Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia: wchodził krakowski zespół, spada zbieranina

Andrzej Stanowski
Andrzej Banaś
W 2004 roku, po dwóch zwycięskich barażowych meczach z Górnikiem Polkowice, Cracovia awansowała do ekstraklasy. Dokonał tego zespół prowadzony przez trenera Wojciecha Stawowego. Prawie wszyscy zawodnicy pochodzili z Krakowa lub z regionu. Stawowy większość z nich poznał wcześniej, prowadząc juniorów Wisły, potem drużynę Proszowianki. Trener miał wsparcie w prezesie Cracovii Pawle Misiorze.

Tamten awans do ekstraklasy był także triumfem prezesa Comarchu Janusza Filipiaka. Zaczynał współpracę z Cracovią w III lidze od 200 tys. zł. Budżet w ciągu dwóch lat wzrósł do ponad 10 mln zł. - Przez ten czas, spędzony z Cracovią najpierw w III, potem w II lidze, nauczyłem się dużo o futbolu. Zaangażuję się mocniej w klub zarówno pod względem marketingowym, jak i finansowym. Chcę wejść w posiadanie kolejnych akcji Cracovii, w sumie będę ich miał ponad 49 procent (do tej pory 29 procent - przyp. as). Ten awans to zasługa wszystkich. Najważniejsze, że w zespole był dobry duch. Nigdy nie pozwolę go zniszczyć, osobiście tego dopilnuję. W tym klubie nie będzie "wariatkowa" - mówił po awansie Filipiak, który po raz pierwszy zdradził, że ma ambicję, by Cracovia zagrała kiedyś w europejskich pucharach.

Prawie w pucharach
"Pasy" po awansie do ekstraklasy okazały się jej rewelacją. Były o krok od zakwalifikowania się do europejskich pucharów, zajęły piątą lokatę. W ostatnim meczu we Wronkach z Amiką prowadziły do 74 min 2:0, potem straciły trzy bramki, ostatnią w doliczonym czasie gry. - To była porażka na własne życzenie. Ponoszę za nią winę, dokonałem w ostatnich kwadransie złych zmian - mówił po meczu załamany Wojciech Stawowy.

Po sezonie po raz pierwszy zaiskrzyło między Stawowym a zarządem. Trener liczył na wzmocnienia, prezes oświadczył, że nie będzie wydawał pieniędzy na duże transfery. - Potrzebna jest nam oszczędna polityka finansowa, nie wolno nam szastać pieniędzmi. Mamy ambitnego trenera, głodnych sukcesu piłkarzy, wszystko przed nimi. Nie będzie u nas wielkich transferów - to słowa prezesa.

Wtedy po raz pierwszy pojawiło się w Cracovii hasło "produkcja piłkarzy netto". - W naszej polityce chcemy nastawić się na ściąganie do klubu utalentowanych młodych graczy, ostatnio zakupiliśmy dwóch reprezentantów Polski w kategorii juniorów - stawiał otwarcie sprawę Filipiak. Przyszłość Cracovii mieli zapewnić tacy zawodnicy jak Bartłomiej Dudzic, Karol Kostrubała, Sebastian Kurowski czy Jakub Snadny.

Lepsi od Wisły
Na początku 2006 r. Filipiak zaskoczył wszystkich, podpisał ze Stawowym 10-letni kontrakt. I po miesiącu trener, choć plasował się z zespołem na siódmym miejscu, przestał pracować w Cracovii. Poszło o sprawy drugorzędne, obóz zagraniczny. Uniesiony honorem trener złożył dymisję, która została przyjęta. Pałeczkę w Cracovii przejął Albin Mikulski, ale pracował zaledwie 50 dni. Po serii porażek, kiedy zespół był w "ogonie" tabeli, objął go Stefan Białas.

"Pasy" zajęły ostatecznie dziewiątą lokatę. W ostatnim ligowym meczu sezonu 2005/06 zremisowały w Krakowie z Zagłębiem Lubin 0:0. Dla wszystkich obecnych na tym spotkaniu było jasne, że zawodnicy umówili się na remis. Dzisiaj wiemy już, że punkt został przehandlowany przez część graczy Cracovii i Zagłębia. Są wyroki sądowe w tej sprawie. - Zawiedli mnie ludzie, którym ufałem. Popełniono czyn haniebny. (...) Wiele osób krytykuje szefów polskich klubów, że zatrudniają graczy z zagranicy. Tymczasem ta sprawa pokazuje, że mają rację. Jak na dłoni widać podejście do pracy polskich piłkarzy - tak komentował sprawę Filipiak.

Po Białasie, któremu nie wiodło się jesienią 2006 roku, przyszedł Stefan Majewski. Początki miał dobre, Cracovia zakończyła sezon 2006/07 na wysokim, czwartym miejscu (przed Wisłą, która była ósma). Kolejny sezon 2007/08 był przyzwoity - siódma lokata, ale następny już bardzo zły. Majewski tracił kontrolę nad zawodnikami; wcześniej zepchnął do drugoplanowej roli Piotra Gizę, doszło do konfliktu z kilkoma piłkarzami, m.in. z Marcinem Bojarskim.

Licencja na utrzymanie
Prezes, który miał dużo cierpliwości do swojego krajana (obaj pochodzą z Bydgoszczy), w końcu nie zdzierżył i w październiku 2008 roku szkoleniowcem został Artur Płatek. To był trener z "młodej fali", trafił do Cracovii z Niemiec, co było dodatkowym argumentem dla prezesa.

Następnie do Krakowa z Anglii przeniósł się napastnik Bartosz Ślusarski, podpisał z klubem 3-letni kontrakt. To, jak na Cracovię, był mocny transfer. Nie pomogło to "Pasom", które na koniec rozgrywek zajęły 15. miejsce i zostały zdegradowane do pierwszej ligi. Potem jednak ŁKS nie otrzymał licencji i dzięki temu krakowianie mogli pozostać w ekstraklasie.

Zespół nadal prowadził Płatek, choć Filipiak miał inne plany, chciał latem 2009 r. zatrudnić Wojciecha Stawowego. Ale na przeszkodzie stanął Górnik Łęczna, który nie wyraził zgodny na odejście Stawowego z klubu.

Artur Płatek długo nie potrenował "Pasów", po fatalnym początku sezonu 2009/10 jego miejsce zajął Orest Lenczyk. Namówił prezesa do ściągnięcia byłego reprezentanta Polski Radosława Matusiaka. Cracovia zaczęła wówczas penetrować rynki zagraniczne, do zespołu trafili Mołdawianie Aleksandr Suworow i Georgij Owsjannikow.

W lidze szło "Pasom" ciężko. Do przedostatniej kolejki, do remisowego meczu z Wisłą 1:1 (po samobójczym golu Mariusza Jopa w doliczonym czasie gry) nie były pewne utrzymania. Ale wcześniej w pierwszej rundzie Lenczyk sprawił prezesowi i kibicom prezent, "Pasy" pokonały Wisłę 1:0.

To jednak nie uratowało trenera. Filipiak nie był zadowolony z gry drużyny. Po sezonie, po krótkiej rozmowie między oboma panami, uruchomiono ostatni punkt kontraktu, czyli rozstanie za porozumieniem stron. - To przemyślana decyzja, ale jeszcze nie wiem, czy dobra. Na pewno bardzo ryzykowna, bo trener ma poparcie kibiców i mediów - mówił Filipiak.

Kierunek bałkański
Za namową Tomasza Rząsy, który był wówczas doradcą prezesa ds. piłkarskich, a potem został dyrektorem sportowym Cracovii, Filipiak zatrudnił Rafała Ulatowskiego, który miał opinię jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia. Prezes sięgnął do kasy, sprowadzono sześciu nowych piłkarzy, w tym z Holandii Saidiego Ntibazonkizę (za ponad pół miliona euro) i Hesdeya Suarta.
To był początek transferowych zmian w Cracovii, prezes jasno stwierdził, że będzie teraz stawiał na piłkarzy zagranicznych.
- Parę razy pytano mnie, co będzie z polskim futbolem? Powiedziałem, że źle. Bo nie tylko ja, ale także inni właściciele, nie będziemy przepłacać polskich zawodników. Bo czujemy się przez nich wykiwani. Problem w tym, że nie ma w kraju za wielu piłkarzy 19-, 20-letnich, rokujących duże nadzieje. Przychodzi do klubu np. 16-latek, oczywiście już z menedżerem, dyktuje warunki, domaga się 6 000 zł, prowizja dla menedżera 20-30 tys. zł. To jest chore. My traktujemy graczy poważnie, a oni nas nie. Nasi piłkarze robią skok na kasę, a nie budują swoją karierę. Dlatego będziemy ściągać graczy z zagranicy, zwłaszcza z krajów bałkańskich. Ceny są niższe, zawodnicy z Bałkanów mają większe ambicje od naszych piłkarzy, dla nich polska liga jest trampoliną do gry w innych krajach - tak mówił Filipiak półtora roku temu.

I poszedł w Cracovii pierwszy zaciąg. Ściągnięto z Bałkanów bramkarza Milosa Budakovicia, obrońcę Milosa Kosanovicia, w następnym rzucie Vladimira Boljevicia, An-draża Strunę, Bojana Pu-zigacę, Vule Trivunovicia, pojawili się zawodnicy z wielu innych krajów. Dzisiaj z perspektywy czasu widać, że większość transferów było niewypałami. Ale piłkarzy kupowano bez rozeznania.

Cud Szatałowa
Nie ma w Cracovii skautingu z prawdziwego zdarzenia. Prezes ma swoje zdanie na ten temat. - Skaut to jest taki człowiek, który wyciąga rękę po pieniądze. My będziemy budować zespół obserwatorów. Będą to osoby zaprzyjaźnione, grupa ludzi, z którymi się rozmawia, współpracuje - tak mówił Filipiak przed rokiem.

Montując Ulatowskiemu nową drużynę, prezes był optymistą: - Drużyna nie może grać słabo, muszą być w naszym wykonaniu piękne widowiska. Moim marzeniem jest gra w europejskich pucharach. Nie wykluczam tego, choć to nie jest cel na ten sezon. Życie nauczyło mnie, że futbol jest nieprzewidywalny, można sobie snuć piękne plany, nanosić je na papier, życie potrafi to brutalnie zweryfikować - twierdził przed sezonem Filipiak.

I prezes został brutalnie sprowadzony na ziemię. Ulatowski jesienią 2010 poniósł totalną "klapę". Po dziesięciu meczach Filipiak zdecydował się na zmianę, zatrudnił Jurija Szatałowa. Ten dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej, utrzymał "Pasy" w ekstraklasie, choć zespół po pierwszej rundzie miał 9 punktów straty do bezpiecznej lokaty. - To było jak mistrzostwo świata - komentował Kazimierz Węgrzyn.

Za kadencji Szatałowa dokonała się gruntowna przebudowa zespołu, odeszli m.in. Matusiak, Ślusarski, Marcin Cabaj, Piotr Polczak, Dariusz Pawlusiński. - To jest działanie celowe. Chcieliśmy, aby zmienił się charakter drużyny. Zdecydowaliśmy się pozbyć tych piłkarzy, którzy w złym stylu jesienią doprowadzili do ostatniego miejsca w tabeli - tłumaczył decyzje personalne Filipiak.

I stało się...
Szatałowowi nie udało się jesienią 2011 kontynuować dobrej passy. Zespół, który na wiosnę grał ładnie i skutecznie, nagle całkowicie zatracił formę. We wrześniu Szatałowa zmienił Dariusz Pasieka, ale na swoim stanowisku utrzymał się tylko przez 11 kolejek. Fatalna wiosna 2012 roku - w trzech kluczowych meczach na swoim stadionie zespół zdobył tylko punkt - zadecydowała o jego dymisji i zatrudnieniu Tomasza Kafarskiego.

- Pierwszym celem jest utrzymanie zespołu w ekstraklasie i odbudowanie jego morale. Ja bym dołożył jeszcze do tego zmianę stylu gry, żeby Cracovia nie tylko zdobywała punkty, ale preferowała piłkę na "tak" - mówił na pierwszej konferencji prasowej w Cracovii nowy trener. Kafarski w 10 meczach zdobył raptem sześć punktów i "Pasy" pożegnały się z ekstraklasą, zajmując ostatnie miejsce.
Kiedy do niej wrócą? Na poprzedni awans trzeba było czekać aż 20 lat.

***
"Najważniejsze, że w zespole był dobry duch. Nigdy nie pozwolę go zniszczyć"
Janusz Filipiak wypowiedź z 2004 r.

Miss Małopolski 2012! Zobacz zdjęcia ślicznych kandydatek i oddaj głos!

Trwa plebiscyt na Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska