się nie nadaje do naprawy rozebrać i zrobić od nowa. Ale najważniejszą decyzją jest to przejście w poprzek.
K.L. - To było dla nas zaskakujące odkrycie, że istnieje taka alternatywna do Alei Trzech Wieszczów droga pieszo-rowerowa, która dzięki rozwiązaniu z naszej koncepcji będzie włączała Cracovię i teren wokół budynku w ten ciąg komunikacyjny. Samo nachylenie placu - podobnie jak przed Centrum Pompidou w Paryżu - powoduje, że ludzie zwracają się w naturalny sposób w stronę budynku, a jednocześnie daje ono pierzeję placu.
Mówiąc o nachylonym placu ma pan na myśli obecny parking przed budynkiem?
P.L. - Tak, obecny parking Cracovii i pas chodnika przed witrynami lokali zostanie nachylony tak, żeby się dostać pod budynek i wejść do ogrodu, który będzie w środku kwartału. Mało kto wie, ale budynek Cracovii od strony wnętrza kwartału, czyli od swojej południowej elewacji ma przyziemie na poziomie terenu i ogród wewnątrz kwartału między Cracovią, kinem Kijów a budynkami przy Dunin-Wąsowicza będzie właśnie na poziomie -1. Przez całe lata funkcjonowania hotelu był to dziedziniec gospodarczy, tamtędy odbywała się m.in. dostawa do hotelowej kuchni. Parter jest na dwóch poziomach – niski, tam gdzie znajdował się fryzjer, Orbis, cukiernie itd. oraz wysoki, tzn. poziom holu hotelowego łączącego się po wschodniej stronie z tzw. esplanadą, czyli zewnętrzną galerią idącą w stronę kina. Cały dół hotelu to de facto trzy poziomy: przyziemie, niski parter i wysoki parter – te części chcemy zrobić jak najbardziej otwarte i dostępne. Tu będą się mieściły funkcje publiczne, towarzyszące działalności samego muzeum. To posunięcie jest najważniejszą decyzją dotyczącą tego budynku i jest to decyzja o charakterze urbanistycznym, nie architektonicznym. Jako ciekawostkę powiem, że prof. Cęckiewicz uczył nas właśnie projektowania urbanistycznego na IV roku podczas studiów na Politechnice Krakowskiej.
Co jest największym wyzwaniem w tym projekcie?
P.L. - Ten projekt ma wiele wyzwań. Z jednej strony chcemy zachować jak najwięcej istniejącej substancji, z drugiej musimy zachować się racjonalnie i odpowiedzialnie względem potrzeb inwestora, czyli Muzeum Narodowego w Krakowie. Ale trudne są także kwestie związane ze społeczną funkcją tego budynku, to jaką pełnił rolę w mieście i w świadomości mieszkańców, co powoduje, że wiele osób jest tym budynkiem zainteresowanych i ten kontekst społeczny na pewno nie jest bez znaczenia dla naszej pracy. Nie jest to jakaś budowla na peryferiach miasta, jedna z wielu. To obiekt, z którym większość krakowian ma swoje silnie związane wspomnienia i emocje to jest – oprócz kwestii technicznych bardzo istotny aspekt pracy nad projektem.
Wspomnieli panowie, że są uczniami prof. Cęckiewicza, czy sama praca nad projektem nauczyciela, to też rodzaj wyzwania?
P.L. - Oczywiście, Witold Cęckiewicz był jedną z wielkich osobistości Krakowa, a naszego Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej w szczególności. Całe pokolenia absolwentów nie mogły skończyć tych studiów, nie będąc u profesora na jakimś kursie. Myśmy mieli możliwość uczestniczyć w zajęciach z projektowania urbanistycznego, u prof. Cęckiewicza robiliśmy też tzw. przeddyplom. Była to z pewnością jedna z osobowości, które spowodowały naszą taką, a nie inną formację zawodową. Był jednym z naszych mistrzów. Podchodzimy do tego projektu z pietyzmem, ale też trochę przewrotnie, mam tu na myśli ten ruch przekopania się w poprzek budynku na poziomie przyziemia.
