Oświęcimianie nie weszli do finału, przegrywając półfinałową batalię z GKS Tychy 3:4. Jednak nikt nie miał wątpliwości, że Dariusz Wanat, swoją postawą w play-off zasłużył sobie na powołanie do kadry narodowej. Kibice mówią wprost, gdyby wszyscy zawodnicy mieli takie serducho do walki, pewnie udałoby się „przepchnąć” więcej spotkań na korzyść Tauron/Re-Plast Unii Oświęcim.
Sam zawodnik, który reprezentacyjny debiut ma już za sobą, z pokorą podchodzi do powołania otrzymanego od Roberta Kalabera.
- Reprezentacyjny debiut zaliczyłem cztery lata temu, kiedy kadrę prowadził Tomek Valtonen. Zostałem wtedy powołany za kontuzjowanego Filipa Komorskiego – przypomina Dariusz Wanat. - Wystąpiłem w meczu przeciwko Węgrom. To był dla mnie epizod.
Oświęcimianin przyznaje, że powołanie do reprezentacji zawsze jest nobilitacją, dlatego będzie robił wszystko, żeby na dłużej pozostać w kręgu zainteresowań selekcjonera kadry. Razem z Wanatem powołanie dostali: Krystian Dziubiński, Łukasz Krzemień i Kamil Paszek.

- W przypadku walki o brązowy medal do rozegrania są maksymalnie trzy spotkania. Jeśli tak się stanie, nazajutrz po ostatnim meczu trzeba będzie się zameldować na zgrupowaniu kadry narodowej. Zatem chciałby się rozstrzygnąć walkę o „brąz” w dwóch meczach, żeby mieć chwilę oddechu – analizuje Dariusz Wanat.
Dariusz Wanat od dziecka był wojownikiem. Nie można było inaczej
Znając zapał do pracy Dariusza Wanata, kibice wierzą, że nie zabraknie go także wśród powołanych na mistrzostwa świata. Popularny „Wanacik” pytany o receptę na sportowy charakter, odpowiada:
- Nie wiem, czy charakter da się wytrenować. Mimo młodego wieku, należę jeszcze do pokolenia, które po szkole uprawiało sport. Poza hokejem, jak każdy chłopiec, grałem w piłkę nożną. Do wielkoludów się nie zaliczam, a grywałem zwykle ze starszymi. Musiałem zatem walką nadrabiać pewne braki fizyczne, nie pozwalając się im poniewierać. Potem, wieku juniorskim, łączyłem grę w hokeja z piłką nożną. Cały czas byłem związany ze sportem. Ot, może nieustanna walka „o swoje” wyzwoliła we mnie wojowniczą duszę – podkreśla z uśmiechem hokeista, wskazując drogę tym, którzy chcą coś w sporcie wyczynowym osiągnąć. Nie ma w nim w drogi na skróty.
Dwa gole „Wanacika” w półfinale -off
Dobra postawa Dariusza Wanata w półfinale przełożyła się na dwa gole. Oba we własnej hali. Pierwszy, w wygranym meczu 4:2, drugim w serii i w decydującym, ale przegranym 1:2. Wtedy oświęcimianie objęli prowadzenie, które potem roztrwonili. Jednak gol z wygranego meczu, zdobyty po trójkowej akcji, został przez starszych kibiców porównany do trafienia Waldemara Klisiaka, z meczu decydującego o pierwszym mistrzostwie oświęcimian, z 1992 roku, przeciwko Naprzodowi Janów (7:1). Wtedy też obrona rywali została „rozklepana”.
- Niestety, tamtego meczu nie mogę pamiętać, bo urodziłem się trzy lata po pierwszym mistrzostwie Unii, ale - jeśli ktoś porównuje mojego gola z tamtym - mogę się czuć zaszczycony – podkreśla Dariusz Wanat. - Nad takimi akcjami pracowaliśmy na treningach, ale w play-off niezwykle trudno rozegrać akcję „z kija na kij”. Słowa uznania należą się kolegom z ataku, że zagraliśmy to w ciemno.

Poza hokejem sędziuje mecze piłkarskie
W hokejowym półfinale nie brakowało niepopularnych decyzji sędziów. W drugim meczu serii, choć wygranym przez oświęcimian 4:2, arbitrzy nie uznali dwóch goli Tauron/Re-Plast Unii. Nie tylko na trybunach zawrzało, ale także w boksie oświęcimian. Dariusz Wanat patrzył na te sytuacje z nieco innej perspektywy. Sam też jest sędzią, w czwartej lidze piłkarskiej.
- Znam to uczucie, kiedy sędzia musi być „policjantem”, mając przeciwko sobie kibiców i zawodników – tłumaczy Dariusz Wanat. - Muszę przyjąć werdykty rozjemców do wiadomości, choć nie zawsze się z nimi zgadzać. W gorących momentach trzeba emocje schować głęboko do kieszeni.
Na boiskach piłkarskich w Małopolsce, w czwartej lidze, jest w elitarnym gronie sędziów „Top A”, branych pod uwagę do awansu na szczebel centralny. Jesienią 2022 prowadził pięć meczów na poziomie czwartej ligi, a w czterech był oceniany. Czy zatem po zakończeniu sezonu zimowego chciałby powalczyć o sędziowski awans?
- To niezwykle trudne zadanie, bo wiosna na czwartoligowych boiskach już się rozpoczęła, więc dwie kolejki mi przepadły, a wypadnie kolejna, w związku z powołaniem do hokejowej reprezentacji Polski – tłumaczy Dariusz Wanat. - Chcąc postawić na rozwój w sędziowaniu, musiałbym zrezygnować z hokeja, już teraz, bo lata lecą, a sędziowie też mają limity wiekowe dla poszczególnych szczebli rozgrywek. Awansu do trzeciej ligi nie można zrobić później niż w wieku 38 lat. Pamiętajmy, że konkurencja wśród arbitrów jest spora, a trzeba też przebrnąć przez sito egzaminów. Zatem sędziowanie chyba nadal pozostanie dla mnie jednym z elementów przygotowania fizycznego do sezonu zimowego. Jest to także jakaś alternatywa na przyszłość, na wypadek jakiejś nagłej zmiany życiowych planów.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Historia Chełmka i jego mieszkańców zapisana na zdjęciach w starych albumach
- Tak wyglądał Zator 100 lat temu!
- Radosne powitanie wiosny nad Sołą w Oświęcimiu. Marsz z marzannami z zamku na bulwary
- Nowa Biedronka w Oświęcimiu. Otwarcie sklepu już wkrótce. Zdjęcia
- Na os. Stare Stawy w Oświęcimiu powstaje żłobek i przedszkole dla blisko 200 dzieci
- Pijany ojciec wiózł synów samochodem. Drugi przysypiał na ławce, a 5-latka płakała
