https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Kroczek, trener Cracovii: Jesteśmy zespołem, który gra atrakcyjną piłkę

Jacek Żukowski
Dawid Kroczek, trener Cracovii
Dawid Kroczek, trener Cracovii ANDRZEJ BANAS
- Nie da się grać 70 – 80 minut w obronie niskiej dlatego poszliśmy w innym kierunku. To wiąże się też z zawodnikami, których posiadamy, by maksymalnie wykorzystać ich potencjał – mówi Dawid Kroczek, trener Cracovii.

Cracovia zajęła 5. miejsce po jesiennej części sezonu. Jest poza podium, ale pierwsza runda była bardzo dobra w jej wykonaniu. Jest mały niedosyt, czy jest pan w pełni zadowolony z tego, co było?

Naszą postawę należy oceniać w kategoriach udanej rundy jesiennej. Oczywiście, możemy mieć lekki niedosyt, bo w kilku przypadkach mogliśmy się zachować inaczej i punktów powinno być więcej, ale wiemy, z jakiego miejsca startowaliśmy i bardzo doceniamy to, co jest.

Wynik przerósł chyba oczekiwania kibiców i władz klubu, bo przed sezonem mówiono o miejscu w pierwszej ósemce. Wy to zrobiliście z naddatkiem.

Mało kto się spodziewał, że będziemy w górze tabeli, przez moment nawet na pierwszym miejscu. Musimy oswajać się z tą sytuacją i jak należy pracować, by to miejsce utrzymać.

Jesteście bardzo skuteczną drużyną, Cracovię ogląda się fajnie, tworzycie widowiska, mało jest remisów. Inaczej było wiosną. Skąd taka zmiana?

Wtedy graliśmy o życie, było siedem spotkań, nie było czasu na to, by wprowadzać wiele elementów związanych z atakowaniem. Musieliśmy wygrać mecze jak najlepszym sposobem i to uczyniliśmy. A docelowo, jeśli chcemy rozwijać zespół, to taka praca jest na krótką metę. Nie da się grać 70 – 80 minut w obronie niskiej dlatego poszliśmy w innym kierunku. To wiąże się też z zawodnikami, których posiadamy, by maksymalnie wykorzystać ich potencjał. Jesteśmy zespołem, który gra atrakcyjną piłkę, a widowiska które stworzyliśmy dla kibiców były wielokrotnie dużym wydarzeniem. Na pewno nie było nudy, wręcz przeciwnie - dużo emocji, od rozpaczy po euforię. Poszło to w dobrym kierunku.

No właśnie, fajnie się was ogląda, ale jest też druga strona medalu – gra obronna cierpi. Czy jest tak, że skoro dużo goli strzelacie, to musicie też wiele tracić?

Nie chcę powiedzieć, że musi to być ze sobą związane. Jeśli chcesz grać o czołowe lokaty, to musisz być zespołem, który atakuje – tak jak my to robimy, ale musisz tracić zdecydowanie mniej bramek. Zdajemy sobie z tego sprawę. Straty wynikają z dwóch czynników – z nastawienia na grę ofensywną, ale też z tego, że nie pomogły nam urazy, które w szczególności dotknęły formację obronną - wypadł nam Kamil (Glik – przyp.), „Jugi” (Jugas – przyp.) tak naprawdę w jednym momencie, potem przytrafiły się urazy Arttu i Virgila (Hoskonena i Ghity – przyp.), od momentu meczu ze Śląskiem Wrocław nie pamiętam sytuacji byśmy mieli tę samą, stabilną linię obrony przez całe spotkanie. Musieliśmy dokonywać cały czas korekt. Taka jest piłka, nie tylko my mamy problemy. Wyszliśmy obronną ręką na tyle, na ile byliśmy w stanie. Będziemy robić wszystko by się w tej formacji wzmocnić.

Rzadko się zdarza, by aż trójka stoperów nie mogła zagrać. Czy to jest wynik wyjątkowego pecha, czy dopatruje się pan w tym innych przyczyn – spraw przeciążeniowych, czy związanych z wiekiem zawodników?

Do tego można dopisać każdą teorię i jest pytanie, czy będzie ona właściwa? Zdawaliśmy sobie sprawę, że zarówno Kamil jak i „Jugi” to są doświadczeni zawodnicy, którzy mają mnóstwo meczów w nogach. Nikt nie przypuszczał, że wypadną w jednym momencie. Sezon ma to do siebie, że okres od połowy października do końca rundy jest wymagający pod kątem urazów. Nie chciałbym tu przypisywać jakiejkolwiek teorii. Do meczu ze Śląskiem przeszliśmy suchą stopą jeśli chodzi o kontuzje.

W związku z kontuzjami stoperów rozumiem, że priorytetem zimowego okienka transferowego będzie pozyskanie środkowego obrońcy.

Oczywiście, że tak, to jest priorytet. Brakowało nam stabilizacji z racji kontuzji i rotacji, bardzo wymuszonych – np. Patryk Sokołowski w meczach z Lechią i Legią znalazł się na tej pozycji, z kolei Otar Kakabadze z Lechem grał jako pół-prawy w trójce. Chcielibyśmy tego uniknąć, znaleźć zawodnika, zawodników, którzy dadzą nam komfort przy doborze składu. Co do pozostałych pozycji, zależy to od tego, jaki kształt kadry obierzemy na wiosnę, gdzie będziemy widzieli pole manewru i deficyty. Teraz najmocniej skupiamy się na temacie obrońców.

Utrzymacie na drugą rundę Benjamina Kallmana?

Wszyscy w Cracovii chcieliby go utrzymać i liczę, że tak będzie.

Kallman to lokomotywa tej drużyny – on nie tylko najwięcej strzela, ale też asystuje. Myślicie już o następcy, bo nie ukrywajmy – takim zawodnikiem interesują się zagraniczne kluby. Nawet jeśli go teraz utrzymacie, to trzeba liczyć się z tym, że on odejdzie latem, myślicie w takiej perspektywie?

Przyjęliśmy taką strategię, w stosunku do każdego zawodnika, że śledzimy rynek transferowy, stworzyliśmy profile zawodników. To rola działu skautingu i Jarka Gambala w którym kierunku chcemy iść i jakich będziemy chcieli pozyskiwać. Wykonuje bardzo mądrą pracę i stara się wyprzedzać pewne fakty. Musimy liczyć się z tym, niezależnie jaki to będzie nasz zawodnik, że jeśli będzie w dobrej dyspozycji to będzie potencjałem transferowym dla klubów z innych lig. Taka jest kolej rzeczy. Ważną kwestią jest to, jak będziemy umieli na to zareagować, działanie jest bardzo racjonalne. Chodzi o to, by nie było zaskoczenia, że dochodzi do nieplanowanego transferu. Tak było w przypadku Patryka Makucha, którego odejścia nie zakładaliśmy, ale zaraz pojawił się Mick van Buren i zespół dostał bardzo wartościowego piłkarza. To bardzo profesjonalne działanie. Co do Bena, to wiemy, jaką on wnosi wartość dla drużyny, chcielibyśmy, by był z nami jak najdłużej, będziemy prowadzić rozmowy, natomiast co będzie, to życie pokaże.

Jeśli ten zespół nie będzie słabszy to wiosną przewiduje pan atak na pierwszą trójkę, czwórkę, bo nawet 4. miejsce może dać puchary?

Przewidziałbym atak na najwyższe miejsce, jak się da. Jako trener chcę wygrać wszystkie możliwe mecze, ale życie pokaże, w którym miejscu będziemy, forma będzie weryfikowana. Znamy swoją wartość, co potrafimy. Pewność siebie u zawodników, w sztabie, jest na dobrym poziomie, ale musimy się liczyć z tym, że trzeba wykonać bardzo mądrą i ciężką pracę, by to utrzymać. W każdym meczu będziemy dążyli do tego, by zdobyć trzy punkty.

Macie w kadrze reprezentantów różnych krajów, sześciu, siedmiu. To jest dla pana duma i utrudnienie w okresie, gdy wyjeżdżają na zgrupowania kadry. Cracovia jest teraz silna, skoro np. dla niektórych nie ma miejsca w jedenastce – choćby dla reprezentanta Iraku czy Macedonii Północnej.

Czy dany zawodnik gra, czy nie zależy od wielu czynników – strategii, modelu gry, podejścia trenera, filozofii klubu. Kadrę mamy na tyle wyrównaną, że mieliśmy duży komfort pod kątem rotacji na wielu pozycjach. Jeżeli zawodnik gra w reprezentacji swojego kraju, a nie gra od początku meczu, to jest to opcja, że możemy skorzystać z wartościowego zawodnika po przerwie. To bardzo dobre, podnosi poziom rywalizacji. Nie widzę innej drogi, jeśli mamy rozwijać drużynę, by sprowadzać lepszych zawodników niż mamy, by podnosić poziom rywalizacji, wymagań i dążyć do tego, by być jak najwyżej. Jeżeli nie będziemy tego robić, to nie mamy co myśleć o tym, by być wysoko.

Kto zrobił największy postęp w czasie, gdy opiekuje się pan tym zespołem, a więc od kwietnia?

Myślę, że jakbym miał wymienić jednego piłkarza to powiedziałbym o Mikkelu Maigaardzie. Pamiętam, jak wszedłem do drużyny, to Mikkel grał bardzo mało. Na początku nie chciałem na niego stawiać, widziałem ten zespół zupełnie inaczej. Nie miał dużego udziału w ostatnich spotkaniach w zeszłym sezonie. Teraz jest kluczową postacią jeżeli chodzi o środek pola. Postęp jest bardzo duży i udokumentowany liczbami – asystuje i strzela bramki. Widzę u niego bardzo duży potencjał jeśli chodzi o liderowanie w w szatni, branie odpowiedzialności za to, co się dzieje. Wykonał fantastyczną pracę. Oczywiście, dostał zaufanie, ale tu jest fantastyczna jego zasługa, obronił się sportowo i dał wiele dobrych momentów naszej drużynie.

Jest pan uczestnikiem kursu UEFA Pro, do kiedy on będzie trwał?

Jeszcze rok.

Jest pan przykładem, że bez tego kursu można w ekstraklasie robić dobre wyniki. Czy ten kurs jest w ogóle potrzebny?

Nie wiem czy to jest pytanie do mnie… Jest taka strategia PZPN, że aby pracować w ekstraklasie czy I lidze jest wymagany dokument z licencją UEFA Pro. Trzeba respektować te przepisy. Autem można jeździć bez prawa jazdy, można jeździć dobrze, ale na dłuższą metę nie może to trwać, bo dostanie się mandat. Tak samo jest w tym przypadku. Cieszę się, że zakwalifikowałem się na kurs i pełnoprawnie mogę prowadzić Cracovię. Jest wielu zdolnych trenerów na niższych szczeblach rozgrywkowych, których znam bardzo dobrze, a którzy nie mają UEFA Pro, a wierzę w to, że gdyby pracowali wyżej na pewno by sobie poradzili. Trzeba zastanowić się, jak pomóc takim osobom. To też zrobił PZPN. W moim przypadku i w przypadku Mateusza Stolarskiego z Motoru, który dostał warunkową licencję po awansie, a na kurs się nie zakwalifikował. Bardzo mocno wierzę w to, że rynek cię zweryfikuje. Jeżeli nie będziesz dobrze pracował, nie będziesz osiągał wyników, to klub po jakimś czasie cię zwolni, następny pracodawca będzie się zastanawiał, czy cię zatrudni, czy nie. Jest więc wyznacznik, czy ktoś się utrzyma przez dłuższy czas na poziomie, taki jest poziom weryfikacji tego, co robimy.

To pierwszy rok pana pracy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czego się pan nauczył w ekstraklasie?

Wielu rzeczy, bo to wysoki poziom jeśli chodzi o zarządzanie drużyną, relacje na linii prezes – zarząd – dyrektor – trener – sztab. Jest bardzo duże pole do pracy, duża odpowiedzialność za decyzje, ostateczny głos jeśli chodzi o skład, strategię na mecz bierze na siebie pierwszy trener. Bardzo istotna jest strategia, bo w wielu sztabach pracują specjaliści i jadąc na jakiekolwiek spotkanie trzeba znać dobre i słabe strony rywala, trzeba przewidzieć to w jaki sposób on będzie chciał z tobą grać. Przede wszystkim trzeba znaleźć receptę na to co zrobić, by wygrać mecz. Jest wiele detali, które składają się na całość i determinują to, czy wygrywasz czy nie. Najważniejsi są zawodnicy, oni pewne rzeczy realizują i na nich spoczywa największa odpowiedzialność. Jest wielu piłkarzy nieszablonowych, jak choćby u nas Ajdin Hasić i mądrością trenera jest to, by mu nie przeszkodzić. Trzeba znaleźć rozwiązanie, by był jak najbardziej wydajny dla zespołu. To pole na któremu poświęciliśmy dużo czasu. Bardzo mocno rozwinęło mnie jako trenera, sztab, a myślę, że zawodników również.

Kontrakt ma pan do czerwca 2025 r. Czy były już choćby wstępne rozmowy na temat dalszej współpracy?

Kontrakt mam do końca sezonu z opcją przedłużenia na kolejny w przypadku realizacji pewnych zapisów, które są w kontrakcie. Na tę chwilę nie widzę potrzeby rozmów i zajmowania głowy takimi rzeczami, bo kontrakt jest jasno sprecyzowany. Jeśli pewne rzeczy zostaną zrealizowane, to zostaję i pracuję nadal. To klarowne dla mnie. Należy skupiać się na tym, na co się ma wpływ.

Czy przedłużenie umowy jest uzależnione od miejsca, które zajmiecie?

Tak, oczywiście.

Czyli minimum ósme?

Nie mogę zdradzać szczegółów kontraktu, ale jeśli rzeczy będą zrealizowane, to będzie tak, jak powinno być.

Życzymy więc realizacji, bo to będzie oznaczało, że w tym sezonie Cracovia może coś ciekawego zrobić.



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gol24 Ekstra: Rewanże półfinałów Ligi Mistrzów pełne emocji

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska