Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobre wzorce i dobre wzory

Elżbieta Cegła
Prof. Piotr Bożyk i Maciej  Własnowolski
Prof. Piotr Bożyk i Maciej Własnowolski Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Studenci z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych podbijają świat znakomitymi projektami. Polski dizajn ma mocną pozycję i renomę.

Dobry dizajn kojarzy się przede wszystkim z pięknem przedmiotów, ale tak naprawdę to o wiele więcej - twierdzą prof. Piotr Bożyk i jego asystent mgr Maciej Własnowolski. Choć reprezentują dwa różne pokolenia projektantów, to jednak mają bardzo podobne podejście do kształcenia studentów. Obaj starają się rozwijać w nich twórcze, innowacyjne myślenie oparte na łączeniu wiedzy i intuicji technicznej z humanistyczną wrażliwością. Obaj uczą młodych ludzi dobrego, wieloaspektowego, odpowiedzialnego wzornictwa przemysłowego, które w coraz większym stopniu znajduje zrozumienie w świecie, zarówno wśród producentów i użytkowników, jak ekonomistów i polityków.

Warunki wzięte z księżyca, czyli o projektowaniu

Prof. Piotr Bożyk: - Ja mam to szczęście, że wychowałem się we wspaniałej atmosferze domu artystów. Ojciec Eugeniusz - artysta malarz, scenograf teatralny, telewizyjny i filmowy, wykładowca krakowskiej ASP, Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi, mama Helena Papée-Bożyk - artystka malarka, projektantka witraży, starszy brat Jerzy - artysta muzyk, jazzman, kompozytor i wokalista, teatrolog. Ze mną nie mogło być więc inaczej, moje córki też są „skażone” artystycznie. Trochę żyję na tym świecie i mam porównanie warunków, w jakich tworzyło się projekty kiedyś i w jakich tworzy się dziś. Kiedyś te warunki były niczym z księżyca wzięte, bo jeśli nawet projekt jakiegoś urządzenia czy przedmio-tu był trafiony i przydatny, to wcielenie go w życie graniczyło niemal z cudem. Pamiętam taki incydent: dawno temu znajomy z biura projektowego przywiózł z zagranicy pewien przedmiot użytkowy i mówi mi: zrób pan takie coś, tylko trochę gorsze, żeby nie było, że plagiat albo takie tam… No to zrobiłem „takie coś, tylko trochę gorsze” i chyba było nie tylko inne, ale lepsze… Opowiadam to teraz jako anegdotę, lecz czasy trudne były. Wzornictwo przemysłowe, jak zresztą cała gospodarka, zawsze przeżywało wzloty i upadki, koniunktura ekonomiczna ma przecież niebagatelny wpływ na wszystkie dziedziny naszego życia. Na szczęście to się zmieniło i dziś współpraca projektanta z producentem wygląda zupełnie inaczej.

Maciej Własnowolski: - Współczesny rynek rządzi się swoimi prawami i choć panują na nim twarde reguły gry, to w przeciwieństwie do czasów, o których wspomina profesor, dzisiaj mamy olbrzymie możliwości do realizacji naszych projektów. Rynek w dużej mierze nastawiony jest na produkcję masową, ale jednocześnie pojawiło się wiele technologii, które pozwalają wdrażać nawet jednostkowe produkty. To otwiera olbrzymie możliwości. Narzędzia i technologie nie dają oczywiście gwarancji sukcesu, tu pojawia się przestrzeń dla naszej kreatywności. Pracując ze stu-dentami, zachęcamy ich do pobudzania wyobraźni, odważnego czerpania z przestrzeni takich jak literatura, poezja, bajka, przyroda, marzenia niejednokrotnie wykraczające poza współczesne zdolności wykonawcze. Staramy się wykształcać coś, co można nazwać intuicją projektową. Moim pierwszym profesjonalnym doświadczeniem zawodowym było zaprojektowanie kanistrów na oleje silnikowe dla marki LOTOS. Zgodnie ze sztuką projektową zaproponowałem koncepcję odpowiadającą precyzyjnym założeniom przedstawionym przez producenta. Swoją drogą dość ciekawym doświadczeniem jest konfrontacja okresu studiów, w którym można było tworzyć wszystko, budując samodzielnie założenia, a pierwszą realizacją komercyjną, gdzie wytyczne tworzy ktoś inny i po przeczytaniu których dochodzimy w pierwszej chwili do wniosku, że nie zostawiono za wiele przestrzeni dla naszej pracy. I tu właśnie przydała się owa intuicja, postanowiłem zaproponować drugą, zupełnie odmienną koncepcję od oczekiwań klienta i tak się szczęśliwie stało że to właśnie ona trafiła w sedno.

