Leokadia Buś, mieszkanka Kobylanki jest w Domu codziennie i z przekonaniem mówi, że to było we wsi potrzebne.
- Jest czas na wspólne śniadanie i obiad, wypicie kawy, pogadanie - mówi zadowolona. - Kto chce, zasiada do gier planszowych, ogląda telewizję, gra w szachy, korzysta z biblioteczki, a jeśli potrzebuje - korzysta z zajęć rehabilitacyjnych np. rąk czy nóg - wylicza.
Najważniejsza jest jednak możliwość spotkania z innymi, co w życiu wielu seniorów jest szczególnie ważne, bo dzieci nie ma, wyjechały albo po prostu pracują zawodowo.
Seniorzy przywożeni są do placówki codziennie o godz. 8. Spędzają razem osiem godzin. W zasadzie po przestąpieniu progu, wciągani są w wir wydarzeń. Na początek wspomniana kawa, na dobry rozruch. Potem jest coraz ciekawiej. - Są choćby warsztaty rozwijające wiedzę, ćwiczące umysł, spotkania ze specjalistami z różnych dziedzin - wylicza Renata Dulęba, wiceprezes Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego Wsi Dominikowice.
Idea utworzenia placówki sięga swymi korzeniami 2017 roku, gdy pojawiała się możliwość składania wniosków o dofinansowanie utworzenia takowej. Ponieważ parafia dysponowała budynkiem, który stał pusty, społecznicy postanowili spróbować. Godziny poświęcone na pisanie wniosku, gromadzenie potrzebnych dokumentów, przygotowywanie planów działania, programu, analizowanie potrzeb - zaprocentowały.
- Wniosek zajął pierwsze miejsce na liście rankingowej - mówi z dumą Dulęba.
Wygranie grantu to tak naprawdę początek. Trzeba było zakasać rękawy i wziąć się za robotę. Dzięki zaangażowaniu wielu osób, seniorzy mają teraz do dyspozycji wyposażone, estetyczne pokoje do terapii grupowej, indywidualnej, jadalnię, gabinet rehabilitacyjny, pokój wypoczynkowy, wyciszeń.
Budynek, w którym mieści się Dzienny Dom Pobytu, ma piękną historię. W czasie wojny mieściła się tu ochronka, w której pracowały siostry służebniczki. Współpracowały z przedstawicielami Armii Krajowej, ukrywały broń, transportowały ją, prowadziły tajne nauczanie i organizowały pomoc. W okresie okupacji uratowały młodą Żydówkę Sabinę Bruk-Honigwachs, która ukrywała się w zakonie, na co dzień chodząc w habicie.
Bohaterskie siostry, w minionym roku zostały pośmiertnie odznaczone tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. W sobotę podczas uroczystego otwarcia Domu wspomniał o tym ks. Roman Gierek, proboszcz parafii.
Z otwarcia placówki cieszy się Jan Przybylski, wójt gminy Gorlice. Na dobry początek wręczył proboszczowi… solidną łopatę i grabie.
- Placówka stara się o przyłączenie do sieci wodociągowej - wyjaśnia dosyć nieoczekiwany prezent. - Obiecałem, że jak już ten wodociąg zrobimy, to będziemy wspólnie porządkować teren wokół, żeby było pięknie - dodaje z uśmiechem.
ZOBACZ KONIECZNIE