W nocy z piątku na sobotę łuna rozświetliła niebo nad Obidzą w gminie Łącko. W górach, w miejscu do którego trudno dotrzeć, płonęła duża stodoła.
- Bylśimy przerażeni pożarem, bo dwie noce wcześniej też paliło się a naszej wsi- mówi jedna z mieszkanek Obidzy, ale zastrzega anonimowość, jak wyznaje, z obawy, by jej dom nie był następnym spalonym. - Wtedy poparzony góral wyskoczył przez okno z płonącego domu. Teraz nikt nie był zagrożony. Ogień objął stodołę.
Jak w przypadku płonącego domu, tak i do gorejącej stodoły dojazd strażackich aut był bardzo trudny. W akcji uczestniczyło
aż 14 straży, czyli 72 strażaków. Druhowie walczyli z ogniem ponad 5 godzin.
Ponieważ wielkie wozy gaśnicze nie były w stanie przedzierać się leśnym duktem po stromym zboczu góry, strażacu musieli zbudować magistrale z węży i tak tłoczyć w górę wodę do tłumienia płomieni.
Ponieważ przepalone krokwie spowodowały zawalenia się dachu do wnętrza stodoły konieczne było rozcinanie gorejących żagwi i wydobywanie ich z budynku. Strażacy musieli również wyburzać płonące drewniane ściany.
Najbardziej pracochłonne było przerzucanie siana i słomy, które wypełniały wnętrze stodoły. każdą usunięta warstwę trzeba było przelewać wodą, by nie zaczęła płonąc ponownie.
Stodoła, tak jak dwie doby wcześniej dom, spłonęła doszczętnie. Przyczyny i tego ognia nie ustalono.