W ubiegłym roku do Polski przyleciał Sunday. - I z powodu pandemii utknął na parę miesięcy - opowiada Janusz Morawski, dyrektor sportowy Wiślan. - Wprowadził się do Adisy, razem chodzili trenować na Milenium (obiekt skawińskiego klubu, będący też bazą treningową Wiślan - przyp. boch), zaprzyjaźniliśmy się. Oglądając stroje, jakie mamy w magazynie, a z których nie korzystamy, wybrał kilka kompletów.

Dodaje: - Pojawił się jednak problem logistyczny: okazało się, że przesłanie do Nigerii 20-kilogramowej paczki z Polski kosztuje około dwóch tysięcy złotych. Sunday wpadł na pomysł, aby znacznie niższym kosztem wysłać paczkę z Anglii. I tak zrobiliśmy, dzięki jednemu z członków zarządu, panu Cyganowi, który ma firmę transportową i jeździ do Wielkiej Brytanii. Zawiózł paczkę do Londynu, ważyła chyba ponad 30 kilo, i zostawił ją koledze Sundaya, razem ze stoma funtami na przesyłkę. Do Nigerii popłynęła statkiem.
Do akademii piłkarskiej w Ibadanie trafiły wówczas dwa komplety strojów, wiele innych koszulek oraz piłki - część z nich kupionych specjalnie z tej okazji. - Wysłaliśmy m.in. stroje, w których wywalczyliśmy awans do III ligi. Ale nasza drużyna korzystała z nich krótko, pół roku - mówi Morawski o białych kompletach, w których gra teraz kobiecy zespół z akademii Sundaya.

Jako że ludzie Wiślan pomaganie mają we krwi, na tej przesyłce się nie skończyło. Adisie Monsuru ufundowali bilet lotniczy, aby kilka tygodni mógł spędzić z rodziną, a przy okazji... zabrać potężny ładunek prezentów. - Kupiliśmy mu dwie walizki i dopakowaliśmy go - uśmiecha się Janusz Morawski. - Razem z Adisą poleciało 20 par butów, w ramach tej akcji zebraliśmy też m.in. sześć telefonów komórkowych. Używanych, ale wiem, że tam sprawiliśmy komuś radość.
Monsuru poleciał też, aby obdarować swoich bliskich, wyposażony we własne koszulki - podobne do tych, w jakich gra w Wiślanach. Numer 14, nad nim napis Adisa. Tak oto Wiślanie staną się obecni w nigeryjskiej przestrzeni publicznej.
Adisa Monsuru królem strzelców! Sławomira Peszkę wyprzedził ...
