Nie ma kasy, zamykamy!
- "Nasz klub będzie funkcjonował prawidłowo co najmniej do 5 października 2015 roku. Odbędą się w tym okresie wszystkie planowane koncerty i imprezy. Jeśli jednak trudna sytuacja ekonomiczna miejsca nie polepszy się, będziemy zmuszeni zamknąć Dworzec jesienią" - czytamy w oświadczeniu, które pojawiło się w nocy z piątku na sobotę na internetowym profilu Dworca Tatrzańskiego. Informacja wywołała szok w zakopiańskim środowisku kulturalnym. Dworzec to bowiem nie tylko klub muzyczny, ale też miejsce, gdzie odbywały się wernisaże malarzy, koncerty, odczyty, wykłady pracowników Muzeum Tatrzańskiego czy projekcje filmów górskich.
- Słowem, z budynku zniknie wszystko to, do czego Dworzec został zbudowany w 1882 roku, a odbudowany po pożarze w 1903 - oburza się Marta Migas, młoda mieszkanka Zakopanego, studentka plastyki. - My zakopiańczycy nie możemy na to pozwolić.
Trzeba ratować to miejsce.
Może zmienią decyzję?
O powody zamknięcia klubu zapytaliśmy jego właścicieli.
- Chodzi głównie o względy finansowe. Współpraca z Muzeum Tatrzańskim i Teatrem Witkacego nie przynosi już takich zysków jak wcześniej. Samymi imprezami nie utrzymamy lokalu. Być może jednak nasze plany zamknięcia lokalu się jeszcze zmienią - mówi Joanna Wielocha, menedżer klubu. - Bo przecież zamknąć Dworzec będzie strasznie przykro.
Dworzec jak Morskie Oko
Joanna Wielocha przyomina, że gdy klub otwierano przed 5 laty, było to dla Zakopanego wielkie wydarzenie. Dworzec po długiej przerwie i niszczeniu stał się bowiem na powrót miejscem spotkań górali i turystów. Właśnie w takim celu zbudowano go na przełomie wieków.
Jak pokazuje jednak doświadczenie ostatnich lat, kultura i tradycja często przegrywają w Zakopanem z ekonomią. Od 20 lat Andrzej Stoch obiecuje, że otworzy historyczną salę teatralną w hotelu Morskie Oko. Mimo zapowiedzi - dziś miejsce, gdzie grała Modrzejewska, można odwiedzić tylko podczas sobotnich dyskotek.