Ja jestem. Im dłużej myślę o Andrzeju Dudzie, tym bardziej jestem zszokowany, bo jest to postać o nieprawdopodobnych właściwościach. Jeszcze nie mieliśmy prezydenta tak idealnego. Nawet Aleksander Kwaśniewski, pod względem sympatyczności przodujący wśród ojców narodu, choć też miał ładną żonę i córkę, komuchem jednak był, co pozostawiało osad nieznośny, mogący zniweczyć efekt. A Dudzie nie można zarzucić nic.
Jeszcze młody, ale już nie młokos. Już po czterdziestce, ale jeszcze nie stary pryk. Wysoki, szczupły, nie kurdupel, ale i nie cherlawa tyka. Świetnie wykształcony, ale nie nadęty. Wygadany, ale nie protekcjonalny. Uśmiechnięty, ale nie błaznuje. Skromny chłopak z krakowskiego blokowiska, ale swoje już na koncie ma. Na politycznym koncie, ale na bankowym też. Kilkadziesiąt tysięcy złotych, kilkadziesiąt tysięcy euro, dwa mieszkania - nie w kij dmuchał.
Jak urlop bezpłatny musiał wziąć na uniwersytecie w Krakowie, to w Wielkopolsce stratę odrobił - czyli o swoje zadbać umie, choć oczywiście głównie na ołtarzu Ojczyzny się poświęca. Przy tym pracowity, cierpliwy, lojalny.
Gdy tak rozmyślałem zszokowany, to naszła mnie nawet wątpliwość, że nasz nowy prezydent elekt jest okazem tak modelowym, tak starannie wyselekcjonowanym, że aż nieprawdopodobne, by istniał naprawdę. Może to tylko telewizyjny blichtr, awatar jakiś, postać fikcyjna? - pomyślałem i aż zwierzyłem się żonie z tych strasznych podejrzeń.
- Nie wygłupiaj się - skrytykowała mnie żona. - Nie żadna fikcyjna postać. Widziałam go niedawno na zakupach w Lidlu. - W Lidlu kupował? A powinien w osiedlowym sklepiku! - przyczepiłem się od razu. - No, nie wiem. W dyskontach jest wiele ciekawych promocji - odrzekła fachowo moja żona. Zatem wyszło, że do tego wszystkiego Duda jeszcze skrzętny jest i gospodarny.
Fajnie mieć takiego idealnego prezydenta. Chwilo, trwaj! - chciałoby się zawołać za poetą. Wszystko jednak przemija, więc już zaczynam się o nowego prezydenta martwić. Nie o to, co nagadał podczas kampanii, bo z politycznych gruszek na wierzbie jakoś politycznie wybrnie. Chodzi o to, że postać tak idealna nie ma szansy na przetrwanie.
Już bowiem do rzeczywistości powrócił Antoni Macierewicz, by bez litości obnażyć wady wojskowego śmigłowca Caracal. Już aktor Jerzy Zelnik objawił się jako ekspert w dziedzinie anatomii i zdradził, że dzieci z probówki rodzą się "jakieś chore i połamane". Już zresztą i sam prezydent elekt zdążył wyznać, że zawsze był za tym, żeby pomnik smoleński stał w Warszawie, przed pałacem prezydenckim.
Zatem już niedługo zacznie się piekielna polka, chocholi taniec i polityczne mordobicie, w którym prezydent Duda będzie musiał uczestniczyć. Szkoda. Nie odchodź, panie prezydencie elekcie, w ten świat narodowej jatki, zostań jeszcze chociaż chwilę! Tak miło, gdy czarne jest czarne, a białe jest białe.