- Jest szansa na to, by w Krakowie został kiedyś odtworzony naturalny bieg Wisły?
Piotr Rymarowicz: - Nie ma takiej możliwości. Wisła została za bardzo wciśnięta w miasto, nad jej brzegami powstały domy. Trzeba się pogodzić z tym, że pewnych rzeczy nie przywrócimy. Możemy tylko skupić się na tym, aby w następnych latach nie zabierać rzekom przestrzeni. Możliwe są pewne działania rewitalizacyjne, takie jak przebudowa czy niszczenie zapór albo poszerzenie w niektórych miejscach obszaru między wałami. W miastach naturalnego biegu rzeki nie przywrócimy, ale poza nimi wiele miejsc można uratować.
- Poza miastami także postępuje degradacja rzek. Na przykład Raba ucierpiała w czasie budowy zakopianki.
P.R.: - To jest przykład, jak zabrano rzece przestrzeń. Teraz Raba nie może rozlać się od lewej strony i wylewa po prawej. Efekt jest taki, że co kilka lat zalewa Zarabie.
- Państwa projekt zakłada odtworzenie starorzeczy Wisły. W których miejscach?
Karol Ciężak: - Między innymi w Zatorze, Czernichowie, w gminach Drwinia i Oświęcim. Nasz projekt zakładał odtworzenie tych miejsc, które zostały odcięte od rzeki w wyniku jej regulacji. Degradacja takich terenów postępuje bardzo szybko, po 10-20 latach nie ma już tam wody.
- W Krakowie rewitalizacją został objęty zbiornik na Łąkach Nowohuckich...
K.C.: - Gdyby nie nasze działania, za cztery, pięć lat nie mielibyśmy go w ogóle. Odtworzyliśmy stan sprzed 20 lat i teraz przez kolejnych 20 nie musimy się martwić, że zniknie, o ile będzie pielęgnowany.
P.R.: - Chcemy zachować starorzecza Wisły, bo to zagrożone pozostałości po jej starym biegu z cennymi gatunkami flory i fauny. Niestety, niektóre tereny są zasypywane lub zaśmiecane.
- Przygotowaliście też projekt utworzenia dziewięciu polderów. Czy jest szansa, by został zrealizowany?
K.C.: - Nasze poldery zaprojektowane są na terenach niezamieszkanych. Mogłyby powstać m.in. w gminie Skawina, pod Tyńcem.
P.R.: - Pięć z nich mogłoby chronić Kraków, bo znajdują się powyżej miasta. Dałyby efekt antypowodziowy porównywalny do tego, jaki ma zbiornik w Świnnej Porębie, budowany przez 30 lat kosztem ponad 2 mld zł. Poldery obniżyłyby falę powodziową w Krakowie o 50 cm. To bardzo dużo. Ich koszty są zaś 10 razy mniejsze niż Świnnej Poręby. Jest szansa, aby nasz projekt został wprowadzony w życie. Rozmawialiśmy z przedstawicielem wojewody.