- Babcia powiadomiła nas o wizycie obcego "Pana", który powitał ją na podwórku słowami "dzień dobry babciu" i skierował się do jej domu, próbując wyłudzić pieniądze – pisała na profilu społecznościowym wnuczka osoby, do której domu trafił obcokrajowiec. Jak relacjonuje dalej: - Wyciągnął zdjęcie z dziećmi, prosząc o gotówkę i dodając, że może jej wydać, jak da mu "grubsze" pieniądze. Na szczęście babcia oznajmiła, że ma tylko drobne, oczywiście zabrał jej wszystkie z ręki i poszedł do kolejnych domów – opowiadała kobieta.
Druga wersja to relacja mężczyzn, jak się okazuje pochodzących ze Strzyżowa na Podkarpaciu. Zatrzymani i wylegitymowani przez policję, podali, że owszem – wchodzili na posesje, pukali, rozmawiali z mieszkańcami, pytając i prosząc o choćby dorywczą, sezonową pracę wokół domu czy w gospodarstwie koszeniu trawy, zbieraniu siana, opiece nad zwierzętami gospodarskimi.
- Po zgłoszeniu od mieszkańca Łosia faktu przemieszczania się po wsi obcych osób, które chodzą od domu do domu i zdaniem zgłaszającego mogą stanowić zagrożenie, szczególnie dla samotnych i starszych osób, podjęliśmy interwencję – podaje Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
Patrol zastał mężczyzn na przystanku, wyczekujących na autobus.
- Nie mieli żadnych „fantów”, co mogłoby świadczyć o tym, że podejmując rozmowę, okradaliby miejscowych. Przecież do takich sytuacji dochodziło kilka lat temu, tyle że w Ropie – tłumaczy policjant. - Tak naprawdę wynik tej interwencji to słowo przeciwko słowu, przy czym w takich sytuacjach czujność jest wskazana. Reakcja rodziny osoby, do której dotarli mężczyźni była jak najbardziej poprawna – tłumaczy rzecznik.
Czujność to podstawa, bo oszuści ciągle zmieniają swoje metody, najchętniej uderzając w tych, którzy są samotni i ufni.
