- To już ostatnia prosta przed startem w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Jakie nastroje panują w polskiej drużynie?
- Już nie możemy się doczekać, to już tak blisko. Igrzyska olimpijskie to wyjątkowa impreza, na której wydarzyć się może dosłownie wszystko.
- Ostatnie wyniki kadry nie były zbyt optymistyczne. Wszyscy wierzą, że turniej finałowy Ligi Światowej, w którym nie awansowaliście nawet do półfinału, to nie jest maksimum tego, co możecie zaprezentować.
- Tak, nie zagraliśmy dobrego turnieju, ale nie popadamy w panikę. Wszystko idzie dobrze, w Lidze Światowej paru zawodników miało urazy, bądź wracało po kontuzji. Jestem dobrej myśli, a forma ma przyjść dopiero na te najważniejsze mecze w Rio.
- Ciężko było podjąć decyzję o pozostawieniu w kraju m.in. Marcina Możdżonka?
- Marcin to wspaniały zawodnik, bardzo doświadczony i ograny na takich imprezach. Oczywiście, że było ciężko, ponieważ ta grupa jest bardzo wyrównana, ale, niestety, z kogoś musiałem zrezygnować, taki jest regulamin. Mimo iż Marcina nie będzie tam z nami, to jest on częścią naszej drużyny i wiem, że będzie trzymał za nas kciuki.
- Wspomniał Pan o kontuzjach. Czy przed wylotem wszystko było w porządku ze zdrowiem zawodników?
- Tak, mogę zapewnić, że wszyscy są zdrowi i do pierwszego meczu turnieju, z Egiptem, będziemy dobrze przygotowani.
- Nasza grupa eliminacyjna na igrzyskach nie jest najmocniejsza, zatem możemy zakładać, że poważne granie zacznie się dopiero od ćwierćfinału?
- Teoretycznie druga grupa jest znacznie silniejsza, ale to są igrzyska olimpijskie. Tu każda drużyna, nawet ta teoretycznie słabsza, jest na maksa przygotowana i każdy mecz będzie trudny. Nie można nikogo lekceważyć, trzeba się dobrze przygotować, a wtedy wszystko powinno pójść po naszej myśli.
- Na kogo chciałby Pan trafić w ćwierćfinale?
- Szczerze mówiąc, nie wiem. W drugiej grupie nie ma słabych drużyn. Brazylia, Francja, Włochy czy USA to kandydaci do medali. Na kogo byśmy nie trafili, to będzie niezwykle ciężki mecz.
- Grał Pan na igrzyskach w Atenach, w barwach Francji. Jak Pan to wspomina?
- Pamiętam, że niezależnie z kim graliśmy, to każdy mecz był niezwykle trudny. Na takiej imprezie nie ma słabych zespołów i do każdego trzeba podejść z respektem.
- Siatkarski turniej na igrzyskach różni się od innych. Zazwyczaj gracie dzień po dniu, a w Rio będziecie mieli dzień przerwy po każdym spotkaniu. To pomaga, czy może jakoś rozprasza zawodników, którzy są przyzwyczajeni do codziennej rywalizacji?
- Na pewno są plusy i minusy, natomiast każdy odbiera to indywidualnie. Dzień przerwy to więcej czasu na regenerację, przygotowanie się do następnego spotkania i analizę. Wykorzystamy tę przerwę najlepiej jak się da.
- Jesteście mistrzami świata. Z jakimi celami, marzeniami podchodzicie do turnieju olimpijskiego w Rio?
- Mistrzostwo świata wywalczone w Polsce to coś niesamowitego, nie zamieniłbym tego złotego medalu na żaden inny. Naszym głównym celem jest bycie w formie. Gdy tak się stanie, wtedy przy odrobinie szczęścia możemy powalczyć nawet o złoto. Wiemy, że stać nas na to.
- Wspomniał Pan o szczęściu. Jak ważnym elementem są te wydarzenia losowe, niekiedy szczęśliwe na tak wielkiej imprezie?
- Szczęście w sporcie jest jednym z niezbędnych elementów składających się na odniesienie sukcesu. Na mistrzostwach świata było ono po naszej stronie, dzięki czemu parę razy odwracaliśmy przebieg meczu i wracaliśmy z przegranej pozycji. Wierzę, że tym razem również nam dopisze i z Rio wrócimy z medalami.