Dla rodziców to był szok. Przez dwa lata swojego życia ani razu nie zachorowała, nigdy nie przyjmowała antybiotyku czy nawet zwykłego syropu. - Zawsze była okazem zdrowia - mówi Paweł Botkowski, tata dziewczynki. Ciężko mu się jest pogodzić z diagnozą, którą usłyszał dwa tygodnie temu. Lekarze poinformowali go, że wykryli w brzuszku dziewczynki, pod lewym żebrem twardy guz. Okazało się, że jest to nerwiak zarodkowy - neuroblastoma IV stopnia. Gdy dziewczynka rozpoczynała kurację miał on 16 cm. W trakcie kolejnych badań wyszło na jaw, że jest jeszcze jeden guz - tym razem w klatce piersiowej z licznymi przerzutami, również do szpiku.
Dorotka cały czas przebywa w szpitalu w Prokocimiu. Jest już po czwartej chemioterapii. Dobrze znosi kurację, choć choroba ją zmieniła. Czuje się niepewnie, gdy nie ma obok niej któregoś z bliskich. Dlatego jej rodzice na przemian dyżurują przy niej dzień i noc. Przed dziewczynką kolejne cztery chemioterapie. Po nich czeka ją badanie i następna seria. W opracowanym dla niej programie leczenia jest też m.in. radioterapia i przeszczep komórek macierzystych.
To jednak jeszcze nie wszystko. Dorotka wymaga bardzo kosztownej kuracji przeciwciałami. Może ją przejść w Niemczech lub we Włoszech. Koszt leczenia to blisko 500 tys. zł. Jest to kwota absolutnie nieosiągalna dla rodziny dziewczynki, a Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje tego typu leczenia.
Dorotka i jej rodzice proszą o pomoc w walce z chorobą i wsparcie finansowe. Na zebranie tej sumy mają rok. - Tyle będzie trwać leczenie , jeśli Dorotka przebrnie przez nie szczęśliwie, będzie mogła poddać się kuracji - przekonuje tata dziewczynki.
Dziewczynka jest pod opieką fundacji "Wyspy Szczęśliwe" Pieniądze na jej leczenie można wpłacać na: PKO BP I O Kraków: 83 1020 2892 0000 5302 0150 8522 - z dopiskiem Dorotka Botkowska.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+