Jan O. pracował jako pomocnik kowala, miał też swoje gospodarstwo rolne, a od 1946 r. w lesie w Bieśniku koło Gorlic pilnował odwiertu przedsiębiorstwa. Jako stróż nawiązał kontakt z partyzantami, bo nie godził się na powojenne zmiany ustrojowe. Miał pretensje do Rosjan, że pozbawili Polskę części ziem na wschodzie.
Był w kontakcie z członkami Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Andrzej Szczypty ps. Zenit. Dostał na przechowanie 4 karabiny, dwa z nich potem oddał. Dwa pozostałe znaleziony, gdy oddział Zenita został rozbity. Jan O. został wówczas w lutym 1950 r. zatrzymany w obecności swoich sześciorga dzieci w wieku od 3 do 16 lat i przy ciężarnej żonie. W lipcu 1950 r. Sąd Wojskowy w Rzeszowie skazał go na 2 lata więzienia za nielegalnie posiadanie broni. Do wyroku Jan O. był trzymany w rzeszowskim więzieniu. Po skazaniu trafił do kopalni w Brzeszczach, gdzie przymusowo wykonywał pracę przy wydobyciu węgla. W domu został całą rodzinę, teściową, żonę i jej niepełnosprawną siostrę.
Gdy wrócił po 2 latach, musiał na nowo nawiązywać więzi rodzinne z najmłodszymi dziećmi, które go nie poznawały. Nie opowiadał o warunkach, w jakich przebywał, wspomniał jedynie, że praca w kopalni lepsza niż areszt w śledztwie, gdzie źle go traktowano, by wydobyć od niego zeznania. Tylko raz wspomniał, że uniknął śmierci w kopalni, uskakując przed jadącym wózkiem z węglem. Musiał też pracować mając ręce i nogi cały czas w wodzie. Po powrocie w rodzinne strony znów był pomocnikiem kowala i zarobkował w kopalni w Libuszy.
W 2018 r. Sąd Okręgowy w Rzeszów unieważnił wyrok na Jana O., a wtedy sześcioro dzieci mężczyzny, w oparciu o przepisy ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego państwa polskiego, złożyło w sądeckim sądzie wnioski o przyznanie w sumie 240 tys. zadośćuczynienia za krzywdy, jakich doznał Jan O. i 240 tys. odszkodowania.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu przyznał im jednak niższe kwoty. Każde z dzieci dostało po 4500 odszkodowania i po 20 tys. zadośćuczynienia, to w sumie 147 tys. zł.
Za wiarygodne i obiektywne uznano zachowane dokumenty z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej oraz zeznania jednej z córek i jej zięcia Jana O. Opowiedzieli, że pobyt w więzieniu mężczyzny był dla niego trudny z uwagi na rozłąkę z rodziną i świadomość, że z dnia na dzień zostawił ich na dwa lata bez środków do życia, a był wtedy jedynym żywicielem i opiekunem. Wnioskodawcy składali jeszcze apelację i domagali się wyższych kwot, ale Sąd Apelacyjny w Krakowie wyroku nie zmienił.
