- Przecież to był wyrok śmierci, a ten lekarz powinien stracić prawo wykonywania zawodu - podsumował Andrzej Sośnierz, były prezes NFZ. Ta opowieść dobrze obrazuje fatalną sytuację w polskiej służbie zdrowia. Premier zapowiedział szumnie zmniejszenie kolejek do specjalistów w ciągu trzech miesięcy. Wczoraj w Krakowie lekarze, politycy, samorządowcy i przedstawiciele NFZ zastanawiali się nad tym, czy to możliwe. Wnioski są jednoznaczne: nie da się tego zrobić w tak krótkim terminie.
Zdaniem Barbary Bulanowskiej, dyrektorki Małopolskiego Oddziału NFZ, długie kolejki to również wina pacjentów, którzy zapisują się do kilku lekarzy tej samej specjalności, bo chcą sprawdzić ich kompetencje, albo robią to "na zapas". - Później rezygnują z kolejki bez żadnej konsekwencji, nawet nie informując o tym placówki - mówiła Bulanowska. Zauważyła, że w ciągu ostatnich 10 lat nakłady na leczenie w województwie małopolskim wzrosły dwukrotnie, nie przyczyniło się to jednak do poprawy dostępności do lekarzy. - Kolejki są coraz większe, co może wynikać m.in. z tego, że coraz więcej osób choruje na choroby cywilizacyjne - mówiła szefowa NFZ.
Zdaniem prelegentów, dużym błędem było zmarginalizowanie roli lekarza rodzinnego, którego funkcja dziś najczęściej ogranicza się do odsyłania pacjenta do specjalistów. Kłopotem jest też niedostosowanie liczby specjalistów do zapotrzebowania na rynku. Za mało jest m.in. pediatrów i onkologów.
- Pieniądze na służbę zdrowia systematycznie się zwiększają, ale nie idą za tym efekty - podkreślał Sośnierz.
Szczegóły tzw. pakietu kolejkowego mamy poznać pod koniec tego tygodnia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+