Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla wielu podróż do „lepszego świata” kończyła się na niewielkiej stacji kolejowej w Oświęcimiu

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Bez litości łupili emigrantów. Podczas procesu przed sądem w Wadowicach na ławie oskarżonych zasiedli naciągacze i oszuści

Pod koniec XIX wieku z Galicji ruszyła wielka fala emigracji. Tysiące Polaków, Rusinów, Żydów jechało w nieznane „za chlebem”, uciekając przed nędzą i głodem. Dla wielu z nich jednak ta wyprawa do lepszego życia kończyła się już na niewielkiej stacji kolejowej w Oświęcimiu.

Brama do lepszego świata

Na przełomie XIX i XX wieku Oświęcim był właśnie główną bramą do lepszego świata. Wynikało to z jego położenia zbiegu granic trzech zaborczych imperiów: Austrii, Niemiec i Rosji. Był jednocześnie dużym węzłem kolejowym z połączeniami do Austrii i Niemiec. To na tutejszym dworcu zaczynała się trwająca często kilka tygodni podróż do Ameryki Północnej i Południowej.
Jej pierwszy etap odbywał się koleją do Hamburga lub Bremy, skąd potem wypływały statki za ocean. Z policyjnych zapisków z 1902 roku wynika, że dziennie przez oświęcimską stację przewijało się nawet po kilkuset uchodźców. Wielkie firmy przewozowe szybko zorientowały się, jaki jest to świetny interes. Konkurencja ostro się ścierała. Miejscem walki stał się także Oświęcim.

Łukasz Szymański, miłośnik historii i kolekcjoner pokazuje jeden z numerów czasopisma Ilustracya Polska z maja 1903 roku, które opisuje początek procesu przeciw Zofii Biesiadeckiej, prowadzącej w Oświęcimiu biuro emigracyjne. Pośredniczyło ono w organizacji wyjazdów chłopów i robotników za ocean i na zachód Europy. – Na pewno bardzo się liczyło i miało mocną pozycję. O tym mogą świadczyć chociażby reklamy zamieszczane w największych gazetach tamtego okresu i to na pierwszych stronach – mówi Łukasz Szymański.

Biuro Biesiadeckiej reprezentowało holenderską linię żeglugi Red Star. Wystąpiła przeciw niej niemiecka agencja Missler, który z kolei reprezentował konkurencyjną firmę z Bremy. Ze strony konkurencji padały różne zarzuty, m.in. o praktyki naciągania uchodźców przez to biuro. Niemieckiemu agentowi nie udało się wyeliminować z rynku Biesiadeckiej. W kolejnych latach działała nadal. Mimo procesu jej biuro, uchodziło za najbardziej wiarygodne, bo posiadało pozwolenie Cesarsko-Królewskiego Namiestnictwa we Lwowie. Było znane nie tylko w Galicji, ale również Królestwie Polskim.

Za to jak zauważyła ówczesna prasa, proces rzucił jaskrawe światło na stosunki panujące wówczas w Oświęcimiu: służba kolejowa i policja były na usługach bremeńskiego agenta. Przedstawiciel agencji Misslera zasiadł na ławie oskarżonych cztery lata wcześniej podczas wielkiego procesu naciągaczy i oszustów przed sądem w Wadowicach.

Grupa specjalna w akcji

Sprawą zdemaskowania tej grupy przestępczej Oświęcim żył latem 1898 roku. Pod przykrywką pośrednictwa w załatwieniu pracy za oceanem grupa oszukiwała galicyjskich włościan, pozbawiając ich majątku. Oszuści ci, jak pisał ówcześnie ks. Wincenty Wąsikiewicz w „Czytankach niedzielnych dla ludu”, żerowali na ludzkiej łatwowierności i marzeniach o lepszym życiu. Akcję, w trakcie której doszło do zatrzymania osób trudniących się tym także szeroko opisywano w prasie.

W prowadzonych działaniach uczestniczyła specjalna grupa, w tym urzędnicy, 17 żandarmów i 10 policjantów. Wszyscy byli spoza Oświęcimia, aby uniknąć jakichkolwiek przecieków. W sumie w samym Oświęcimiu i Brzezince zatrzymano wówczas 19 podejrzanych osób. Ta grupa specjalna zabezpieczyła wiele druków urzędowych, pieczęci, fałszywych paszportów i sporą gotówkę. Wszystkie dowody ledwie podobno zmieściły się na furmankę, którą zawieziono je do Wadowic.

600 świadków

Sam proces rozpoczął się w następnym roku w listopadzie i trwał cztery miesiące. Na ławie oskarżonych oprócz wspomnianego pośrednika reprezentującego biuro z Bremy zasiedli niemieccy agenci z Hamburga, a z Polaków: naczelnik urzędu celnego, szef oświęcimskiej policji, kasjerzy kolejowi, pewien obszarnik z Brzezinki i cała gromada ich pomocników. Jan Ptaszkowski, także miłośnik historii ziemi oświęcimskiej i autor książki „Opowieści spod zamkowej góry” przytacza relacje z procesu, powołując się na opisy niejakiego Józefa Putka. Wynika z nich, że podczas rozprawy przesłuchano ponad 600 świadków.

Wyszło na jaw, że na usługach agentów było wielu kolejarzy, konduktorów i restauratorów kolejowych, którzy za napędzanie klienteli otrzymywali wynagrodzenie od każdej osoby. W sprawę zamieszany był także starosta bielski, który pobierał od agencji stałą łapówkę miesięczną, aby patrzeć przez palce na cały proceder.Naciągacze mamili ludzi otrzymaniem ziemi za oceanem i wielkimi zyskami. Ich rolą było nakłonienie do wyjazdu, jak największej liczby ludzi. Swoich ofiar szukali z reguły po wsiach. Chłopi często wyzbywali się swoich majątków, by tylko dostać się do „lepszego świata”.

Już po przybyciu do Oświęcimia trafiali pod wskazane przez naciągaczy adresy. Tutaj byli gromadzeni w szopach. Przy okazji załatwiania spraw związanych z wyjazdem wyłudzano od nich pieniądze na przykład za przesłanie do Ameryki rzekomych depesz w sprawie pracy czy zakupu ziemi. Nierzadko też okradano ich z pieniędzy i ubrań, gdy spali. W takich sytuacjach zawsze znajdował się „życzliwy” pośrednik, który proponował im wizytę u tzw. tandeciarza, inaczej mówiąc w sklepie z używaną odzieżą, gdzie mogli kupić sobie nowe ubranie, bo jak to można pojechać do Ameryki w jednych spodniach i koszuli. Naiwni nie mieli pojęcia, że jest to odzież takich jak oni, których okradziono trochę wcześniej.

W ten sposób dla wielu emigrantów podróż „za chlebem” kończyła się już na oświęcimskim dworcu. Często stały za tym wielkie dramaty, bo biedni ludzie ogołoceni przez oszustów nie mieli już gdzie wracać.

WIDEO: Przez Oświęcim przeszedł 26. Marsz Żywych. Kilka tysięcy osób oddało hołd ofiarom Holokaustu

Źródło: TVN24, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska