Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dziecko jest zawsze wielkim szczęściem". Pomóżmy Oli Barańskiej

Maria Mazurek
I Agnieszka, i Ola nie poddają się. A matka podkreśla: - Chcę, by moje dziecko było samodzielne. Przyjdzie dzień, kiedy zostanie sama
I Agnieszka, i Ola nie poddają się. A matka podkreśla: - Chcę, by moje dziecko było samodzielne. Przyjdzie dzień, kiedy zostanie sama Andrzej Banaś
Agnieszka Barańska z Olkusza sama wychowuje trójkę dzieci. Jej córeczka Ola jeździ na wózku, choć mogłaby chodzić. Gdyby tylko znalazło się 16 tys. zł na specjalną maszynę, która pomoże stanąć jej na nogi

Matki mają w sobie siłę, która każe im walczyć o swoje dziecko, nawet kiedy lekarze mówią: nic z tego nie będzie. Gdyby Agnieszka Barańska, mama 10-letniej Oli chorej na przepuklinę oponowo-rdzeniową, nie była silna, jej córeczka pewnie dziś byłaby wegetującą rośliną. Tymczasem dziewczynka chodzi do szkoły, rozmawia, śmieje się i walczy o to, żeby wkrótce stanąć na własnych nogach. Czasem jednak jej mamę dopada bezsilność, a w oczach pojawiają się łzy. Wtedy to Ola okazuje się tą silniejszą. - Mamo, przecież będzie dobrze - mówi do niej.

Ola ma intrygujące, zielone oczy o migdałowym kształcie, gęste włosy i piękny uśmiech. Rezolutna, wygadana, ciekawa świata. Pogodna, choć jej życie to wieczne operacje, badania, pobyty w szpitalu, wizyty u lekarzy, nieustające rehabilitacje.
Miała urodzić się chłopczykiem. Olkuscy lekarze całą ciążę opowiadali Agnieszce: urodzi pani pięknego syna. Lekarka nawet dwa tygodnie przed porodem, patrząc na USG, przekonywała, że widzi zdrowego chłopca. Potem, gdy lekarze z Krakowa powiedzieli Agnieszce, że wada Oli jest wykrywalna od piątego tygodnia ciąży, tłumaczyła, że to wina starego ultrasonografu. Ale dlaczego Agnieszki, która już wcześniej urodziła przecież synka z chorymi płucami, nie skierowano na dokładniejsze badania? Kobieta do dziś nie potrafi tego zrozumieć.

Po porodzie lekarz powiedział, że Ola ma przepuklinę oponowo-rdzeniową i zabierają ją do Prokocimia. - Brzmiało niegroźnie, jak przepuklina pachwinowa. Pomyślałam, że to żadna tragedia - opowiada Agnieszka. Ale kolejnego dnia lekarz dodał jeszcze: pani będzie nosić krzyż przez całe życie. Inni lekarze wyrokowali zaś, że dziewczynka nie będzie mówić, słyszeć, wstawać z łóżka.

Agnieszka od początku założyła, że do tego nie dopuści. Jedna operacja, druga, trzecia. Ola ma wodogłowie, chore nerki, wielki garb na plecach, powracające infekcje, przez co ciągle jest na antybiotykach. I przepuklinę, przez którą nie może chodzić. Ale matka z córką dzielnie walczyły. I walczą do dzisiaj. Teraz o to, żeby kupić małej specjalny aparat, który - zakładany na nóżki - będzie wymuszał ich ruch. Dzięki temu Ola (za pomocą kuli lub balkonika) ma szansę normalnie chodzić.
Aparat kosztuje około 32 tys. zł. Po roku zbiórki wciąż brakuje 16 tys. zł. Agnieszka nie jest w stanie wyłożyć tyle pieniędzy, nie ma też zdolności kredytowej. Kobieta sama wychowuje trójkę dzieci - oprócz Oli ma też 19-letnią Roksanę i 15-letniego Kamila, który - podobnie jak siostra - pół życia spędził w szpitalu. Urodził się jako wcześniak. Od tego czasu cierpi na przewlekłą chorobę płuc. - Mam 620 zł zasiłku plus po 153 złotych zasiłku pielęgnacyjnego na Olę i Kamila. Gdyby nie to, że pomagają nam dobrzy ludzie, nie starczyłoby nawet na pampersy dla Oli, która nie może sama korzystać z toalety - opowiada Agnieszka.

Mimo przeciwności, stara się, żeby Ola była jak najbardziej samodzielna, żyła w miarę normalnie. Dziewczynka uwielbia chodzić do szkoły; ma tam kolegów, koleżanki, wspaniałą nauczycielkę. Ta zarządziła dyżury: codziennie ktoś inny nosi Oli plecak. - Ostatnio poprosiłam, żeby przestali. Chcę, by moje dziecko było samodzielne. Młodsza już nie będę i w końcu przyjdzie dzień, że Ola zostanie sama. Muszę nauczyć ją żyć - tłumaczy Agnieszka.

Kiedy pytam ją, czy zastanawia się, dlaczego właśnie ona, odpowiada: - Nigdy. Inni mają gorzej, a dziecko to jest przecież zawsze wielkie szczęście - mówi. Ale w jej oczach pojawiają się łzy. Szybko daje Oli 10 złotych i posyła ją do lady kawiarni, w której siedzimy, żeby kupiła sobie coś słodkiego. - Nie chcę, żeby widziała, jak płaczę.

Możesz pomóc stanąć dziewczynce na własnych nogach

Na ten cel można wpłacać pieniądze albo przez internetową platformę darczyńców siepomaga (w wyszukiwarce na stronie siepomaga.pl należy wpisać numer 1117 i podążać za wskazówkami) albo przez fundację "Zdążyć z pomocą", wpłacając pieniądze na konto fundacji (Bank BPH: 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615) tytułem 4537 - Barańska Aleksandra - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia. Na ten cel można przekazać też 1 proc. podatku, wpisując na formularzu PIT KRS 0000037904 , a w rubryce "Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%" - 4537 Barańska Aleksandra

Napisz do autorki
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska