Dębica. Matka wyrzuciła niemowlę z czwartego piętra bloku. Dziecko nie żyje [WIDEO]
- Chciałam mieć dziecko. Cieszyłam się z narodzin. Po porodzie doznałam nerwowego załamania - mówiła w prokuraturze 26-letnia Maria W. Kobieta wyrzuciła swoją trzymiesięczną córeczkę przez okno z mieszkania na czwartym piętrze. Spekulacje o tym, że może uniknąć kary, ucinają psychiatrzy. Dostarczona właśnie do prokuratury opinia biegłych dowodzi, że kobieta może stanąć przed obliczem Temidy. Sama nie będzie się jednak w stanie bronić. Przed sądem musi się więc pojawić obowiązkowo w towarzystwie obrońcy.
Pod obserwacją...
Biegli przez cztery tygodnie dokładnie diagnozowali 26-letnią dębiczankę na oddziale psychiatrii sądowej w areszcie śledczym w Krakowie. Maria W. przebywa tam od czerwca. Lekarze nie stwierdzili u niej choroby psychicznej. W opinii, która trafiła właśnie do Prokuratury Rejonowej w Dębicy, napisali, iż kobieta w chwili tragedii „miała w znacznym stopniu ograniczoną zdolność zrozumienia czynu i pokierowania swoim postępowaniem”. Nie ma więc mowy o niepoczytalności podejrzanej. Stwierdzono natomiast, że nie była ona do końca świadoma tego, co robi ze swoim dzieckiem.
WIDEO: Matka wyrzuciła 3-miesięczne dziecko z czwartego piętra. Lekarzom nie udało się go uratować
Źródło: TVN24/x-news
- W zespole, który badał poczytalność podejrzanej o zabójstwo dziecka, zasiadali biegli psychiatrzy oraz psycholog. Są na tyle pewni swojej opinii na temat kondycji psychiatrycznej Marii W., że poprzestali na czterotygodniowej obserwacji i nie wnosili o wydłużenie jej o kolejnych kilka tygodni - zauważa prowadzący śledztwo prokurator Lesław Godek z Prokuratury Rejonowej w Dębicy.
Opinia miała kluczowe znaczenie dla całej sprawy. Gdyby medycy orzekli, że 26-latka jest niepoczytalna, a jednocześnie nie stwarza zagrożenia dla innych, kobieta mogłaby nawet uniknąć kary i szybko wyjść na wolność.
Rola matki ją przerosła
Dębiczanka oskarżona jest o zabójstwo 3-miesięcznej córeczki - Hani. Do dramatu doszło 25 czerwca, ok. godz. 15 w jednym z bloków przy ul. Fredry. Młode małżeństwo z dzieckiem przeprowadziło się tam zaledwie dwa tygodnie wcześniej z Brzeźnicy. Według zeznań 26-latki, gdy dziecko zapłakało, wzięła je na ręce i podeszła do okna. Kilka minut później zrzuciła maleństwo. Podczas przesłuchania nie była w stanie wyjaśnić, dlaczego tak postąpiła. Lekarze nie wykluczają, że mogła być w szoku poporodowym.
Tłumaczyła, że inaczej wyobrażała sobie rodzicielstwo i nie odnalazła się w roli matki. Przyznała, że już wcześniej, gdy dziecko płakało, zdarzało się jej przyduszać Hanię. Przekonywała jednak, nie chciała krzywdzić córki, a tylko ją uspokoić.
W końcu opowiedziała o wszystkim mężowi. Ten, dzień przed tragedią, zaprowadził Marię W. do psychologa. Terapii nie zdążono rozpocząć.
Kobieta przebywa w specjalnym oddziale psychiatrycznym krakowskiego aresztu śledczego przy Montelupich. Badający ją lekarz psychiatra uważa, że 26-latka ma „tendencje suicydalne”, czyli skłonności do popełnienia samobójstwa i mogłaby sobie w zwykłym areszcie zrobić krzywdę. Końcem września przedłużono jej areszt o kolejne trzy miesiące.
Grozi jej dożywocie
Na 20 listopada Prokuratura Rejonowa w Dębicy wyznaczyła termin, w którym obrońcy Marii W. mogą zapoznać się materiałem dowodowym zebranym w toku toczącego się od czerwca śledztwa. Do wglądu będzie też opinia biegłych. W sprawie udało się przesłuchać m.in. sąsiadów Marii W. z bloku na os. Fredry oraz policjantów, którzy jako pierwsi byli na miejscu tragedii. Obszerne wyjaśnienia złożył również mąż kobiety. W sprawie nie chcieli natomiast wypowiadać się rodzice 26-latki. Na przesłuchanie się nie zgodzili. - Obrona będzie mieć trzy dni na złożenie ewentualnych uwag do prowadzonego postępowania i wystąpienia z wnioskiem na przykład o ponowną obserwację psychiatryczną Marii W. przez inny zespół biegłych - wyjaśnia prok. Godek.
Jeśli uwag nie będzie, sporządzony zostanie akt oskarżenia, który jeszcze w tym miesiącu wpłynie do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. To oznacza, że proces 26-letniej dębiczanki mógłby się rozpocząć na początku przyszłego roku.
Kobiecie grozi minimum 8 lat pozbawienia wolności, maksimum - kara dożywocia. Sąd, biorąc pod uwagę opinię biegłych na temat jej ograniczonej poczytalności, może zastosować jednak nadzwyczajne złagodzenie kary. Wówczas kobieta mogłaby trafić za kratki na czas krótszy niż 8 lat.
Poczytalność a wyroki
Karę 5 lat więzienia usłyszała dwa lata temu 32-letnia Renata A. z powiatu buskiego, która tuż po porodzie z premedytacją udusiła nowo narodzonego syna. Dziecko było zdrowe i zdolne do życia.
Sprawa wyszła na jaw, gdy z powodu komplikacji poporodowych kobieta musiała pójść do lekarza. Ten zawiadomił policję. Sąd uznał, że kobieta w momencie zdarzenia miała ograniczoną poczytalność i zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary;
Na 7 lat więzienia skazana została 22-letnia Klaudia R. z Rudy Śląskiej, której dziecko utopiło się w wiadrze z fekaliami, do którego go urodziła. Zasądzono jej nadzwyczajne złagodzenie kary z uwagi na ograniczoną poczytalność i przemożny wpływ matki. Klaudia bała się, że matka wyrzuci ją z domu za kolejną ciążę.