Od dwunastu lat walczy z urzędnikami brzeskiego magistratu o naprawę drogi. Powódź, która nawiedziła Brzesko w 1997 roku, zniszczyła jedyny możliwy dojazd do jej domu. W tej chwili, aby dostać się do położonego na wzniesieniu budynku Teresa Pawłowska musi przejść przez działkę porośniętą chaszczami.
- Jeśli komuś o tym opowiadam, to nie chce mi uwierzyć - mówi zdenerwowana kobieta. - No bo jak można mieć dom, do którego nie prowadzi żadna droga? Jest to jedno wielkie nieporozumienie, które trwa od kilkunastu lat.
Dom postawiony przy Cesarskim Gościńcu w Brzesku Okocim mieszkanka Dąbrowy Górniczej kupiła w 1987 roku. Prowadziła do niego żwirowa droga. Nowy budynek właścicielka chciała wykończyć, by w nim zamieszkać.
- Prowadzone systematycznie prace przerwała powódź w 1997 roku. Nawałnice uruchomiły osuwisko i zasypały całą gminną drogę. I wtedy zaczęły się problemy.
- Zostaliśmy odcięci od świata. Do budynku nie można było dojechać, tylko dojść, przedzierając się przez porośniętą chwastami działkę - mówi Janina Pałka, mama pani Teresy.
Liczne apele rodziny nie przyniosły rezultatu. Urzędnicy z brzeskiego magistratu, do którego należy droga, zasłaniali się brakiem funduszy, planowaniem budżetu i pilniejszymi inwestycjami.
Sugerowali nawet, obracając problem w żart, by mieszkanka Dąbrowy Górniczej zakupiła sobie helikopter, wtedy bez problemu dostanie się do swojego domu.
- W sprawie braku dojazdu wysłałam już wiele pism do różnych instytucji, ostatnio o problemie poinformowałam także wojewodę. Mam już dość tego ciagłego proszenia o naprawę jedynego możliwego dojazdu do mojego domu - mówi Teresa Pawłowska.
Sytuację kobiety rozumieją jedynie sąsiedzi.
- Pamiętam tę drogę, kiedyś faktycznie była, teraz po niej nie ma nawet śladu - mówi Stanisław Baron z Brzeska Okocim.
Odbudowa drogi to problem.
- Naprawienie jej oraz całego osuwiska kosztowałoby nas około 1,5 mln złotych, takich pieniędzy nie mamy w budżecie, musimy się o nie postarać. W tej chwili wykonywanie doraźnych, tymczasowych prac nie ma sensu, bo to pieniądze wyrzucone w błoto - mówi Stanisław Sułek, sekretarz Urzędu Miasta.
W jaki sposób zatem pomóc kobiecie?
- Zastanowimy się, trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie. Na pewno taka sytuacja nie może trwać. Nie może być tak , że ktoś ma dom, do którego nie da rady dojechać - zapewnia Franciszek Brzyk, radny z Brzeska Okocim, który zapowiada pomoc kobiecie.