Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorośli też czasem muszą być niegrzeczni

Przemysław Franczak
Ponad trzy miliony widzów obejrzało pierwszy odcinek nowego reality show TVN "Surowi rodzice", w którym obcy ludzie w tydzień zmieniają krnąbrne cudze dzieci w sprzątające w domu aniołki.

Ten wynik może sugerować, że Polacy stęsknili się za zimnym chowem. Niestety, to telewizyjne prostowanie kręgosłupów odbywa się bez użycia kar cielesnych, co odbiera programowi uroku i - jak można domniemywać - konserwatywna publiczność szybko straci nim zainteresowanie. Wśród tych trzech milionów byłem i ja, pierwszy i ostatni raz, choć wcale tak bardzo konserwatywny nie jestem. Dzieci chłoszczę najwyżej raz na dwa miesiące, a to i tak wyłącznie przy najcięższych przewinieniach, takich jak zagadywanie mnie, kiedy gram na playstation.

Obejrzałem, bo na kilometr śmierdziało tu tematem na felieton. Takich okazji po prostu się nie przepuszcza. I wcale nie chodzi o próbę zgłębienia zjawiska, że jak świat długi i szeroki ludzie uwielbiają krzywdzić się udziałem w coraz bardziej kretyńskich telewizyjnych przedsięwzięciach. Nie pojmuję tego i pojmować nie mam zamiaru. Zadowalam się spreparowanym przez siebie wyjaśnieniem, że łaknienie popularności nie tłumaczy wszystkiego i musi istnieć jakiś genetyczny defekt, który pcha człowieka w obciach i żenadę.

Pocieszać się jednak możemy, _że w sztuce robienia z siebie durniów na wizji jesteśmy daleko za liderami tego wyścigu Amerykanami (po piętach depczą im Japończycy, którzy robią telewizję jedyną w swoim rodzaju, by wspomnieć choćby słynne "Takeshi's Castle") i na naszego Jerry'ego Springera ciągle czekamy. Ale - jak to mówią - wszystko w swoim czasie.

Cały sens i scenariuszową głębię "Surowych rodziców" streścić można jednym zdaniem: Maciek lubi imprezować i źle odnosi się do mamy, ale jak wyjedzie do obcych ludzi i popracuje w oborze, to przestanie imprezować i zacznie się do mamy odnosić dobrze. Ot, cała tajemnica wychowania, że też wcześniej na to nie wpadłem.

Poświęciłem na to godzinę życia, bo zaintrygował mnie plakat reklamujący program. Zdradza bowiem, co zdaniem producentów jest normą, a co odchyłem od niej. Dobre dziecko to dziecko w koszuli, pulowerku i krawacie. Złe dziecko to dziecko w ramonesce, czarnej skórzanej kurtce. No więc ja w tym miejscu gorąco protestuję przeciwko utrwalaniu stereotypów. Przecież gdyby nie czarne skórzane kurtki to tonęlibyśmy w średniowiecznych mrokach i nadal słuchali Czerwonych Gitar. To niepokorni zmieniają świat! Z reguły na lepszy, a na pewno zawsze na ciekawszy.

Dlatego dla równowagi TVN powinna stworzyć program telewizyjny "Frywolni rodzice". _To byłby dopiero prawdziwy hit, bo ludzkość zawsze bardziej kręciły upadki od nawróceń. Wyobraźcie to sobie: 18-letni chłopak, w pulowerku i krawacie, grzeczny do bólu zębów i potrafiący zasłać łóżko jak trzeba, jest deprawowany przez siedem dni przez małżeństwo w czarnych skórzanych kurtkach. Opiera się, zawsze był przeciwnikiem głośnej muzyki, alkoholu i legalizacji marihuany, ale w końcu ulega pokusie. Nie składa pościeli, ubiera skórę i wypala pierwszego w życiu blanta. Uśmiecha się błogo i lecą napisy końcowe.

To jest to, widownia przywarłaby nosami do telewizorów. Nie trzy miliony, tylko trzynaście, a może i dwadzieścia trzy. Nie kusi nas przecież porządek, tylko łamanie reguł.

To dlatego biografia Keitha Richardsa jest bardziej pociągająca od historii Szymona Słupnika. W życiu tego pierwszego przynajmniej coś się działo i chyba dzieje nadal. To dlatego, że sięgnę po taki przykład trochę od czapy, niemal każdy słyszał o Lady Godivie, jadącej nago konno przez Coventry, a o innych kobietach z XI wieku nie wie nic, choć świętych wówczas nie brakowało. To dlatego idące podobnym tropem ukraińskie feministki z FEMENU znane są na całym świecie.

A u nas bida z nędzą. Feministki nie chcą się rozbierać, żona premiera lub choć jakiegoś ministra ani myśli przecwałować bez ubrania w proteście przeciw drożyźnie, a i z Richardsami jakoś wyjątkowo krucho. Mamy chyba za ciasny gorset. Albo za surowych rodziców. Ludzie, zróbmy z tym coś. Bądźmy niegrzeczni!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska