https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cztery dekady prawdy prosto w oczy. 2 i 3 lutego weekend z Kazikiem w krakowskim klubie Studio

Paweł Gzyl
Kazik Staszewski
Kazik Staszewski Jakub Steinborn
Kazik Staszewski jest stałym gościem w Krakowie. Tym razem zaprasza do spędzenia dwóch dni ze swoją twórczością w klubie Studio. W niedzielę 2 lutego wystąpi ze swoimi autorskimi piosenkami, a 3 lutego – z utworami przygotowanymi z Kwartetem ProForma.

Wychowany przez kobiety

Jego ojcem był Kazimierz Staszewski, który miał bardzo skomplikowaną biografię. Najpierw walczył jako żołnierz AK w Powstaniu Warszawskim, a potem przeżył flirt z komunizmem, będąc nawet tajnym informatorem służb bezpieczeństwa. Zasłynął jako stołeczny bard, śpiewając rebelianckie piosenki w rodzaju „Celiny i „Baranka”, które potem po wielu latach przypomniał jego syn. Ostatecznie Stanisław Staszewski wyjechał z kraju do Paryża w 1967 roku i zmarł na emigracji.

Stało się to, kiedy jego syn Kazimierz miał cztery lata. Matka została z nim sama – chłopak praktycznie nie miał kontaktu z ojcem. Wychowywał się w siermiężnych warunkach, które zapewniały mu matka i babcia. Kiedy był w liceum, pojechał na wakacje do ciotki, która mieszkała w Londynie. Tam zetknął się bezpośrednio z punkową rewoltą, która za sprawą grupy Sex Pistols ogarniała ówczesną Anglię. Zjawisko zafascynowało go na tyle, że po powrocie do kraju, założył z kolegami ze szkoły własny zespół – Poland.

Uderzenie w system

Choć muzycy grupy tak naprawdę dopiero uczyli się grać na swych instrumentach, emanowali autentyczną energią, co sprawiło, że szybko zaistnieli na rodzącej się dopiero nad Wisłą scenie punkowej. Formacja nie przetrwała jednak długo, ale jej filary – Kazik Staszewski i Piotr Wieteska – założyli w 1982 roku nowy zespół. Kult był już bardziej nowofalowy, a charakterystyczne brzmienie zespołu tworzyły instrumenty dęte. Na pierwszy koncert Kultu w stołecznym klubie Remont sprzedano zaledwie 14 biletów – ale potem było już tylko lepiej.

Czerpiąc inspirację z punkowego anarchizmu, Staszewski zaczął pisać zaangażowane teksty, które uderzały w ówczesny system komunistyczny. Nie podobał mu się również Kościół katolicki – i rozczarowany jego materializmem, zainteresował się naukami Świadków Jehowy. Nic dziwnego, że z takimi piosenkami Kult nie miał zbyt wielkich szans na nagranie płyty czy zaistnienie w radiu. Kiedy wystąpił w połowie lat 80. na festiwalu w Jarocinie – zaprezentował tylko połowę programu, bo resztę zablokowała mu cenzura.

Sytuacja zmieniła się jednak pod koniec dekady: Peerel zaczął chwiać się w posadach, władze kraju na fali pierestrojki u naszego wschodniego sąsiada, zaczęły więc pozwalać artystom na więcej. Dzięki temu w 1987 roku Kult wreszcie nagrał swoją pierwszą płytę. Nie było na niej najbardziej zaangażowanych piosenek Staszewskiego – te trafiły dopiero na późniejsze albumy. To przede wszystkim „Arahja” o podziale Berlina na Zachodni i Wschodni oraz rodzaj „antyhymnu” narodowego – „Polska”.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Rozczarowany nowym układem

Choć wydawałoby się, że demokratyczne zmiany w Polsce w 1989 roku zyskają akceptację takiego kombatanta walki z komuną jak Staszewski, stało się dokładnie na odwrót. Piosenkarz szybo rozczarował się nowym układem politycznym ustalonym przy „okrągłym stole”. Dał temu wyraz w swych solowych piosenkach z płyty „Spalam się”, na której jako pierwszy w Polsce sięgnął po nową formę ekspresji – rap. Na krążku znalazła się piosenka „Jeszcze Polska”, będąca kontynuacją wcześniejszej „Polski”. „Już umiera ta kraina/tego nikt już nie powstrzyma” – śpiewał wokalista.

Na kolejnym solowym albumie Staszewski uderzył w ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę, wypominając mu w utworze „100.000.000” niespełnienie wyborczych obietnic. Nie inaczej było z piosenkami Kultu. „Łysy jedzie do Moskwy” opowiadał o wizycie premiera Oleksego w stolicy Rosji podczas agresji tego kraju na Czeczenię, a „Panie Waldku, pan się nie boi” opisywał upadek rządu Jana Olszewskiego. Gdy Samoobrona wykorzystała w kampanii wyborczej jedną z piosenek artysty, nagrał wtedy utwór „P*****ę Pera”, który wykpiwała przywódcę partii – Andrzeja Leppera.

Z pozycji obserwatora

Być może to punkowy anarchizm sprawił, że Staszewski do dzisiaj nie może się odnaleźć w mainstreamowej polityce. Zawsze mocno dystansował się od wszelkich lewicowych idei – i przez wiele lat wyrażał swoją sympatię dla poglądów Janusza Korwina-Mikke i Unii Polityki Realnej. Potem zadeklarował, że nie uczestniczy w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. W dobie konfliktu PiS-u z PO, dystansował się wobec obu tych partii. Chociaż prezydent Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, piosenkarz stwierdził, że „prezydent Komorowski nie bardzo nam się udał”.

Sytuacja polityczna w Polsce ewidentnie napędzała jednak Staszewskiego - dlatego poza Kultem i działalnością solową, uruchomił również zespół Kazik Na Żywo, grający rap-metal. Ostatnim z jego projektów jest współpraca z Kwartetem ProForma. Kazik nagrał z nim trzy płyty, z których najnowsza właśnie ujrzała światło dzienne i nosi barwny tytuł "Po moim trupie". Największym wydarzeniem w ostatnich latach w karierze wokalisty była piosenka „Twój ból jest lepszy niż mój”, która uderzyła w Jarosława Kaczyńskiego i wywołała personalne trzęsienie ziemi w radiowej Trójce.

Wypoczywając na Teneryfie

Każda z tych form artystycznej wypowiedzi artysty cieszyła się ogromnym powodzeniem. Nic dziwnego, że piosenkarz wreszcie w latach 90. zaczął porządnie zarabiać. Stały dochód zapewniły mu nie tylko płyty, ale też regularne trasy koncertowe po Polsce i dla Polonii za granicą. Dzięki temu kupił sobie mieszkanie na Teneryfie, gdzie odpoczywał po trudach tras koncertowych i nagrań. Nie ominęły go oczywiście typowe dla show-biznesu pokusy: jak sam przyznawał, chętnie sięgał po alkohol i kokainę.

Mimo to udało mu się stworzyć silną rodzinę. Ożenił się bardzo młodo – bo już w 1984 roku. Jego wybranką była ówczesna koleżanka z nowofalowej sceny z Torunia, dla której napisał jeden z pierwszych przebojów Kultu – „Do Ani”. Żona nie zrezygnowała z wyuczonego zawodu i pracuje jako nauczycielka. Para doczekała się dwóch synów – Kazimierza Juniora i Jana. Pod koniec minionej dekady piosenkarz został dziadkiem i dzisiaj ma już troje wnuków. Choć przez wiele lat Staszewski sympatyzował ze Świadkami Jehowy, z biegiem lat stracił wiarę i obecnie deklaruje się jako ateista.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska