Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derby Małopolski były świetną promocją żużla

Artur Bogacki
Żużlowcy z Krakowa pokonali faworyzowaną Unię
Żużlowcy z Krakowa pokonali faworyzowaną Unię fot. andrzej banaś
Były emocje, brawurowe ataki, a na koniec niespodzianka, gdyż gospodarze pokonali w prestiżowym meczu spadkowicza z ekstraklasy.

Po pierwszym meczu nowego sezonu na stadionie w Nowej Hucie miejscowi kibice nie mogli być zawiedzeni. Po bardzo ciekawym spotkaniu Arge Speedway Wanda pokonała faworyzowaną Grupę Azoty Unię Tarnów (46:44), a kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się dosłownie w ostatnim momencie. W 15. biegu Mateusz Szczepanik na prostej przed metą wyprzedził Petera Ljunga, stając się bohaterem gospodarzy.

– Odkąd jestem w Wandzie, nie pamiętam tak dobrego spotkania na naszym stadionie – mówi trener krakowskich żużlowców Adam Weigel, który wcześniej był w klubie kierownikiem drużyny. – Mecz do końca trzymał w napięciu, praktycznie w każdym biegu coś się działo, zawodnicy wyprzedzali się na torze. A do tego wygraliśmy. To była świetna promocja żużla w Krakowie.
Gospodarze pokazali hart ducha, dwukrotnie przegrywali już 4 punktami, ale błyskawicznie odrabiali straty. Na prowadzenie wyszli dopiero w końcówce spotkania.

– Cały czas wierzyłem, że możemy wygrać. W trakcie meczu mówiłem naszemu menedżerowi, że walka będzie się toczyć do ostatniego biegu – mówi Weigel. – Nawet jak prowadziliśmy przed biegami nominowanymi (41:37 – przyp.), to jeszcze nie było powodów do świętowania. Wiedziałem, że w 14. biegu rywale wystawiają swoich najlepszych zawodników, którzy wprawdzie mieli słabszy początek, ale później byli w coraz lepszej dyspozycji (Mikkel Michelsen i Artur Mroczka wygrali podwójnie i doprowadzili do remisu w meczu – przyp.).

Jak zaznacza trener, sukces drużyny jest tym cenniejszy, że choć jego drużyna jeździła u siebie, to nie miała w pełni atutu własnego toru. Deszcz poprzedzający spotkanie sprawił, że nawierzchnia nie była przygotowana tak, jak chcieliby miejscowi żużlowcy. Do tego tarnowianie od rana byli na nowohuckim torze i też dobrze wiedzieli, w jakich warunkach będą walczyć.

– Tor przede wszystkim musiał nadawać się do jazdy, być bezpieczny dla zawodników i wytrzymać cały mecz, nie rozsypać się – mówi Weigel. – Pierwsze pole startowe było preferencyjne, zawodnicy wygrywali z nich zdecydowaną większość biegów. „Szeroka” na pierwszym łuku nie była taka, jak się spodziewaliśmy. Na spektakularne akcje została więc tylko drugi łuk, zresztą to na nim Szczepaniak zapewnił nam zwycięstwo.

Po dwóch pierwszych meczach sezonu nowohucianie mogą być zadowoleni. W starciach z kandydatami do awansu spisali się dobrze – w Łodzi powalczyli (40:50 z Orłem), u siebie pokonali spadkowicza z Tarnowa.

– Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Cieszymy się, że dobrze nam poszło, ale na pewno dużo pracy przed nami. Trzeba szlifować formę. Tak jak kiedyś mówiłem, chciałbym, żeby Kraków był twierdzą nie do zdobycia. Pierwszy krok zrobiliśmy – mówi Weigel. – Więcej o tym, na co nas stać, powie następny mecz, w Rzeszowie. Stal wprawdzie przegrała dwa spotkania, ale to bardzo mocna drużyna.

https://gazetakrakowska.pl/awans-do-ekstraklasy-w-nowym-saczu-mysla-o-tym-coraz-powazniej/ar/11998738

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska