Bułgarski napastnik dawał do zrozumienia, że nie czuje się jednak bohaterem meczu. Nie chciał rozmawiać z przedstawicielami mediów. Powtórzył tylko stałą regułkę, jaką wypowiada zawsze po zapisaniu się na listę strzelców: - Nieważne kto zdobywa bramki, ważne jest to, że Wisła wygrywa.
Genkow po meczu nie emanował radością, choć teraz ma powody do zadowolenia. Napastników rozlicza się głównie z bramek. W ostatnich dwóch meczach Bułgar wypełnił swoje zadanie z nawiązką. W półfinałowym spotkaniu Pucharu Polski zdobył dwa gole, a w sobotę dołożył trzy trafienia w lidze. To był jego pierwszy hat trick w Wiśle. Poprzednim piłkarzem "Białej Gwiazdy", który popisał się takim wyczynem, był Paweł Brożek, autor trzech goli na stadionie Legii w Warszawie w maju 2010 roku.
Można przypuszczać, że u Genkowa nie było nadmiaru zadowolenia, bowiem w 17 dotychczasowych występach w ekstraklasie (w tym w 9, które rozpoczynał w pierwszej "11") w sumie zdobył tylko 6 goli. Z taką samą liczbą trafień zakończył poprzedni sezon, w którym rozegrał 13 ligowych spotkań.
Niezaprzeczalne jest to, że jeżeli nawet Genkow nie trafia, to za każdym razem jest bardzo pomocny drużynie, bowiem wykonuje na boisku wielką pracę, walczy o każdą piłkę, skupia na sobie uwagę obrońców, potrafi się z nimi przepychać w polu karnym, pomaga w grze defensywnej, ale... - Od napastników wymaga się strzelania bramek - przypomina Łukasz Garguła. - Cieszymy się więc, że Cwetan jest teraz w takiej dyspozycji, zdobywa gole i znajduje się w polu karnym.
Skuteczność Genkowa bardzo ucieszyła też innych kolegów z drużyny.
- Cwetan jest w bardzo dobrej formie. Przez ten tydzień jest chory i zdobył pięć bramek. Przed meczem z Ruchem mówił, że ma temperaturę, że nie może grać i strzelił dwa gole. Teraz narzekał, że go boli gardło i jak było? Niech więc nadal tak choruje do końca sezonu. Jak ma być w takiej formie, to niech gardło boli go nadal - żartował Tomas Jirsak.
- Cwetan gra teraz fantastycznie - przyznał Ivica Iliev. - Mając tak skutecznego napastnika reszta drużyny może się czuć lżej i wykonywać swoją pracę, której efektem mogą być asysty przy golach. To bardzo ważne mieć w składzie napastnika, który wykorzystuje niemal każdą okazję. Tak jest teraz w przypadku Cwetana, to dla niego fantastyczny moment i mam nadzieję, że będzie to kontynuował.
Wiślacy zdają sobie sprawę, że skuteczność Genkowa zależy także od nich.
- Pamiętajmy, że dośrodkowania, które wykonujemy z bocznych sektorów, są praktycznie na nos i to jest też pozytyw - zaznacza Garguła. Dodaje, że Bułgar potrafi się znaleźć pod bramką rywali i zrobić tzw. windę: - Zapewne dużo daje mu to, że w przeszłości trenował lekkoatletykę. W powietrzu ciężko walczyć z nim w pojedynkach główkowych.
Skoczność i szybkość cechowała Genkowa od najmłodszych lat. W czasach szkolnych wykorzystywał swoje atuty trenując biegi i skok wzwyż. Później postawił na futbol. Teraz z jego dyspozycji może być zadowolony trener wiślaków Michał Probierz.
- Cwetan, jeżeli będzie pracował solidnie i systematycznie poprawiał pewne rzeczy, to będzie bardzo groźny. Chwała mu, niech zdobywa tych bramek jak najwięcej i niech się rozwija - powiedział po meczu z ŁKS-em szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".
Ostatnio mówił, że każdy piłkarz Wisły jest na sprzedaż. Zapytaliśmy, czy to podtrzymuje, gdyby Genkow pozostał w takiej formie.
- Nadal potwierdzam, że nie ma w polskiej piłce zawodnika nie na sprzedaż, a życie nie znosi próżni i każdego można zastąpić - odparł trener Michał Probierz. - Wydaje mi się, że Cwetan jednak zostanie. Nie mamy na razie jakiejś oferty dla niego i zbytnio nie rozważamy jego transferu.
Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!
Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!