55-letnia Zofia Gibadło, mieszkanka Kasiny Wielkiej, robiła zakupy razem ze swoją czteroletnią wnuczką Zuzią, gdy w ich domu szalał żywioł. Ogień pojawił się w kuchni i bardzo szybko zajął cały, drewniany budynek.
- W domu był mój mąż oraz synowa z półtorarocznym synkiem. To ona zauważyła ogień - mówi Zofia Gibadło. W jednym momencie wszystko stanęło w płomieniach. Ogień szalał blisko 40 minut. Pierwsi z pomocą rodzinie Gibadłów pośpieszyli sąsiedzi. To oni pomogli wyjść przez okno pani Marioli i jej synowi - Sebastianowi. Pan Franciszek z płonącego budynku wydostał się o własnych siłach, ale nie uniknął poparzeń ciała.
- Dla nas ten pożar to ogromna tragedia i nie wiem, jak ją opisać. Po prostu brakuje słów - w oczach pani Zofii pojawiają się łzy, gdy patrzy na pogorzelisko.
Z drugiej strony zgadza się, że cała rodzina miała też sporo szczęścia, że ogień pojawił się około godz. 17. Gdyby to była noc, to nikt nie wyszedłby żywy z domu, wszyscy mogli zginąć. Z szalejącym żywiołem walczyło dziesięć zastępów straży pożarnej. Pomagali też sąsiedzi, którzy podkreślają, że dom spłonął w jednej chwili, a dachówki od gorąca pękały i strzelały w promieniu kilkunastu metrów. Istniała obawa, że ogień zajmie pobliskie budynki. Walka z ogniem trwała dwie godziny. Straty oszacowano na 150 tys. zł, a przyczyny pożaru na razie nie ustalono.
- Po raz kolejny okazało się, że w potrzebie możemy liczyć na sąsiadów - podkreśla pani Zofia. - Dzięki nim synowa i wnuk żyją. Teraz potrzebujemy pomocy finansowej i modlitwy, o co proszę - dodaje. Pierwszą noc po pożarze pogorzelcy spędzili u teściów syna. Jednak już dzisiaj otrzymali propozycję przeniesienia się do gminnego lokalu.
- Byłem na miejscu pożaru i to przykry widok. Domu nie da się odbudować - podkreśla Bolesław Żaba, wójt gminy Mszana Dolna. Dodaje, że zrobi wszystko, by pomóc tym ludziom.
- Wesprzemy ich lokalowo i finansowo. Już nad tym intensywnie pracuje gminny ośrodek pomocy społecznej - nie kryje. Sytuacja rodziny Gibadłów jest jednak skomplikowana, bo okazało się, że dom, w którym do tej pory mieszkali, nie był ich własnością. Ten fakt może nieco utrudnić pomoc.
- Ale nie pozostawimy tych ludzi samych - zapewnia wójt Bolesław Żaba. W najbliższym czasie przeprowadzi zbiórkę, ale najpierw musi ustalić, czy bardziej potrzebna będzie pomoc materialna, czy finansowa.
Napisz do autorki:
[email protected]
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O SĘDZIOWANIU?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!