Prof. Piotr Bożyk: Mój pierwszy wdrożony projekt to był UPS - urządzenie podtrzymujące zasilanie w sytuacji, gdy nastąpi zanik prądu; urządzenie, dzięki któremu nie traci się żadnych danych. Ładne było, z czasem powstała cała rodzina obudów oraz wiele innych urządzeń elektronicznych. Współpracowałem również z zespołem naukowców i lekarzy nad urządzeniem badawczym do określania miejsca i etapów rozpuszczania się leków w organizmie pacjenta. Natomiast mój pierwszy projekt w ogóle pochodzi z lat 70. poprzedniego wieku - to był taki modułowy wielofunkcyjny stojak, który mógł służyć zarówno jako suszarka do naczyń, jak i stojak na płyty.

Stymulujemy marzenia, czyli o szacunku dla partnerów

Maciej Własnowolski:- Ważny jest pomysł, lecz projektując jakiś przedmiot, nie można bezkarnie bujać w obłokach, bo niewłaściwie pojęta wolność projektanta może wpędzić producenta w tarapaty. Aby uniknąć takiego ryzyka, dobrze jest, jeśli to tylko możliwe, uczestniczyć w procesie już na etapie budowania założeń. Pozwoli nam to mieć większy wpływ na ich kształt,ale również łatwiej będzie nam zrozumieć pewne narzucone nam ramy. Tych ograniczeń nie powinniśmy postrzegać jako czegoś negatywnego, bo w końcu skłaniają nas one do poszukiwania innych rozwiązań, do modernizowania już istniejących bądź tworzenia całkiem nowych i nowatorskich projektów. Najważniejszy jest kompromis, jeśli go osiągniemy, wówczas podjęte decyzje projektowe dają duże szanse na sukces.

Prof. Piotr Bożyk:- Dążenie do kompromisu jest niezwykle istotne w każdym aspekcie naszego życia. A w naszym przypadku twórczy kompromis odgrywa olbrzymią rolę, świadczy o szacunku zarówno do partnerów, z którymi współpracujemy, jak też i do przyszłego użytkownika - to przecież on ostatecznie ocenia efekty naszej pracy. Projekt jest jednym z narzędzi służących powstaniu danego przedmiotu, który oprócz spełniania założonej funkcji, jest nośnikiem piękna, pomysłowości, wpływa na zachowania użytkownika, może stać się ważną cząstką scenografii jego codzienności. Projektowaniu podlega nie tylko sam przedmiot, ale proces jego użytkowania, całe jego „życie” od wytworzenia, dystrybucji, użytkowania aż do utylizacji lub przetworzenia.
Od dłuższego czasu w naszej pracy ze studentami zwracamy szczególną uwagę na możliwość personalizacji przedmiotów użytkowych. Nie chodzi tu tylko o zapewnienie użytkownikowi możliwości dobrania z oferty producenta pewnych elementów wyrobu, ale o zapewnienie mu możliwości indywidualnego przekształcania, współtworzenia postaci tego przedmiotu. Idea ta związana jest z próbą dania użytkownikowi pewnej satysfakcji nie tylko z faktu nabycia lub samodzielnego montażu, ale współtworzenia. Między innymi ten właśnie aspekt projektowania przyniósł naszym studentom wiele nagród w międzynarodowych konkursach dizajnerskich.

Maciej Własnowolski: - Nakłaniamy studentów do tworzenia takich obiektów, aby podzielić się z późniejszym użytkownikiem doświadczeniem radości tworzenia. Bo w takim właśnie wzornictwie nie chodzi o to, by żonglować elementami wybieranymi z katalogu, ale by uruchamiać wyobraźnię i stać się twórcą, a nie jedynie konsumentem. Przecież każdy z nas, gdy sięga często do wspomnień z czasów beztroskiego dzieciństwa, był twórcą i chodzi o to, by przypomnieć sobie tę zdolność w życiu dorosłym. Bawimy się pomysłami, chwalimy się nimi przed innymi i na tym właśnie polega radość tworzenia…

