Grzegorz Rosłoński z Szymbarku to młody i utalentowany zawodnik Gorlickiego Klubu Cyklistów. Rower to jego pasja od dziecka. - Odkąd pamiętam, to jeździłem na ,,góralu", a na rowerze szosowym jeżdżę dopiero od dwóch lat. Namówił mnie do tego mój wujek Wojciech, który od lat jeździ w Gorlickim Klubie Cyklistów z bardzo dobrymi osiągnięciami. To on zobaczył, że mam potencjał i warunki, by trenować kolarstwo. Zapisałem się do klubu i jeżdżę w jego barwach. Mój pierwszy rower szosowy został kupiony w Klubie Młodzików. Z biegiem czasu wymieniłem w nim prawie wszystko na nowsze i bardziej przystosowane do jazdy wyścigowej - mówi nam Grzegorz Rosłoński.
Jego największe dotychczasowe sukcesy to II miejsce w V Klasyku Beskidzkim w kategorii Najlepszy Kolarz Ziemi Gorlickiej oraz zajęcie drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej ,,Czasówki jakich mało". Najbardziej lubi startować na długich dystansach w granicach około 100 km. W takich dystansach czuje się najlepiej.
- Bardzo dużo trenuję. Bywało że dziennie jeździłem nawet po ponad 100 kilometrów. W tygodniu jeżdżę sam, a w każdą niedzielę z kolegami z klubu. Staram się wykorzystać każdą wolną chwilę na trening. Dużo też jeżdżę po lasach na górskim rowerze, co bardzo wzmacnia nogi. W mojej rodzinie na rowerze jeździ mój wujek Wojciech Rosłoński oraz kuzyn Mateusz Glista - dodaje nasz kolarz.
Poleca ten sport wszystkim młodym ludziom. - Jest to wspaniała pasja i w pewnym sensie sposób na tryb życia. Dzięki kolarstwu mam bardzo dużo fajnych znajomych w każdym wieku. Niestety jest to też bardzo drogi i trudny sport. Wymaga bardzo dobrego zdrowia i ciągłej dbałości o kondycję. Oprócz kolarstwa jeszcze dużo biegam na długich dystansach. W ten sposób staram się być cały czas w formie. Rowery szosowe są bardzo drogie. Do tego trzeba mieć osobny strój na lato, na zimę oraz na deszcz. Dochodzą dodatki, takie jak dobry kask, bidony, że o butach kolarskich już nie wspomnę. Są to niestety bardzo drogie akcesoria jednakże niezbędne każdemu kolarzowi. Każdy kolarz narażony jest na wiele kontuzji, ponieważ oprócz kasku nic go nie chroni- dodaje.
Najczęściej możemy go spotkać w rejonie Szymbarku oraz na drogach naszego powiatu, jak śmiga na swoim rowerze szosowym w barwnym stroju sam lub w gronie kolegów.