Mężczyźni byli znani strażnikom
W piątek 25 października w trakcie służby strażnicy otrzymali informację dotyczącą trwających poszukiwań dwóch osób w związku z podpaleniem nowohuckiej kwiaciarni. Strażnicy jadąc ul. Wężyka zauważyli osoby odpowiadające rysopisowi. Zgadzał się m.in. wiek oraz wskazane w nim cechy charakterystyczne.
Jak się okazało mężczyźni byli znani strażnikom z wcześniejszych interwencji. Chwilę później patrol ujął ich, a następnie przekazał przybyłym na miejsce policjantom. Na koniec policjanci potwierdził, że właśnie tę dwójkę poszukiwali.
W akcji gaszenia pożaru brało udział 21 strażaków
Krakowscy strażacy sygnał o pojawieniu się ognia dostali we wtorek o godz. 19.43.
- Działania gaśnicze trwały do godz. 22.45. W akcji gaszenia blaszanej wiaty handlowej brały udział cztery pojazdy specjalne i 21 strażaków. Nikt nie został poszkodowany - mówił we wtorek Bartłomiej Rosiek, rzecznik krakowskich strażaków.
Sprawą wyjaśniania przyczyn pożaru zajmuje się policja i biegły z zakresu pożarnictwa.
- Zabezpieczyliśmy ślady zdarzenia. Razem z biegłym badamy przyczyny. Na tym etapie nie wykluczamy żadnej z wersji, w tym podpalenia - mówił dzień po pożarze Piotr Szpiech.
Zrzutka na odbudowanie stoiska
Tymczasem w internecie zorganizowano już zrzutkę na odbudowę spalonego obiektu.
"Drodzy Przyjaciele, Znajomi, Klienci,
Z ciężkim sercem zwracamy się do Was o pomoc. Wczoraj nasza kwiaciarnia, miejsce, które z pasją budowaliśmy przez lata, uległa pożarowi. Spłonęło wszystko – cały nasz towar, sprzęt oraz wyposażenie, w które włożyliśmy wszystkie nasze oszczędności. Straciliśmy nie tylko naszą pracę, ale i nasze marzenia. Jesteśmy zdeterminowani, by odbudować to, co zostało zniszczone, ale bez wsparcia będzie to niemożliwe. Każda złotówka pomoże nam wrócić na nogi i znów móc dostarczać Wam radość w postaci pięknych kwiatów. Prosimy o wsparcie, jakiekolwiek, nawet najmniejszy gest ma dla nas ogromne znaczenie" - czytamy w opisie zrzutki, która dostępna jest TUTAJ.