Prof. Piotr Bożyk: - Dzielimy się tą radością tworzenia i o to właśnie chodzi. Wykonując zawód projektanta, przekazujemy studentom narzędzia do pracy, także narzędzia intelektualne, próbujemy stymulować ich marzenia, rozmawiamy o nich, o tym, co chcą stworzyć, jak to coś nazwać, komu i w jaki sposób dany przedmiot ma służyć. Nasi studenci mają mnóstwo ciekawych, czasem szalonych pomysłów, co widać podczas licznych konkursów. Organizatorzy konkursów dizajnerskich liczą na niestandardowe myślenie uczestników, na otrzymanie zbioru pomysłów wyznaczających przyszłość. Nie chodzi tu wyłącznie o nowy wygląd przedmiotów, lecz o nowe relacje użytkownik/przedmiot, o poznanie lub wytyczenie kierunków marzeń. Często pomocne są tu bajki, w których przecież wszystko jest możliwe, poezja opisująca przeżycia i odczucia językiem analogii. Zwracamy uwagę na wartość i przydatność słów, których przesłanie, a czasem samo brzmienie wspomaga twórcze myślenie. Przykładem może być tu najnowszy projekt studentki Zuzanny Wilkirskiej w konkursie Roca. Słowo „chlust” zainspirowało ją do zaprojektowania nowej przestrzeni kabiny prysznicowej wyposażonej w naczynia umożliwiające polewanie się dużym strumieniem wody. Praca ta znalazła się wśród czterech nominowanych do nagrody, konkurs trwa... Ta sama studentka opracowała ubranie składające się z kilku elementów, które można wykorzystać w przeróżnych kombinacjach. Ten strój to właśnie efekt zastosowania idei użytkownika/współtwórcy. Podobna idea zawarta jest w biżuterii zaprojektowanej przez Katarzynę Głos. Z kolei Michał Maciukiewicz opracował inhalator dla osób z chorobą Parkinsona - proste urządzenie w formie zegarka zapewnia użytkownikowi komfort korzystania z inhalatora, jak również zapewnia bezpieczne zastosowanie w przyszłości leczniczych konopi. A Sonia Nowok skonstruowała nietypowy regał na różne sprzęty i pojemniki, stanowiący również atrakcyjny, przekształcalny element wnętrza.

Konkursy i promocja, czyli o drodze do kariery

Maciej Własnowolski: - Pracownia zachęca studentów do udziału w wielu krajowych i międzynarodowych konkursach, możemy pochwalić się długą listą często bardzo poważnych sukcesów. Staramy się też promować naszych zdolnych studentów i dyplomantów wszędzie, gdzie pojawiają się takie możliwości. Podczas tegorocznych międzynarodowych targów dizajnu w Mediolanie nasz Wydział Form Przemysłowych miał znaczącą wystawę, gdzie przedstawiliśmy dorobek młodych ludzi w różnych dziedzinach sztuki projektowania. Zaletą współczesnych czasów jest możliwość prezentacji i promocji własnych projektów i dzieł, a w konsekwencji nawiązania nowych kontaktów, które otwierają drogę do ciekawych staży zawodowych, do pracy, do kariery w ogóle.

Prof. Piotr Bożyk: - Jeden z absolwentów naszego wydziału znalazł pracę przy montażu w fabryce samochodów w Kanadzie. W pewnym momencie zaproponował nowe, niezwykle proste rozwiązanie eliminujące dotychczasowe skomplikowane i pracochłonne. Dzięki temu pomysłowi firma zarobiła krocie; od tego momentu nazwano go „big brain” i pracuje w dziale rozwoju. Że też nikt do tej pory nie wpadł na coś takiego? Widać potrzebny był nasz człowiek.

Maciej Własnowolski: - Dzisiaj dysponujemy całą paletą narzędzi, które pomagają nam zaistnieć w świecie designu, nawiązać kontakty biznesowe, wdrażać autorskie nisko seryjne projekty. Wskazujemy je naszym studentom i zachęcamy do korzystania z nich. Budujemy intelektualny potencjał. Studia w naszej akademii i w naszej pracowni pozwalają na swobodę w działaniu. Każdy stworzony projekt może być zrealizowany dziś, jutro, pojutrze, za wiele lat, najważniejsza jest jednak wyobraźnia, kreatywność, ciekawość świata. I dobrze, że wielu młodych posiada te cechy. Z nimi można podbijać świat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska